„To był człowiek, który nie bał się świata, czuł, że jest do świata posłany, miał też niesłychaną zdolność jego opisywania”, powiedział o ks. Tischnerze bp Grzegorz Ryś. Tegoroczne Dni Tischnerowskie rozpoczęły się sukcesem frekwencyjnym: więcej niż zwykle osób przyszło na Mszę i na spotkanie z laureatami Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera. Oklaskami nagradzano wystąpienia s. Małgorzaty Chmielewskiej, Karoliny Wigury i Jerzego Szackiego.

Na Mszy odprawionej w kolegiacie św. Anny o g. 17 zjawili się przedstawiciele różnych pokoleń: i ci, którzy Tischnera dobrze pamiętają, i młodzi, którzy dopiero od niedawna poznają jego myśl. Była rodzina ks. Tischnera (m.in. obaj bracia, Marian i Kazimierz) oraz byli i obecni rektorzy krakowskich uczelni, które są współorganizatorami Dni Tischnerowskich. Przyjechał nawet… poczet sztandarowy Oddziału Związku Podhalan z Nowego Targu; mimo zawodowych obowiązków górale przybyli specjalnie na tę uroczystość, żeby uczcić swojego kapelana.

Mszy przewodniczył i kazanie wygłosił bp Grzegorz Ryś. Zwrócił uwagę, że to pewnie nie przypadek, iż w tym roku Dni Tischnerowskie rozpoczynają się w dniu wspomnienia św. Marka – ksiądz profesor przez całe lata mieszkał przy kościele św. Marka i odprawiał tam msze. W swojej homilii bp Ryś nawiązał do czytań przewidzianych na ten dzień. Wyłaniają się z nich dwa obrazy świata i obecności uczniów Chrystusa w świecie, powiedział. „Ewangelia pokazuje świat, który jest dla uczniów zadaniem. Obraz ten jest zasadniczo bardzo optymistyczny: jest w tym tekście wiara w możliwość przemiany całego świata, całego kosmosu. W możliwość dotarcia z Ewangelią do każdego człowieka”. Drugi obraz, który pochodzi z 1. Listu św. Piotra, jest skrajnie przeciwny. Świat jest tu nazwany Babilonem, a Babilon był wcieleniem tego, co przeciwne Bogu, i symbolem prześladowań, jakie spotykają Jego wyznawców. „To jest świat, który nie jest obszarem działania Boga, ale Jego przeciwnika”. W tym świecie chrześcijanie są upokarzani i sami mają się upokorzyć, to znaczy szukać ratunku i umocnienia w Chrystusie. Nie ma w nich jednak wiary, że świat przyjmie Jego Ewangelię.

„Można by zapytać, zestawiając te fragmenty: co zostało z tamtej pierwszej wiary? Chcieliśmy zmieniać całe stworzenie, a zostało nam tyle, że staramy się ocalić samych siebie?” Tak można by to interpretować, zwrócił uwagę bp Ryś, gdyby nie jeden fakt: zakończenie Ewangelii jest późniejsze niż List św. Piotra. „W tym wypadku krytyka tekstu bardzo się przydaje. Okazuje się, że doświadczenie cierpienia i prześladowań wcale nie zachwiało wiary chrześcijan, że można pójść i uratować ten świat. Że ich misja jest sensowna i tym bardziej konieczna. Że nie mają się zamknąć, ale mają wyjść ku tej rzeczywistości, która ich potrzebuje. To, że widzą w tym świecie zło, powinno ich dodatkowo motywować do przemiany rzeczywistości”.

„Myślę, że ksiądz profesor odnalazłby się w tym tekście. To był człowiek, który nie bał się świata, czuł, że jest do świata posłany, miał też niesłychaną zdolność jego opisywania”, stwierdził bp Ryś. I przywołał na koniec fragment eseju ks. Tischnera „Nadzieja szukająca prawdy”, powstałego w odpowiedzi na doświadczenie stanu wojennego: „Nigdy nie jest tak, aby (…) rzetelna odpowiedzialność nie miała co tworzyć. Tworząc cokolwiek – sztukę, nową moralność, nową wiarę – daje świadectwo i tworzy człowieka – niepodległego człowieka”.

