„Religia jest polityczna” – taki tytuł nosi zapis rozmowy z gościem tegorocznych 13. Dni Tischnerowskich, prof. Josephem H.H. Weilerem, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” w numerze weekendowym 8-9 czerwca 2013. Rozmowę przeprowadziła dziennikarka TOK FM Anna Wacławik-Orpik. Wcześniej obszerny wywiad z prof. Weilerem, zrobiony przez Jacka Dziedzinę, opublikował „Gość Niedzielny” („Adwokat krzyża”, nr 18/2013).

Publikacja „Wyborczej” to skrócony zapis wywiadu radiowego wyemitowanego w niedzielę 26 maja w ramach cyklicznej audycji „Wywiad pogłębiony” (na razie nie jest on jeszcze dostępny w wersji audio na stronie radia). Prof. Weiler odpowiada w nim na pytania o to, co znaczy wolność „do” i „od” religii, jakie konflikty powstają na przecięciu tego, co świeckie, i tego, co religijne, i jak je rozwiązywać w duchu wzajemnego szacunku. Dziennikarka pyta m.in. o penalizowanie obrazy uczuć religijnych. „To nic złego, że jesteśmy na to wyczuleni w kraju, w którym miliony Żydów i olbrzymia liczba katolików została zabita z powodu swojej religii”, odpowiada wybitny prawnik. „I że nie uważamy tego za błahe. Historia tego kraju uczy, że trzeba być uważnym. Równocześnie jako osoba religijna nie mogę powiedzieć, że mi się ten przepis specjalnie podoba”, dodaje. „Wolę społeczeństwo, w którym wyśmiać można wszystko. Inaczej zaczniemy od zakazu wyśmiewania się z religii, potem z rządu, innych władz… Nie sądzę, żeby to było dobre prawo, i uważam, że religia go po prostu nie potrzebuje. Natomiast granicą dla mnie jest nawoływanie do nienawiści. Jest niedopuszczalne, ale to coś innego niż wyśmiewanie się z religii”.

Na pytanie o uwikłanie religii w politykę prof. Weiler odpowiada: „Każde stanowisko moralne jest równocześnie polityczne. (…) Załóżmy, że katolik w Ameryce ze względu na wyznawaną religię sprzeciwia się karze śmierci. Czy ma milczeć, bo mieszałby religię z polityką? Papież wypowiadał się o inwazji na Irak: miałby się od tego powstrzymać, żeby nie mieszać religii z polityką? (…) Wolę, jeśli osoba religijna sprzeciwia się władzy, a nie zawsze się z nią zgadza. Wegetarianin może głosić swoje poglądy, podobnie feministka, ateista, komunista, socjalista, liberał, kapitalista… Wszyscy mogą wyrażać swoje poglądy moralne. Czemu mieliby nie mieć tego prawa ci, którzy wyznają jakąś religię? Człowiek wierzący może to robić tylko i wyłącznie w domu? Nie”.
Wywiad Jacka Dziedziny, który ukazał się w „Gościu Niedzielnym” i jest dostępny na stronie internetowej pisma [http://gosc.pl/doc/1537537.Adwokat-krzyza], wraca do sprawy słynnego wystąpienia prof. Weilera przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, w którym bronił on obecności krzyża we włoskich szkołach. „Tu nie chodziło o obronę krzyża”, precyzuje w odpowiedzi prof. Weiler. „Chodziło o prawo Włochów do decydowania o tym, czy chcą mieć krzyż w szkole, czy nie. W swoim wystąpieniu przed Trybunałem powiedziałem: pozwólmy Francuzom być Francuzami, a Włochom Włochami. Moja argumentacja nie wynikała z religijnej perspektywy, ale z perspektywy pluralistycznej. Musimy zatrzymać próbę wyeliminowania religii z życia” „Żydowscy przyjaciele, rodzina – nie mieli do Pana żalu za to wystąpienie?”, pyta dziennikarz. „Po sprawie Lautsi vs. Włochy otrzymałem wiele e-maili”, odpowiada prof. Weiler. „Niektórzy ludzie wyrażali poparcie, inni byli bardzo źli na mnie. Podobnie niektórzy Żydzi. Jedni mówili: rabbi, jak mogłeś to zrobić?; inni: postąpiłeś słusznie. Moim żydowskim krytykom odpowiadałem: każda szkoła w Izraelu ma nad drzwiami mezuzę, symbol religijny, czy będziecie zatem domagać się usunięcia mezuzy ze wszystkich szkół w Izraelu? Jeśli nie, nie mamy o czym rozmawiać, bo jesteście hipokrytami. Mezuza jest w porządku, a krzyż już nie?”

W dalszej części rozmowy prof. Weiler przyznaje, że wiele osób pytało go, dlaczego jako ortodoksyjny Żyd napisał książkę o chrześcijańskiej Europie, która wspierała odniesienie do chrześcijaństwa w projekcie europejskiej konstytucji. „Odpowiadam: z tego samego powodu. Wierzę w pluralistyczne i tolerancyjne społeczeństwo. Nie podoba mi się chrystofobia. W Europie chrystofobia jest legitymizowana. Nie, że każdy jest chrystofobem, ale jeśli nim jesteś, nie musisz czuć, że robisz coś niewłaściwego. Jeśli ktoś jest antysemitą, będzie bardzo ostrożny, zanim powie coś przeciwko Żydom. Ale jeśli jest antychrześcijaninem – żadnych konsekwencji, żadnych restrykcji. (…) Czasem mam wrażenie, że chrześcijanie w Europie wstydzą się, że są chrześcijanami. Owszem, są dobrzy, wierni, chodzą do kościoła, zachowują się przykładnie, ale w miejscach pracy nigdy nie powiedzą: nie mogę tego zrobić w niedzielę, bo idę do kościoła. Może nie ukrywają się ze swoją wiarą, ale niemal się jej wstydzą”.

Tymczasem, zdaniem prof. Weilera, religijna tożsamość powinna być częścią społecznego rozumienia tego, kim jesteśmy jako Europejczycy. „Dlaczego wszystko inne jest w porządku, z wyjątkiem religii? Można mieć zdjęcie Che Guevary, ale nie można mieć zdjęcia Jana Pawła II. Można mieć znaczek na koszulce z napisem: >>Świat bez broni nuklearnej<<, ale już nie z krzyżem. To nie jest zgodne z europejską tradycją pluralizmu. Sprawa przeciwko Włochom w Trybunale miała na celu spowodowanie, żeby cała Europa była jak Francja. Ale to nie jest Europa”.
Zachęcamy do lektury obu tych tekstów.