„Dyskusjom bioetycznym towarzyszą nieustanne spory. Mają one charakter pryncypialny – to w istocie spory o dwie odmienne koncepcje wartościowania człowieczeństwa. I choć szereg szczegółowych kwestii (…) nie będzie silnie polaryzować spierających się stron, (…) to kiedy dojdzie do dyskusji nad ostatecznym uzasadnieniem przyjętych stanowisk lub genezą moralnej wartości działania, ponownie wracamy na ring”, pisze we wstępie do swojej najnowszej książki s. Barbara Chyrowicz SSpS, filozof-etyk, laureatka Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera z 2009 roku.
Książka nosi tytuł „Bioetyka. Anatomia sporu” i jest kompetentnym, a jednocześnie przystępnie napisanym wprowadzeniem w dyskusje toczone wokół zagadnień bioetycznych. To, że temperatura owych dyskusji jest zazwyczaj bardzo wysoka, nie powinno dziwić. Dotyczy to wszystkich dyskusji poświęconych moralności, ponieważ poglądy moralne – zwraca uwagę autorka – „stanowią istotna część naszej egzystencji. Bronimy ich zapamiętale, ponieważ krytyka naszych przekonań moralnych dotyka w pewnym sensie nas samych, Nad różnicą gustów można przejść do porządku dziennego, ale różnice w poglądach moralnych, szczególnie kiedy dotyczą ważnych dla nas spraw, różnią i nas! Oczywiście różnić też się można różnie, czyli niekoniecznie skakać od razu do oczu adwersarzom, ale to nie zmienia faktu, że istotne różnice w poglądach moralnych dzielą nas jako ich przedstawicieli czy nam się to podoba, czy też nie”.
Spory wokół bioetyki wyróżniają się jednak na tle innych sporów o kwestie moralne. Wydają się szczególnie konfliktogenne, szczególnie mocno angażują emocje stron sporu. I w tym także nie ma nic dziwnego. „Mają one [w końcu] charakter pryncypialny – to w istocie spory o dwie odmienne koncepcje wartościowania człowieczeństwa. I choć szereg szczegółowych kwestii mimo pojawiających się rozbieżności nie będzie silnie polaryzować spierających się stron (na przykład problem, czy przeszczepianie tkanek i organów jest moralnie dopuszczalne), to kiedy dojdzie do dyskusji nad ostatecznym uzasadnieniem przyjętych stanowisk lub genezą moralnej wartości działania, ponownie wracamy na ring. Zajmowanie w bioetycznym sporze jednoznacznie określonego stanowiska przysporzy nam nieuchronnie wcale pokaźnej grupy oponentów. Mało tego – ponieważ bioetyka dotyczy kwestii >>życia i śmierci<<, nasi adwersarze z reguły nie szczędzą nam (obu stronom) ostrej krytyki, a co bardziej krewcy publicyści oceniają nie tylko nasze poglądy, ale i nas samych. I tak mamy: wstrętnych liberałów i ciemnych konserwatystów, naśladowców nazistów i zacofany ciemnogród i tak dalej. Nie trzeba chyba przekonywać czytelnika, że prowadzone w takim tonie dyskusje do niczego nie prowadzą. Nie dość, że są już nudne i kompletnie bezpłodne, to jeszcze dodatkowo konfliktują adwersarzy. Czegokolwiek byśmy w tych dyskusjach nie powiedzieli, jakaś część dyskutantów nie zgodzi się z naszym stanowiskiem”.
Co robić w tej sytuacji? Propozycja s. Chyrowicz jest prosta: przyjrzeć się bliżej, co jest istota sporów. Przedmiotem prowadzonych w jej książce analiz nie jest „szczegółowy przegląd problemów dyskutowanych we współczesnej bioetyce, ale powody sporów w tych dyskusjach. Nawiązywać więc będziemy do szczegółowych problemów, ale nie po to żeby je dogłębnie analizować, tylko żeby na ich przykładzie pokazać, jak na podstawie różnych pryncypiów dochodzi ostatecznie do przyjęcia dalece odmiennych wniosków natury normatywnej. Książka nie ma zatem charakteru podręcznika, a poruszane w niej kwestie natury szczegółowej (jak choćby problem metod wspomaganej prokreacji lub doskonalenia ludzkiej natury) nie są omówione w sposób wyczerpujący. (…) >>Anatomia sporu<< ma jednak dociec istoty sporu, a nie każdej różnicy poglądów, jaka pojawia w bioetycznym dyskursie. Czy poznanie powodów, dlaczego tak bardzo różnimy się czasem w ocenie bioetycznych problemów, wyeliminuje spór? Z pewnością nie, ale może sprawić, że stanie się on bardziej merytoryczny. Nie twierdzę przy tym wcale, że ostatecznie to wszystko jedno, jakie kto zajmuje w tym sporze stanowisko, byle tylko pozostał konsekwentny względem uprzednio przyjętych założeń. Nie jest mi to obojętne, ale w obronie własnego stanowiska dysponuję jedynie argumentacją, która nie ma w etyce mocy dowodowej, na co już wieki temu zwrócił uwagę Arystoteles. Nie sądzę stąd, by w bioetyce udało się uniknąć sporów, dobrze jednak zdawać sobie sprawę z tego, o co właściwie się spieramy i dlaczego jest to tak trudne”.
Książka podzielona jest na cztery części, w których autorka prezentuje te spory, które uważa za na tyle fundamentalne, że wydają się nieuniknione. „W kolejnych rozdziałach książki czytelnik odnajdzie zatem najpierw spór o charakter bioetyki jako nauki, a następnie fundamentalny dla bioetyki spór o istotę człowieczeństwa i jego praktyczne egzemplifikacje ujawniające się w sporze o początek i kres ludzkiego życia. Ostatni rozdział jest rodzajem metarefleksji nad charakterem samego sporu, a raczej >>spierania się<<”. Dodajmy, że rozdział pierwszy przynosi krótką historię rodzenia się problematyki bioetycznej i rekapitulację faktów, które wywoływały – i wywołują – największe kontrowersje.
To ważna lektura, bez znajomości której trudno wyobrazić sobie zabieranie głosu w najmocniej dyskutowanych kwestiach.
Książkę można zamówić tutaj.