Po zakończeniu Mszy – w czasie której obok bpa Grzegorza Rysia stanęli przy ołtarzu m.in. ks. Adam Boniecki i ks. Władysław Zuziak, rektor UPJPII – większość uczestników udała się do budynku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej przy ul. Straszewskiego, gdzie o g. 18.30 rozpoczęło się spotkanie z tegorocznymi laureatami Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera. Przybyłych powitała koordynatorka Dni Tischnerowskich Jolanta Kogut, a uroczystego otwarcia imprezy – pod nieobecność rektor szkoły teatralnej, która jest głównym organizatorem tegorocznych Dni – dokonał prezes SIW Znak Henryk Woźniakowski. Ks. Adam Boniecki odczytał werdykt jury, a wejście na scenę kolejnych laureatów i odbiór nagrody poprzedzała emisja poświęconych im filmów. Każdy z laureatów otrzymał statuetkę wykonaną przez Mariana Gromadę oraz list gratulacyjny od Piotra Marii Śliwickiego, prezesa Ergo Hestii, która jest sponsorem Nagrody (listy te były odczytywane przez przedstawiciela Ergo Hestii, Wojciecha Koczyńskiego).

Jako pierwszy na scenie pojawił się prof. Jerzy Szacki, nagrodzony w kategorii pisarstwa religijnego lub filozoficznego stanowiącego kontynuację „myślenia według wartości”. Wybitnego socjologa wyróżniono „za całokształt twórczości, w której łączy najwyższe standardy rzetelności naukowej z wrażliwością na los konkretnego człowieka poddanego naciskowi procesów historyczno-społecznych”. „Wielkie to dla mnie wyróżnienie”, powiedział laureat, „i niespodziewane trochę. Czuję się obdarowany przez patrona tej nagrody, choć nie mogę powiedzieć, że jestem jego pełnowartościowym kontynuatorem”.

W kategorii publicystyki lub eseistyki na tematy społeczne, która uczy Polaków przyjmować „nieszczęsny dar wolności”, nagrodzona została dr Karolina Wigura za książkę „Wina narodów. Przebaczenie jako strategia prowadzenia polityki”. Zdaniem jurorów, książka laureatki „imponuje wszechstronnością opisu, w którym polityka spotyka się z filozofią i teologią, a dociekliwość naukowa sprzymierza się z temperamentem publicystki”. „Traktuję tę nagrodę jako mobilizację do pracy nad kolejną książką”, powiedziała wzruszona laureatka. W pięknych słowach podziękowała rozmaitym osobom, które wspierały ją w tej pracy, w szczególności mężowi Jarosławowi Kuiszowi, który, jak powiedziała, jest dla niej „codzienną inspiracją”. Rodzina – mąż oraz czteromiesięczny syn Tomek – towarzyszyła zresztą laureatce podczas całej uroczystości.

„Nie wiem, czy jest lepszy sposób wykładu Ewangelii niż ten, który co dzień stawia nam przed oczy s. Małgorzata Chmielewska”, powiedział w filmiku o trzeciej laureatce ks. Adam Boniecki. S. Małgorzata, która została nagrodzona w kategorii inicjatyw duszpasterskich i społecznych współtworzących „polski kształt dialogu Kościoła i świata”, też nie przyjechała na uroczystość sama: towarzyszył jej 26-letni syn Artur (siostra adoptowała czworo dzieci) oraz przyjaciele. Zresztą Artur został również zaproszony na scenę, żeby odebrać swoją nagrodę, przygotowaną wcześniej przez siostrę.

