W naszym cyklu prezentujemy wybór fragmentów z książek, artykułów i wywiadów ks. Tischnera dotyczących różnych ważnych pojęć i zagadnień, pojawiających się w jego dziele. Nie jest to ściąga z Tischnera, nie jest to Tischner w pigułce. To raczej kolejna zachęta do spotkania z jego myślą, wydobyte z Tischnera „pigułki” na różne dolegliwości naszego czasu. Dziś – cierpienie.

Życie na tym polega, że nie można w nim uniknąć cierpienia. Zawsze jakieś cierpienie człowieka dopadnie i wgryzie się w jego ciało, w jego duszę. I chodzi teraz tylko o to, żeby wybrać sobie towarzysza cierpienia. Człowiek nie powinien cierpieć sam – mówi mądrość chrześcijańska. Człowiek powinien w momencie cierpienia wybrać Jezusa Chrystusa i łączyć swoje cierpienie z Jego cierpieniem. (Wiara ze słuchania)

Bóg jest nieskończony i z natury nie cierpi. Ale jeżeli ktoś nieskończony nieskończenie kocha, to znaczy, że cierpi razem z tym, kogo ukochał. (Tischner czyta Katechizm)

Czy jakiś duszpasterz jest zdolny do tego, by podtrzymać w cierpiącym człowieku wiarę w absolutne wybranie? Nie, nie jest zdolny. Urząd natrafia tu na nieprzekraczalna granicę. Wiara jest łaską i urząd o tym wie. (Ksiądz na manowcach)

Stosunek między wiarą a szukaniem jest odwrotny, niż się zazwyczaj wydaje. To nie poszukiwanie wiary jest źródłem wiary, ale wiara jest źródłem poszukiwania. Nikt nie szuka, nie wierząc, że znajdzie. Szuka ten, kto wierzy. Z pewnością nie szuka wtedy swego nieszczęścia. Ale musi być gotowy nawet na nieszczęście. Bóg przychodzi nie tylko jako szczęście nieszczęśliwych, ale również jako nieszczęście szczęśliwych. Miary ludzkiego szczęścia nie są miarami Boga. (Zrozumieć własną wiarę)

Niewątpliwie religia nadaje sens cierpieniu. Ale nie cierpiętnictwu. (Między panem a plebanem)

Można uczynić cierpienie częścią aksjologicznego Ja – częścią siebie. Kim wtedy jestem? Jestem raną, jestem wielkim bólem, jestem niezagojoną blizną. Wiszę na krzyżu i mój krzyż jest moją chlubą. Można tak pokochać krzyż, że się zrezygnuje z zejścia z krzyża w dniu zmartwychwstania. Zejście z krzyża oznaczałoby bowiem odebranie człowiekowi męczeńskich „odznaczeń”. (Ksiądz na manowcach)

Do prawdy dochodzi się rozmaitymi drogami. Przyznajmy, że są takie prawdy, do których dochodzi się również poprzez męczeństwo. Jedną z takich prawd jest prawda, że cierpiąc, cierpimy z Chrystusem. Nie żyjemy dla siebie i nie umieramy dla siebie. Czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Boga (święty Paweł). Dzięki temu odkryciu możemy mieć udział w Boskiej godności cierpienia. Niemniej nie cierpienie jest tutaj ważne. Nie ono dźwiga. Wręcz przeciwnie, cierpienie zawsze niszczy. Tym, co dźwiga, podnosi i wznosi ku górze, jest miłość. (Miłość nas rozumie)