„Splot wiary i tragizmu, mówił Tischner, owocuje w kulturze góralskiej melancholią. Ale melancholia ta jest przezwyciężana poczuciem rzeczywistości. Człowiek upada i dźwiga się, bo wierzy w wartość życia”. Publikujemy fragment artykułu poświęconego religijności góralskiej w ujęciu ks. Józefa Tischnera.
Artykuł ten, zatytułowany „>>Świat bez nas by sie zastoł…<<. Ks. Józef Tischner o wierze góralskiej” ukazał się przed laty na łamach miesięcznika „Znak” i był już publikowany na naszej stronie. Przypominamy go w związku z premierą książki „Mądrość człowieka gór”. Autorem artykułu jest redaktor książki – Wojciech Bonowicz.
W latach osiemdziesiątych Tetmajer staje się głównym kluczem, za pomocą którego Tischner otwiera góralską duszę. Wśród jego kazań spod Turbacza – w trakcie odprawianych tam co roku Mszy Ludzi Gór – trudno byłoby znaleźć takie, w którym nie cytowałby „Skalnego Podhala”. (…) Tetmajer służy mu zawsze jako ilustracja myśli o godności (honorze), wolności (ślebodzie) i ludzkim dramacie, w którym człowiek dojrzewa do zrozumienia, kim jest i jakie siły rządzą światem i nim samym.
Dlaczego Tetmajer? Nietrudno wskazać powody: umiejętne opracowanie góralskiej gwary, znakomicie wykreowani bohaterowie, zmysłowość tej prozy, namacalność przedstawianego świata, wreszcie – śmiałość w potraktowaniu problematyki religijnej. Warto przy okazji wspomnieć, że w napisanym w 1913 roku wstępie do „Skalnego Podhala” Tetmajer zastrzegał: to nie jest portret współczesnych górali. To opowieść o „ich pradziadach i dziadach, ich ojcach ostatecznie tu i ówdzie – ale nie o nich. Z dzisiejszą góralszczyzną i zakopiańszczyzną nie ma tu nic wspólnego” . A jednak Tischner „uwspółcześnił” – czy może raczej: zuniwersalizował – Tetmajera. Potrzebna mu była bowiem wizja człowieka, którą wybitny twórca wpisał w swoje dzieło.
Tym, co od razu uderza w owej wizji, jest jej „graniczność”. Człowiek jest tam zawsze postawiony wobec jakiegoś albo-albo, o swoim losie musi decydować ostatecznie i absolutnie. Żyjąc wśród tak radykalnych wyborów, a nadto – w perspektywie śmierci, człowiek dojrzewa i staje się naprawdę sobą: z bohaterów Tetmajera emanuje niezwykła śmiałość bycia, chociaż ich losy często układają się tragicznie. Musiało się to wydać Tischnerowi prawdziwe, musiało przystawać do tego, co widział wokół siebie jako dziecko, jako młodzieniec, jako ksiądz, skoro sięgnął po te teksty… „Życie w mieście”, mówił w jednym z wywiadów, „przygotowuje człowiekowi mnóstwo szpilek, żeby mógł zapomnieć o wielkim gwoździu, jakim jest śmierć, która nieuchronnie nadchodzi. A na wsi nikt się małymi szpilkami nie przejmuje. Natomiast gdy przychodzi tragedia, to bywa bezbrzeżna. (…) Z takich doświadczeń wyrasta pewien typ wiary, poważniejszy niż wiara łatwych pocieszeń. Jest to wiara nierozłącznie związana z tragizmem ludzkiego losu” .
Splot wiary i tragizmu, mówił Tischner, owocuje w kulturze góralskiej melancholią. Ale melancholia ta jest przezwyciężana poczuciem rzeczywistości. Życie płynie; to, co człowiekowi pisane, nie ominie go (można by w tym miejscu wtrącić uwagę o specyficznym góralskim fatalizmie), ale na końcu jest miłosierny Bóg, który ratuje. Życie jest nieustannym przezwyciężaniem śmierci – jak w Ewangelii. Człowiek upada i dźwiga się, bo wierzy w wartość życia. Na przekór nędzy, na przekór upadkom. „Religijność ludowa przepojona jest poczuciem służby życiu. Każdy dzień, każdy obowiązek, cała powszednia codzienność to służba życiu, które jest darem” .
Z takiego źródła, zdaniem Tischnera, czerpie swą siłę i żywotność góralska religijność i góralska kultura. Owszem, ponieważ powiązana jest z samowiedzą człowieka, z jego własną „filozofią”, zmienia się w miarę jak zmienia się człowiek i świat wokół niego. Ale to źródło nie musi zostać zasypane. Cała działalność ks. Tischnera na Podhalu zmierzała do tego, aby pokazać drogę do źródła. Nazywał to „poszerzaniem serc”. Nie straszył zagładą tego świata, nie rozdzierał szat, że wiara przodków umiera. Raczej podsuwał ludziom własną wizję owej wiary niczym zwierciadło, w którym mogli się przejrzeć.
Pierwszą część całego artykułu można przeczytać tutaj. A część drugą – tutaj.
Zdjęcie: archiwum rodziny Tischnerów.