Ważną dyskusję na ten temat można przeczytać w styczniowym „Znaku”. Otwiera ją tekst laureata Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera z 2005 r., ks. Wacława Hryniewicza OMI, pod przywołanym wyżej tytułem. Jego esejowi towarzysza artykuły prawosławnego teologa, ks. Henryka Paprockiego, i pastora ewangelicko-reformowanego Kazimierza Bema.

„Aby sensownie mówić o piekle”, pisze ks. Hryniewicz, „trzeba jasno zdawać sobie sprawę z tego, jaka jest jego natura. Jego istnienie zakłada, że pewni ludzie w nim rzeczywiście przebywają (nie chodzi więc o >>puste piekło<<). Według dominującego przekonania ten, kto znajduje się w piekle, nie może go już opuścić (tym różni się ono od jedynie tymczasowego przebywania w czyśćcu). Stan piekła jest nieskończonym cierpieniem, zaprzeczeniem pomyślności, poczucia spełnienia i szczęścia (nie wyklucza to jakiegoś chwilowego doświadczenia przyjemności). Jest to w konsekwencji życie gorsze niż nieistnienie. Cierpienie w piekle nie ma końca, gdyż przedłuża się i kumuluje w nieskończoność. Każda skończona ilość cierpienia dodaje się jedynie do już istniejącej jego skończonej ilości.
W odniesieniu do problemu piekła ważną rolę odgrywa pojęcie sprawiedliwej kary. Według prawodawstwa ludzkiego karę wymierza winnemu ten, kto ma prawo do karania. Sprawiedliwa jest ta kara, która respektuje prawa osoby karanej i odbywa się w granicach prawa do karania. Znaczy to, że nie powinna wykraczać poza opartą na sprawiedliwości granicę surowości. Surowość kary powinna być proporcjonalna do wyrządzonej winy. Nieproporcjonalna wysokość kary byłaby niezgodna z wymogami sprawiedliwości. Sprawiedliwa kara jest proporcjonalna do powagi i szkodliwości czynu, który stanowi podstawę do jej wymierzenia. Zmniejszenie odpowiedzialności winowajcy przez różne czynniki (np. przymus, obłęd, niezawinioną niewiedzę czy prowokację) powoduje siłą rzeczy zmniejszenie proporcjonalnej kary. Ten, kto narusza któreś z podstawowych praw człowieka, powinien być ukarany surowiej niż ten, kto jest winny czegoś mniej ważnego i szkodliwego”.
W swoim tekście ks. Hryniewicz odwołuje się do refleksji amerykańskiego filozofa Stephena Kershnara, twierdzącego, że skazywania ludzi na nieskończone cierpienie nie da się pogodzić z wizją Boga, który jest „wszech-dobry” i dobroczynny. Ze względu na ową dobroczynność Bóg raczej skazałby odrzucającego Go człowieka na unicestwienie niż na piekło, z którego nie ma ucieczki i które nie ma końca (sam Kershner nie jest jednak zwolennikiem teorii anihilacji). „Żaden człowiek”, streszcza jego poglądy ks. Hryniewicz, „nie zasługuje na nieskończoną karę, ponieważ nikt nie ma nieskończenie złego charakteru i nie działa w sposób nieskończenie godny potępienia”.
Autor tekstu buduje swoją refleksję na częściowej polemice z poglądami Kershnera. „Osobiście brakuje mi w dociekaniach Kershnara namysłu nad rozwijanym i cenionym obecnie pojęciem sprawiedliwości naprawczej (restorative justice)”, pisze ks. Hryniewicz. „Celem sprawiedliwości naprawczej jest uzdrowienie i przywrócenie na nowo zakłóconych relacji między ludźmi. (…) Sprawiedliwość naprawcza nie koncentruje się na karze jako odpłacie i środku zapobiegawczym. Dąży do uzdrowienia sprawców i ludzi dotkniętych przestępstwem w ramach danej społeczności. Ma głębokie powiązania z biblijną ideą sprawiedliwości i miłosierdzia”. Kiedy podobne doświadczenia wprowadzić do teologii, nauka o wieczności piekła, „wykluczająca na zawsze możliwość pojednania z Bogiem i urzeczywistnienia się osoby ludzkiej”, staje się zupełnie niezrozumiała, niemożliwa do pogodzenia z obrazem nieskończenie miłującego Boga.
Tekst ks. Hryniewicza jest fragmentem jego najnowszej książki pt. „Nadzieja grzesznych ludzi. Problem piekła we współczesnej filozofii religii”. Zainteresowanych całą dyskusją odsyłamy do styczniowego numeru miesięcznika „Znak”.