Po ceremonii nagrodzeni usiedli na scenie, aby uczestniczyć w rozmowie prowadzonej przez dwóch członków jury, ks. Adama Bonieckiego i Henryka Woźniakowskiego. Pierwsze pytanie padło w stronę s. Chmielewskiej: „Jak się podejmuje taką decyzję – by pójść do pojedynczego ubogiego?” „Główną inspiracją jest dla mnie osoba Jezusa Chrystusa. Zawsze fascynowała mnie prawda i szukałam tej prawdy w różnych miejscach, m.in. w różnych filozofiach Wschodu. A potem spotkałam Jezusa Chrystusa i postanowiłam iść za Nim konsekwentnie, krok po kroku”. S. Małgorzata podkreśliła, że niektórzy starają się zaradzić biedzie w sposób systemowy, ale Wspólnota Chleb Życia, do której należy, wybrała podejście bardziej indywidualne. Sposób życia we wspólnocie staje się świadectwem dla innych. „Nawet Leszek Balcerowicz powiedział nam kiedyś, że to, jak żyjemy, dało mu do myślenia jeśli chodzi o ekonomię liberalną”.

Karolina Wigura mówiła o trudnej drodze do pojednania między narodami i religiami, które podzieliły doświadczenia przeszłości. Nawiązała do przemówienia wygłoszonego przez papieża Benedykta XVI w Auschwitz. Zwróciła uwagę, że papież użył w tym przemówieniu pojęć „pojednanie” (zamiast „przebaczenie”) i „Shoah” (zamiast „Holocaust”), żeby wyjść naprzeciw żydowskim teologom Zagłady. Między teologami żydowskimi i chrześcijańskimi istnieje głęboka różnica w interpretacji Zagłady; dla Żydów nie do przyjęcia jest np. odwoływanie się w tej interpretacji do teologii paschalnej i wydarzeń Wielkiego Piątku. Niemniej proces zbliżania się do siebie trwa i przemówienie Benedykta XVI się w nie wpisuje.

Temat przebaczenia, pojednania i roli pamięci w życiu społecznym zdominował dalszą część rozmowy. Choć tematem książki Karoliny Wigury są przede wszystkim gesty motywowane politycznie, rozmowa zeszła bardziej na teren moralności. Jerzy Szacki stwierdził, że rytuał przepraszania w polityce jest często jedną z operacji dyplomatycznych, które mają umożliwić inne operacje. „Trudno mi uwierzyć w szczerość intencji tych, którzy takich operacji dokonują”. Karolina Wigura ripostowała, że bywają i w polityce autentyczne deklaracje skruchy, ale poznać je można po tym, co dzieje się dalej: czy za pojedynczym aktem idzie polityka zbliżenia, szczerego zmierzenia się z przeszłością, i tak dalej.

„A co z przebaczeniem?”, dopytywali prowadzący rozmowę. „W jakich warunkach możliwe jest przebaczenie?” „Misją chrześcijan”, odpowiedziała s. Chmielewska, „jest pojednanie, >>zszywanie<< rozdartego świata. Natomiast przebaczenie – w moim odczuciu – jest darem, jest aktem heroicznym. Głębokie przebaczenie wymaga w jakimś sensie wymazania z pamięci doznanego cierpienia. To jest proces, droga miłości. Pojednanie jest, z tego punktu widzenia, łatwiejsze”. „Przebaczenie jest zawsze leczące”, dodała Karolina Wigura. „Może nawet bardziej dla krzywdziciela niż skrzywdzonego”. „A czy są krzywdy nieprzebaczalne?”, zapytał ks. Boniecki. „To raczej pytanie do księdza”, odpowiedziała laureatka. Ale zaraz dodała, że jeden z filozofów, na których powołuje się w swojej książce, twierdzi, że naprawdę przebaczamy tylko to, co nieprzebaczalne. „Gdybyśmy przebaczali tylko to, co przebaczalne, przebaczenie nie byłoby cnotą”.