Reza Aslan, ks. Michał Heller, Eva Illouz, Ireneusz Kania, Filip Springer, Oksana Zabużko, a także (z archiwum) ks. Józef Tischner – to tylko niektóre i niektórzy z autorek i autorów jubileuszowego wydania miesięcznika „Znak”.

„Gdy nasi poprzednicy w 1946 r. pracowali nad pierwszym numerem miesięcznika »Znak«, mieli pewność, że tworzą pismo, które będzie wyrazem zaangażowania – społecznego i intelektualnego. Po wojnie stało się jasne, że bierna postawa wobec rzeczywistości, brak odwagi i woli jej świadomego kształtowania prowadzą do najcięższych skutków – przyzwolenia i mimowolnego uczestnictwa w złu, które narasta – pozornie poza orbitą naszego sprawstwa”, pisze we wstępie do jubileuszowego numeru Dominika Kozłowska, redaktor naczelna pisma. I pyta: czy dzisiaj jest inaczej?

„Nie mamy bezpośredniego wpływu na tragiczny los uchodźców umierających na naszej granicy. Każda i każdy z nas ma nikły wpływ na zmiany klimatyczne. I to nie my szerzymy język nienawiści i pogardy, który szerokim strumieniem zalewa nasze życie publiczne. Nie my wprost przykładamy rękę do dewastacji demokratycznej kultury i praworządności. Jednak trwając jedynie w pozycji obserwatora, nie pozostajemy bez winy”. Dlatego redakcja zaproponowała w 800-nym numerze 8 lekcji płynących z lektury tego pisma, a jednocześnie uwzględniających wyzwania stające przed nami dzisiaj.

Oto one: 1. Ważne są przyzwoitość i styl, w jakim żyjemy. 2. Kochaj wolność i dbaj o nią. 3. Religia to zjawisko społeczne. Od nas zależy, czy będzie dobra. 4. Wierz w siostrzeństwo i braterstwo, w solidarności siła. 5. Żyj intensywnie, otaczaj się ludźmi, których cenisz. 6. Nie zapominaj o tym, co piękne. 7. Ćwicz się w metafizycznym zdumieniu. 8. Rozwijaj swoje pasje, nie trać humoru i nadziei.

Każdej z lekcji poświęcony jest osobny tekst – esej lub rozmowa. O lekcji pierwszej pisze na przykład Filip Springer w eseju „Z głębi ciemnego lasu”. „U naszych progów znaleźli się ludzie inni od nas. Chcą wejść. Większość nie wejdzie, uda się to nielicznym. Wielu z nich umrze. Utopią się w Bugu, być może ktoś ich zastrzeli, pobije na śmierć albo po prostu stracą siły – z odwodnienia, braku jedzenia, zimna. Wśród nich będą dzieci. One też umrą. Widok tych ludzi ściska nasze serca i rujnuje psychikę strażników granicznych oraz kobiet i mężczyzn, którzy zdecydowali się nieść pomoc na granicy. Otwiera też portfele – do organizacji płynie strumień pieniędzy i darów. Jednocześnie samochody ratowników pracujących woluntarystycznie w strefie przygranicznej są niszczone przez nieznanych sprawców. Natomiast internet pełen jest dobrych rad: żeby uchodźcy poszli na przejście graniczne albo do polskiego konsulatu, że przecież nie możemy wszystkich przyjąć, że to rozgrywka Putina i Łukaszenki, więc polską racją stanu jest nie dać się w nią wciągać. Rośnie mur, wzbiera za nim fala cierpienia. Już nie wiadomo, co bardziej obezwładnia: los tych nieszczęśników wędrujących przez bagna i lasy czy z taką łatwością odsłonięte pokłady społecznej bezduszności i niechęci do jakichkolwiek ludzkich zachowań”. Jak się zachować w tej sytuacji? Co zrobić z rosnącym murem?

Esejowi Filipa Springera towarzyszy fragment szkicu ks. Józefa Tischnera „Myślenie według wartości” opublikowanego po raz pierwszy na łamach miesięcznika „Znak” w roku 1970.

Z kolei ks. Michał Heller w eseju „Racjonalność i zdziwienie” dzieli się swoimi przemyśleniami na temat lekcji siódmej, pisząc o fenomenie zdziwienia światem, który towarzyszy uprawianiu nauki i zarazem jest swoistym „argumentem” na rzecz metafizycznego ujmowania rzeczywistości. „W miarę jak coraz lepiej opanowywałem sztukę czytania struktur matematycznych, rosło moje zdziwienie faktem, że niektóre z nich precyzyjnie »pasują« do pewnych obszarów świata. Na przykład równanie, które ktoś wymyślił (Maxwell, Einstein, Schrödinger…), a które ja przyswoiłem sobie z wielkim trudem, i to jedynie w pewnym tylko stopniu, tak się zachowuje, jakby w nim była zapisana – lub wręcz zadana – struktura pewnej części (lub aspektu) świata, z detalami, jakich nie mogli znać ci, którzy to równanie po raz pierwszy napisali. Tę zadziwiającą własność świata (i matematyki!) zwykłem nazywać jego racjonalnością. Przecież matematyka jest wykwitem ludzkiej racjonalności i jeżeli świat jej ulega, to można go nazwać – w tym i tylko w tym sensie – racjonalnym. Oczywiście nie chodzi o  matematykę, jaką wyrażamy za pomocą naszych pojęć i symboli, lecz o matematykę, do której nasze pojęcia i symbole jakoś się odnoszą.

Kiedy po raz pierwszy przeczytałem zdanie Leibniza, zapisane przez niego na marginesie tekstu »Dialogus«: »Gdy Bóg liczy i zamyśla, świat się staje«, uderzyła mnie trafność tej metafory. Rzeczywiście, równania Maxwella, Einsteina, Schrödingera i inne równania fizyki matematycznej zachowują się tak, jakby stanowiły fragmenty programu, według którego Bóg stworzył świat.

Moje zdziwienie skutecznością matematyki stawia nieco szerszy problem: jaka jest rola zdziwienia w  argumentacji za istnieniem Boga? Natychmiast po postawieniu tego pytania trzeba dodać zastrzeżenie: zdziwienie nie jest argumentem w sensie logicznym (dziwić się można nawet błędom w rozumowaniu!), ale może mieć dużą moc emocjonalną i, skutkiem tego, bardzo wzmacniać lub osłabiać przekonania. Bynajmniej nie znaczy to, że emocje nigdy nie były (nad)używane w charakterze argumentów logicznych, a gdy to miało miejsce, wykazywały dużą moc sprawczą”. Tak otwiera swoja refleksję ks. Michał Heller.

„Do tych lekcji”, pisze Dominika Kozłowska, „chciałabym dołożyć jeszcze jedną, może najważniejszą naukę, którą możemy wyciągnąć z kart »Znaku«: nadzieja to przekonanie, że to, co robimy – uczciwie i z troską o innych – ma znaczenie i zmienia świat na lepsze. Nawet jeśli dziś jeszcze nie wiemy, na kogo i na co może wpłynąć”.

Bardzo zachęcamy do lektury 800. numeru miesięcznika „Znak”. O jego zawartości można więcej przeczytać tutaj.