„Wolność nie jest bez-wolą, trwającą bezczynnie w pośrodku skrzyżowania dróg. Nie jest siłą, która swą przemocą pokonuje inne siły. Wolność jest sposobem istnienia dobra. Dobro samo istnieje na sposób wolności”, pisał w połowie lat 80. ubiegłego wieku ks. Józef Tischner.

 

Szkic, którego fragment poniżej publikujemy, nosił tytuł „Wezwani do wolności” i ukazał się w 1985 roku na łamach miesięcznika „Znak”. Całość można obecnie przeczytać w wydanym niedawno zbiorze tekstów ks. Tischnera zatytułowanym „U źródeł myślenia”. Zachęcamy do lektury.

„Wy bowiem, bracia, jesteście wezwani do wolności”. Formuła ta zakłada, że człowiek nie jest jeszcze całkiem wolny. Dotyczy ona dziejowego stanu człowieka: dziś, w aktualnym momencie dziejów, człowiek nie jest jeszcze wolny, choć już jest wezwany do wolności. Mówiąc o wolności, Biblia ma przede wszystkim na uwadze wolność pojętą jako wartość dziejową, którą człowiek może tracić i odzyskiwać. Co znaczy, że wolność jest wartością dziejową? Znaczy, że człowiek może być w jakiejś mierze twórcą dziejów. Człowiek może wznosić się ponad bieg wydarzeń dziejowych i zarazem pozostawać w związku z dziejami, tworząc w nich swoiście własną rzeczywistość. Być wolnym to twórczo transcendować dzieje. Wolność tworzy, biorąc materiał z dziejów i przemieniając ów materiał w samodzielne dzieło. Cóż jest podstawowym dziełem wolności? Dziełem tym jest człowiek. Wolność dziejowa jest wolnością personalną. Aby więc trafnie nazwać każdy przypadek dziejowej wolności, trzeba go nazwać imieniem własnym wolnego człowieka. Trzeba powiedzieć: Abraham, Mojżesz, Paweł, i tak dalej.

Wolność jako wartość dziejowa poczyna się od wezwania do wolności. Najpierw przychodzi wezwanie, a potem wolność. Aksjologia poprzedza tutaj ontologię. Człowiek kształtuje swą wolność wedle wezwania, które przychodzi z góry. Rozważmy to nieco głębiej.

Oto Abraham na swej pustyni. Abraham słyszy wołanie Boga: „Abrahamie, Abrahamie!” Abraham odpowiada: „Oto jestem”. „Ja jestem”. Wzywający Bóg zwraca się do Abrahama po imieniu, mówi: Ty. Co to znaczy? To znaczy, że Bóg wybiera. Jest tylu pasterzy na ziemskich pastwiskach, tyle ziaren piasku na pustyni i tyle gwiazd na niebie, ale Bóg wybiera jedynie Abrahama. Abraham wie: jest wybrany. Odpowiada: „Oto jestem”. „Ja jestem”. Odpowiedź „Ja” nie jest echem wezwania „Ty”. Gdyby odpowiedź była echem, byłaby słabnącym „Ty, Ty, Ty…”. Odpowiedź jest mocna: Ja. Kto na wezwanie „Ty” odpowiada mocnym „Ja” – „Ja jestem” – ten dokonuje wyboru siebie. Wybór rodzi wybór, wolność staje się natchnieniem wolności. Wolny Bóg powołuje do istnienia wolnego człowieka.

Co to jednak znaczy – wybrać siebie? Wybór siebie jest wyborem wewnętrznym, z którym w ścisłym związku pozostaje wybór perspektywy zewnętrznej. Pisał Kierkegaard: „On wybiera siebie… Ta jaźń, którą wybrał, jest nieskończenie konkretna, ponieważ jest ona nim samym; mimo to różni się ona od poprzedniej jaźni, gdyż on ją wybrał w sposób absolutny. Tej jaźni przedtem nie było, ponieważ ona stała się sobą dzięki dokonanemu aktowi wyboru, a przecież jednak istniała, ponieważ był to »on sam«”. Czym jest to, co się wybiera w sposób absolutny? Czym jest to, co przed wyborem zarazem jest i nie jest, a po spełnionym wyborze utożsamia się z jaźnią? Czym jest to, co dzięki aktowi wyboru zostało wyzwolone? Odpowiedź może być tylko jedna: jest dobrem. Dobro jest racją dobrej woli człowieka. Jest również tym, co absolutne, wedle znaczenia słówka „absolvere” – rozwiązać, uwolnić, wyzwolić. Dzięki dobru wola człowieka staje się jego dobrą wolą. Odpowiadając na wybór wyborem, wybieram Boga i jednocześnie wybieram w sobie ten okruch dobra, na którym spoczęło Jego spojrzenie.

