Piątek 26 kwietnia był najbardziej wypełnionym dniem imprezy. Debata o nadziei, czytanie eseju Tischnera i dyskusja na jego temat, wreszcie – oczekiwany przez wszystkich wieczór filmowy. Publiczność, jak zawsze, dopisała, a dobrych nastrojów nie popsuła nawet… awaria prądu.

O godz. 11 w wypełnionej niemal do ostatniego miejsca Auli Collegium Novum UJ zasiedli filozofowie – s. Barbara Chyrowicz, Jacek Filek, Robert Piłat i Karol Tarnowski. Debatę „Filozofia i nadzieja” prowadzący Łukasz Tischner i Wojciech Bonowicz rozpoczęli od pytania, czy nadzieja to w ogóle temat dla filozofów. Czy nie powinni się nim zajmować raczej psychologowie i poeci? Łukasz Tischner przypomniał wypowiedź Krzysztofa Michalskiego, który twierdził, że filozof obiecujący ludziom nadzieję jest oszustem.
„Filozofowie zajmują się czasem – a więc i nadzieją”, odpowiedziała s. Chyrowicz. „Problematyka nadziei pokazuje ograniczenia filozofii opartej na naukach szczegółowych”, dodał Karol Tarnowski, „wali w pychę scjentystów – w szerokim tego słowa znaczeniu”. Z tezą Michalskiego zgodził się Jacek Filek: „W pracę filozofa wpisana jest nadzieja. Niemniej dawanie nadziei nie jest jego zadaniem. Zadaniem filozofa jest dawanie prawdy. Ewentualnie dopiero ta prawda może komuś dać nadzieję”. Robert Piłat natomiast – odnosząc się do spostrzeżenia Karola Tarnowskiego – zwrócił uwagę na to, że problematyka nadziei pojawia się we współczesnych teoriach decyzji; niekoniecznie trzeba od razu traktować nadzieję jako problem metafizyczny, można tez rozważać ją jako próbę skorelowania naszego postępowania ze stopniem niepewności, jaką budzi w nas otaczający świat.
Dyskusja pobiegła w bardzo różnych kierunkach i dostarczyła słuchaczom szereg intuicji do przemyślenia. „Nadzieja jest zawsze czyjaś”, podkreśliła s. Chyrowicz. Karol Tarnowski mówił o dwóch poziomach nadziei: fundamentalnym (nadzieja, która trzyma przy życiu) i wyższym (na którym nadzieja jest transcendowaniem, przekraczaniem próby). Polemizował też z Robertem Piłatem: „Tego, że ktoś pokłada we mnie nadzieję, nie da się w żaden sposób wyliczyć”. Robert Piłat bronił z kolei „małych” nadziei – nadziei jako elementu naszych codziennych wyborów. „Tu nie da się uniknąć obliczania. Ale są, oczywiście, takie obszary, na których teoria decyzji nie działa. I tam jakaś wizja czy horyzont nadziei są potrzebne”. Jacek Filek zaproponował, by porzucić rzeczownik i wziąć czasownik – „spodziewać się”. „Gdy spodziewam się czegoś dobrego, mogę to nazwać nadzieją. Ale przedmioty spodziewania się mogą być rozmaite. Może być też spodziewanie się bezprzedmiotowe (tak jak bezprzedmiotowy bywa lęk u Kierkegaarda). Nawiasem mówiąc, spodziewanie się nieśmiertelności jest z mojej perspektywy nieskromnością”, prowokował pozostałych uczestników debaty.
Żywą i interesującą dyskusję zakończyła próba interpretacji dwóch wierszy Czesława Miłosza – „Wiara” i „Nadzieja”. „Nie brakowało filozofów, którzy kwestionowali realność istnienia świata. Te wiersze są polemiką z takimi właśnie stanowiskami”, zwrócił uwagę Jacek Filek. A Robert Piłat dodał: „Gdzieś daleko w horyzoncie nadziei jest taki poetycki obraz – porządku, który nie ulega destrukcji. Czy to wyobrażenie jest w stanie napełnić naszą codzienność nadzieją, nie wiem. Może tak być”. „To jest wiara w sens po prostu”, podkreślił Karol Tarnowski. „Otwarcie na świat, który zawiera więcej niż jesteśmy w stanie pojąć”.
Kolejnym punktem programu było spotkanie z cyklu „Czytamy Tischnera”: głośna lektura eseju „Wiązania nadziei” w znakomitym wykonaniu Anny Polony. Spotkanie rozpoczęło się o g. 16.30 na Scenie im. S. Wyspiańskiego PWST. Interpretacja tekstu dokonana przez aktorkę była bardzo oszczędna, zgodna z biegiem myśli tekstu i porządkiem argumentacji; towarzyszyła jej dyskretna muzyka i równie dyskretne obrazy. Ok. g. 17.45 na tej samej scenie pojawili się dwaj filozofowie – Michał Bardel i Adam Workowski – żeby otworzyć dyskusję nad odczytanym esejem. Obaj dzielili się wrażeniami z jego wielokrotnej lektury. Workowski przyznał, że im dłużej go czytał, tym mniej z niego go rozumiał, Bardel z kolei zwrócił uwagę, że jest on jakoś mroczny, „jakby pisany z zaciśniętymi zębami”. Obaj zwrócili uwagę na powtarzające się często pojęcia „tragiczności bycia” i „heroizmu”. Polemika ze strony publiczności doprowadziła do interesującej wymiany zdań, częściowo na temat samego tekstu (który nie wszystkim wydał się tak pesymistyczny), a częściowo na temat nadziei w ogóle. „Zamiast czytać wiele razy w samotności, może lepiej było z kimś o tym tekście podyskutować”, podsumował z uśmiechem Michał Bardel.
O godz. 19.30 na Scenie im. S. Wyspiańskiego PWST miał się rozpocząć wieczór filmowy, na który przyjechał specjalnie wybitny reżyser-dokumentalista Ignacy Szczepański. Niestety, tuż przed rozpoczęciem spotkania, na sali wysiadł prąd. Przyczyna awarii znajdowała się poza budynkiem szkoły i nie wiadomo było, jak szybko zostanie usunięta. Zgromadzonej we foyer publiczności (przyszło ponad dwieście osób) organizatorzy zaproponowali więc w zamian spotkanie z reżyserem. „Siedzimy tu trochę jak wspólnota pierwotna”, powiedział Wojciech Bonowicz, który poprowadził zaimprowizowaną rozmowę, kiedy uczestnicy rozsiedli się już na przyniesionych krzesłach i poduszkach. Dialog reżysera i dziennikarza co chwilę wywoływał wybuchy śmiechu, bo obaj przerzucali się anegdotami, których bohaterem był ks. Tischner. Ale nie brakło też wątków poważnych, choćby refleksji nad tym, co Tischner-filozof zawdzięczał Tischnerowi-kapłanowi i na odwrót. W rozmowie nie przeszkodził nawet uporczywy dźwięk alarmu, który włączył się w połowie spotkania. Organizatorzy ogłosili, że pokaz odbędzie się następnego dnia o godz. 18.
Mimo nieoczekiwanych kłopotów na zakończenie, trzeci dzień 13. Dni Tischnerowskich był bardzo udany. „Awaria była próbą naszej nadziei – i wyszliśmy z tej próby zwycięsko”, śmiał się Wojciech Bonowicz.