„Dawno na żaden Synod nie czekano z takim napięciem. Stawiam tezę, że rewolucja już się zaczęła i – niezależnie od tego, jakie konkretnie ustalenia zostaną podjęte na Synodzie – w Kościele nie będzie już jak dawniej”, pisze w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” Piotr Sikora, teolog, laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera.
4 października rozpoczęło się w Rzymie XIV zwyczajne zgromadzenie Synodu Biskupów poświęcone rodzinie, które potrwa trzy tygodnie. W obszernym artykule „Nowa era w Kościele” Piotr Sikora przypomina wydarzenia, które poprzedziły jego zwołanie i atmosferę, jaka towarzyszy obradom. Społeczność katolików, zwraca uwagę publicysta, podzieliła się na tych, którzy nie oczekują zmian, a raczej chcieliby potwierdzenia dotychczasowego nauczania Magisterium, oraz na tych, „którzy widzą wiarę raczej jako poszukiwanie” i wskazują, że choć doktryna jest niezmienna, to jej interpretacje mogą przynieść nowe rozwiązania. Jedna zmiana jest niewątpliwa, podkreśla Sikora: po raz pierwszy od dawna rozmawia się przy otwartej kurtynie.
„Pierwszą zapowiedzią tej zmiany była ankieta rozesłana jesienią 2013 r. przez Watykan do krajowych episkopatów, dotycząca zagadnień związanych z życiem małżeńskim i rodzinnym, z prośbą o jak najszersze konsultacje – mające stanowić podstawę obrad rozpisanego na dwa zgromadzenia Synodu Biskupów o rodzinie. Pytano m.in. o duszpasterską opiekę wobec małżeństw „na próbę”, związków zawartych po rozwodzie czy w sytuacjach nieuregulowanych, a także o podejście lokalnych Kościołów do związków homoseksualnych. Znalazło się również pytanie o zrozumienie nauczania Kościoła na temat antykoncepcji.
Ankieta okazała się dużym zaskoczeniem. W wielu Kościołach lokalnych nie za bardzo wiedziano, co z nią począć. Podczas gdy np. episkopaty Anglii i Walii, a także szwajcarski umieściły ją w internecie, by jak największa liczba osób mogła się wypowiedzieć, biskupi amerykańscy i polscy nie inicjowali szeroko zakrojonej dyskusji na jej temat. Podstawowa waga ankiety, niezależnie od licznych jej niedoskonałości, polegała na tym, że była wysłanym z samego Rzymu sygnałem do katolików: wiemy, że rzeczywistość życia rodzinnego, ale także wasze poglądy na jego temat nie zawsze zgadzają się z tym, co można odnaleźć w oficjalnych dokumentach kościelnych; wiemy i chcemy usłyszeć wasz głos!”
Ankieta wywołała debatę nie tylko wśród świeckich wiernych, ale i pomiędzy najwyższymi hierarchami Kościoła katolickiego, którzy spotkali się na początku ubiegłego roku w czasie konsystorza kardynałów. Tak gorącego sporu, przypomina Sikora, nie było w Kościele od czasu ogłoszenia przez Pawła VI encykliki „Humanae vitae” w 1968 roku. Nie ma w tym nic dziwnego – dyskutowane są kwestie fundamentalne, tak z punktu widzenia doktryny, jak i codziennego życia. Ale też „Synody i Sobory były najczęściej zwoływane w celu rozstrzygnięcia kwestii trudnych i kontrowersyjnych. (…) [Te], o które toczy się [obecny] spór, skupiają w sobie najważniejsze zagadnienia wiary chrześcijańskiej: czym jest Eucharystia; co to znaczy trwać w łasce uświęcającej; czym jest stan grzechu ciężkiego; jakie są źródła, w których możemy rozpoznawać Boże Objawienie; jaki status w wierze chrześcijańskiej mają dotychczasowe doktrynalne orzeczenia Kościoła; do jakiego stopnia teksty biblijne są uwarunkowane kulturowo i co owo uwarunkowanie oznacza dla właściwej ich interpretacji”.
Najbardziej sporne wydają się trzy sprawy. „Po pierwsze, czy możliwe byłoby dopuszczenie na jakichś warunkach do pełnego uczestnictwa w Eucharystii osób rozwiedzionych i żyjących w powtórnych związkach. Po drugie, czy można uznać, że także w związkach niebędących sakramentalnymi małżeństwami działa – choć w niepełny sposób – łaska małżeństwa, tj. czy i w nich głęboka relacja międzyludzka stanowi miejsce obecności Boga i ludzi pozostających w tym związku prowadzi do głębszej z Nim jedności. A wreszcie, czy można uznać, że do takich związków należą też trwałe i oparte na miłości relacje homoseksualne.
Za przyjęciem pozytywnej odpowiedzi na powyższe pytania (lub przynajmniej niektóre z nich) przemawia odwołanie się do centralnej prawdy chrześcijaństwa: Bożej nieskończonej miłości, przejawiającej się w świecie w postaci miłosiernej pedagogii, która choć rysuje przed człowiekiem wymagający ideał, prowadzi do niego ludzi cierpliwie, zauważając każde dobro i choćby powolny rozwój, nie potępiając i nie wymagając wszystkiego od razu. W tej perspektywie Eucharystia na przykład jest raczej pokarmem na drogę dla słabych, a nie nagrodą dla czystych, spełniających wszelkie wymagania.
Ci jednak, którzy na postawione wyżej pytania odpowiadają: >>nie<<, również mają mocne argumenty. Mogą odwołać się do miejsc w Piśmie, w których porusza się te zagadnienia. Mogą podeprzeć się też wcześniejszymi orzeczeniami Magisterium Kościoła. W tym kontekście ostrzegają, że odpowiedzi pozytywne grożą relatywizacją doktryny Kościoła – a więc, dla wierzących – relatywizacją prawdy objawionej przez Boga”.
Polecamy bardzo cały artykuł Piotra Sikory oraz towarzyszące mu wypowiedzi kilku kardynałów zabierających głos we wspomnianych sprawach. W najnowszym „Tygodniku” (nr 41/2015) zwracamy też uwagę m.in. na blok tekstów nawiązujących do artykułu ks. Krzysztofa Charamsy „Teologia i przemoc” i późniejszych oświadczeń tego duchownego. Warto przeczytać zwłaszcza wywiad z Karolem Tarnowskim, zatytułowany „Symptom głębszej choroby”, w którym ten wybitny filozof, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera, komentuje język i postawę ks. Dariusza Oko.