Zdaję sobie sprawę z tego, ile problemów kryje użyte tu pojęcie dobra. Wiem, że dla jednych jest to pojęcie niejasne, a dla innych pojęcie puste. Mimo to nie można się bez niego obejść. Nie byłoby świadomości wyzwolenia, gdyby tym, co wyzwolone, nie było jakieś dobro, a tym, co przeszkadza wyzwoleniu, jakieś zło. Świadomość dobra i zła towarzyszy każdemu procesowi wyzwolenia, nawet wtedy, gdy człowiek nie potrafi dać jasnej odpowiedzi na ogólne pytanie, co to jest dobro i co to jest zło.

Wybór wewnętrzny jest zarazem wyborem zewnętrznym. Miejscem dobra wewnętrznego była jaźń ludzka, miejscem dobra zewnętrznego jest ludzki świat społeczny. Wyzwolone dobro wewnętrzne otwiera nową perspektywę widzenia świata i sposobu obecności człowieka na świecie. Jest to zawsze w ostatecznym rozrachunku perspektywa nowych spotkań człowieka z innym człowiekiem. Bóg zdaje się mówić: „Jak ja wybrałem ciebie, tak ty wybieraj bliźnich”. Innymi słowy: „Będziesz miłował Boga z całego serca swego, a bliźniego jak siebie samego”. I tak wybór wewnętrznego dobra jest jednocześnie ustanowieniem perspektywy zewnętrznego braterstwa. Kto wybiera dobro w sobie, wybiera je i w innych, otwierając tym samym przestrzeń spotkań z ludźmi. Stąd właśnie czerpała swe soki ożywcze biblijna idea narodu. To nie przypadek, że twórczy wybór siebie dokonany przez Abrahama dał początek narodowi. Naród wybrany jest narodem ludzi wyzwolonego dobra. Tam, gdzie jest taki naród, znika strach i przemoc, tam człowiek nie zabija człowieka, nie okrada go, nie daje o nim fałszywego świadectwa. Wybór prowadzi do ustanowienia nowego ładu między ludźmi.

Czym zatem jest wolność pojęta jako wartość dziejowa?

Wolność nie jest bez-wolą, trwającą bezczynnie w pośrodku skrzyżowania dróg. Nie jest siłą, która swą przemocą pokonuje inne siły. Nie jest też żadną „nicością” podobną do dziury w bycie. Wolność nie jest wyzwalaniem nicości, bo wyzwalanie nicości jest nicością wyzwalania. Wolność jest tym, czego jest wolnością – wolność jest sposobem istnienia dobra. Dobro samo istnieje na sposób wolności.

Mówiłem wyżej o rodowodzie totalitaryzmu. Nowożytny totalitaryzm pojawia się jako wynik doświadczenia upadłej wolności i zniewolenia, w którym sami zniewoleni oskarżają siebie o wolność i za wolność skazują na wolność. Być skazanym na wolność, znaczy tu: stać w pośrodku skrzyżowania dróg i być o to oskarżonym. Upadek wolności wiąże się z zanikiem doświadczenia dobra. Wyzwolenie może się więc rozpocząć jedynie od odkrycia dobra. Zadane do odkrycia dobro jest zawsze konkretne, związane z równie konkretnym złem – zagubieniem na pustyni, niewolą faraona, samotnością, głodem i chłodem. Wezwanie wskazuje na to dobro, odkrywa go swym wskazaniem, utrwala, umacnia. Wzywając, zdaje się mówić: „jeżeli chcesz, to możesz”. Wezwanie nie zmusza, nie dyktuje żadnych kroków, wezwanie zaprasza, akcentując wolność. Wezwany wie jednak, że właściwym pożytkiem płynącym z wolności jest: dać odpowiedź. Z wezwania rodzi się wiara, że to, co niemożliwe, jest możliwe. A wtedy nie-wola przemienia się w wolę dobra dla innych i siebie. Inni nie są już piekłem, lecz ratunkiem skazanych. Ostatni stają się pierwszymi. Niewolnicy przemieniają się w apostołów wyzwolenia. W ten sposób mija czas tyranów, a zaczyna się czas odnowionego braterstwa ludzi.

 

Książkę „U źródeł myślenia” można zamówić tutaj.

Autorem zdjęcia jest Adam Walanus.