Pogodne sobotnie przedpołudnie 24 kwietnia doskonale harmonizowało z zaplanowaną na ten dzień „Majówką Młodych”, którą zorganizowało Stowarzyszenie „Drogami Tischnera” wspólnie z Wyższą Szkołą Europejską w Krakowie i Instytutem Myśli Józefa Tischnera. „Majówka” – na która licznie przybyły dzieci i młodzież ze szkół tischnerowskich – rozpoczęła się o g. 11 spektaklem „In memoriam – na ścieżkach Józka Szkolnego” przygotowanym przez Publiczne Gimnazjum im ks. prof. J. Tischnera w Trzemeśni. Spektakl wyreżyserowały Grażyna Drożdż i Małgorzata Rehorowska, nad realizacją czuwał Andrzej Czop, a scenografię przygotowały nauczycielki ze Szkoły Podstawowej nr 153 z Krakowa: Monika Bobak, Dorota Martinek i Anna Strojny. Spektakl składał się z sześciu części odwołujących się do kolejnych etapów życia ks. Tischnera i oparty był wyłącznie na jego tekstach. Przedstawienie bardzo się podobało, a wieńcząca je procesja dzieci z lampionami ogromnie wzruszyła widzów, przypominała bowiem reakcję Polaków na tragiczną katastrofę pod Smoleńskiem.
Po krótkiej przerwie głos zabrał rektor WSE, poseł Jarosław Gowin, który wygłosił wykład zatytułowany „Moje autorytety”. Wykład ten wywarł spore wrażenie na słuchaczach, ponieważ rektor Gowin jako swój pierwszy autorytet wskazał nieżyjącego już ojca i poruszająco opowiedział o kolejach jego życia. Ojciec Jarosława Gowina jako piętnastoletni chłopak przedzierał się wraz z kolegami przez wschodnią granicę, aby dotrzeć do polskiej armii. Został jednak pojmany przez Ukraińców i umieszczony w zawilgoconej piwnicy, gdzie przewidziano dlań powolną śmierć z głodu. Uratowała mu życie interwencja Ukrainki, która poinformowała o losie chłopca przechodzący patrol gestapo. Chłopiec trafił do wiezienia hitlerowskiego, gdzie mimo trudnych warunków udało mu się dożyć końca wojny. W 1945 roku wstąpił do partyzantki antykomunistycznej i wkrótce znalazł się w więzieniu po raz trzeci: tym razem stalinowskim. Był tam m.in. świadkiem masowej egzekucji żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii. Ostatecznie udało mu się uciec z więzienia i do `56 roku ukrywał się na tzw. ziemiach odzyskanych. „Długo byłem z nim w sporze”, opowiadał Jarosław Gowin, „dopiero pod koniec życia zacząłem dostrzegać, że jest moim autorytetem. Ale nie zdążyłem mu już tego powiedzieć…”
Zresztą z kolejnym autorytetem – ks. Józefem Tischnerem – było nieco podobnie. Gowin trafił na jego seminarium w 1982 roku, jeszcze w stanie wojennym, i wyszedł z niego rozczarowany. Znaczenie Tischnera zrozumiał i docenił dopiero po 1989 roku, kiedy zobaczył, że potrafi on iść pod prąd ustalonym poglądom, nawet wbrew własnemu środowisku. „Był dla mnie przede wszystkim nauczycielem wolności. Żeby głosić prawdę, trzeba być człowiekiem wolnym”.
Jako trzeci autorytet Gowin wskazał osobę, której nigdy osobiście nie spotkał – Hannę Malewską, pisarkę i wieloletnią redaktor naczelną miesięcznika „Znak”. „Zacząłem ją >>spotykać<< w swoich myślach, kiedy sam zostałem naczelnym miesięcznika i zacząłem stawać przed trudnymi wyborami. Dzięki niej odkryłem, że kiedy nie wiem, jak postąpić, powinienem wybrać drogę dla mnie najtrudniejszą”.
Przedłużeniem tej bardzo osobistej refleksji o autorytetach była dyskusja z udziałem o. prof. Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP i prof. Karola Tarnowskiego poświęcona postaci Sokratesa. Moderował ją obecny redaktor naczelny miesięcznika „Znak” Michał Bardel. W dyskusji bardzo aktywnie uczestniczyła publiczność, zwłaszcza młodzież. Podkreślała ona nonkonformizm Sokratesa, to, że nie dawał gotowych recept, ale pobudzał innych do myślenia, a także to, że potrafił oddać życie za to, co głosił. „Stał się autorytetem”, podkreślił o. Kłoczowski, „podważając wszystkie autorytety”.
Michał Bardel zwrócił uwagę, że autorytety bywają często anachroniczne, wyprzedzają swój czas, dlatego spotykają się z niezrozumieniem. „Ale na przykład Tischner był świadkiem swoich czasów, diagnozował sytuację, w której żył”, odpowiedział Karol Tarnowski. Dodał też, że największą zasługą Sokratesa jest „odkrycie Boga w sobie samym, odkrycie głosu Boga w sumieniu. Jest to jedno z najważniejszych odkryć w historii ludzkości”.

