Tak się złożyło, że na łamach najnowszego „Tygodnika Powszechnego” (nr 20/2019) spotkały się dwa ważne tematy: rzadko dyskutowany problem zdrowia psychicznego dzieci oraz żywo w ostatnim czasie omawiany temat wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych.

 

„Przynajmniej 10 proc. dzieci w Polsce ma zaburzenia psychiczne. Wielu z nich potrzebna jest pomoc – psychiatrów, psychologów, terapeutów. Dziesięć procent, czyli 600 tysięcy dzieci. To liczba pierwsza. Liczba druga: 28. Tyle łóżek jest na Oddziale Psychiatrii Dzieci i Młodzieży przy ul. Sobieskiego 9 w Warszawie. Gdy 21 listopada 2018 r. dr Lidia Popek wychodzi z oddziału, wszystkie są zajęte. Oprócz tego 15 pacjentów śpi na tzw. dostawkach. Zabrakło nawet łóżek polowych, więc niektóre dzieci leżą na materacach na podłodze. To nie jest dzień wyjątkowy. Obłożenie dziecięcych oddziałów psychiatrycznych w całej Polsce sięga 150 proc.”, pisze w artykule „Szpitale w depresji” Krzysztof Story.

„Nie, to nie jest katastrofa”, mówi psychoterapeutka Zofia Milska-Wrzosińska w rozmowie z Przemysławem Wilczyńskim („Zanim będzie za późno”). „Bo katastrofa to jest coś, co się dzieje nagle. Tu mamy wieloletnią erozję, i to nie tylko w systemie psychiatrii dziecięcej. Także w szkolnictwie, w którym brakuje kompetentnych psychologów, w poradniach psychologiczno-pedagogicznych, w których trafiają się wykwalifikowani psychoterapeuci, ale zajmują się np. wydawaniem zaświadczeń. W służbie zdrowia, gdzie brakuje pediatrów i pielęgniarek pediatrycznych”.

Psychoterapeutka podkreśla, jak ważne są w rozwoju dzieci pierwsze lata życia. I apeluje do rodziców, żeby rozważyli „czy to na pewno konieczne, żeby oboje rodzice rocznego dziecka szli do pracy na dziewięć godzin. A jeśli już, to czy dzieckiem może zająć się ktoś, kto je kocha? Jeśli nie ma kogoś takiego, czy to musi być koniecznie osiem, dziesięć godzin dziennie? A jeśli jednak musi, to czy konieczna jest zmiana nagła? (…) Wiemy, że trauma z dzieciństwa nie jest niszcząca, gdy dziecko dostaje ukojenie. A gdy wyobrazimy sobie żłobek, w którym jedna pani przypada na siódemkę półtorarocznych dzieci, to nawet jeśli jest ona kobietą o złotym sercu, nie odpowie na potrzeby każdego dziecka przez te dziewięć godzin. Nie ukoi jego lęku czy rozpaczy”.

Z kolei ks. Adam Boniecki pisze o udostępnionym w ostatnich dniach w internecie filmie „Tylko nie mów nikomu”: „Smutek, wstyd. I żal. Koszmarne relacje ofiar, żałosne postacie winnych, blade w tym kontekście fragmenty wypowiedzi biskupów – i ta informacja o nieprzyjętych przez nich zaproszeniach do wypowiedzenia się w filmie, bo… słyszeli o braku bezstronności autorów. Żaden nie zaryzykował.

Po obejrzeniu „Tylko nie mów nikomu” prymas abp Wojciech Polak i przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki zmienili zdanie. (…) Internetowe komentarze pod tymi oświadczeniami to niewiara w ich szczerość. Mimo gigantycznej ofensywy papieża Franciszka, mimo uporczywej pracy o. Adama Żaka, koordynatora ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski, mimo ogłoszenia wytycznych i procedur. To wciąż za mało, żeby Kościół odzyskał wiarygodność. Kościelnych przełożonych oskarża się o niepodejmowanie odpowiednich działań wobec księży krzywdzących nieletnich. Niewiedza? Naiwna troska o wizerunek Kościoła? Może, lecz nie tylko. (…) To bardzo smutne, że musiał powstać taki dokument, żeby – jak przekonuje abp Gądecki – przyczynić się do >>przestrzegania wytycznych dotyczących ochrony dzieci i młodzieży w Kościele<<.

A czy film jest bezstronny? Bez wątpienia nie jest – i całe szczęście. Bo jest po stronie ofiar”.

W numerze można też znaleźć komentarze ks. Jacka Prusaka („Kościelna morfina”) i Artura Sporniaka („Nowe przepisy mają wadę”). Polecamy też kazanie ks. Jacka Prusaka dostępne na stronie internetowej „Tygodnika” .

 

Wszystkim zainteresowanym problemem seksualnego wykorzystywania dzieci polecamy wydaną przez Znak książkę-świadectwo Daniela Pitteta „Ojcze, przebaczam ci”. Informacje o niej można znaleźć tutaj. Jeżeli książka jest niedostępna w sprzedaży, można powiadomić dział sprzedaży Znaku, że jest się zainteresowanym jej nabyciem.