 

„Majówce Młodych” towarzyszyła wystawa „Pamiętamy – dochowamy”, która zawisła w hallu WSE i można ją tam oglądać do 8 maja. Wystawę tworzą prace plastyczne wykonane przez uczniów szkół tischnerowskich, cykl plakatów z cytatami z dzieł Tischnera przygotowanych w Zespole Państwowych Szkół Plastycznych w Łodzi, a także fotokopie autografów księdza profesora. Wystawa będzie wędrować po Polsce i towarzyszyć rozmaitym wydarzeniom związanym z rocznicą śmierci ks. Tischnera.
Dni Tischnerowskie zakończył spektakl „Poeci Tischnera” wystawiony w Auli Auditorium Maxiumum UJ. Wystąpili w nim znakomici aktorzy: Ewa Kaim, Monika Rasiewicz, Dorota Segda, Grzegorz Mielczarek, Jacek Romanowski i Jerzy Trela. Przeczytali oni wiersze poetów, których Tischner szczególnie lubił i chętnie cytował: Wandy Czubernatowej, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Bolesława Leśmiana, Jerzego Lieberta, Hanki Nowobielskiej, Haliny Poświatowskiej, Rainera Marii Rilkego, ks. Jana Twardowskiego i Mariana Załuckiego. Z ekranu przemówiła też sama Wanda Czubernatowa, a na początku i na końcu spektaklu można było posłuchać, jak czytał i interpretował wiersze ks. Tischner. W poetycką atmosferę wieczoru doskonale wpasował się Grzegorz Turnau; niespodzianką było premierowe wykonanie piosenki „Coraz dalej” z tekstem Leszka Aleksandra Moczulskiego. Nad całością czuwała Ewa Kutryś.
Godzi się podkreślić, że niektórzy aktorzy zjawili się na spektaklu, specjalnie odkładając inne zajęcia, np. Dorota Segda przyjechała z Warszawy wyłącznie na ten wieczór. Myślę, że w pamięci widzów na długo pozostanie „Dziewczyna” Lesmiana w jej wykonaniu, podobnie jak „Kac” Wandy Czubernatowej w wykonaniu zmagającego się z przeziębieniem Jerzego Treli, „Modlitwa Kaśki” tejże autorki w wykonaniu Ewy Kaim, wiersz Gałczyńskiego „O wróbelku” w wykonaniu Moniki Rasiewicz, „Ballada o trzęsących się portkach” w interpretacji Grzegorza Mielczarka czy „Polak musi” Mariana Załuckiego odczytany przez Jacka Romanowskiego.
Bardzo duże wrażenie zrobiła też „Modlitwa” kard. J. H. Newmana czytana przez ks. Tischnera:

Prowadź mnie, Światło, swą błogą opieką,
Światło odwieczne!
Noc mroczna, dom mój tak bardzo daleko,
Więc Ty mnie prowadź…

Tyś zawsze trwało, gdym przez głuchą ciemność,
Przez bór, pustynię
Błąkał się dumny. O, czuwaj nade mną,
Aż świt odsłoni te drogie postacie,
Którem ukochał niegdyś, którem stracił.

Na zakończenie wieczoru Wojciech Bonowicz podziękował wszystkim organizatorom, współpracownikom oraz uczestnikom Dni Tischnerowskich. Szczególnie gorące brawa rozległy się wtedy, kiedy klęknął z bukietem kwiatów przed koordynującą całą imprezę Jolantą Kogut. Chwilę wcześniej powiedział: „Jola jest moją prawą ręką, ja jestem jej lewą nogą… I tak się nawzajem wspieramy”.
Zatem – do zobaczenia za rok!!!