„Jak komuna padła, zostaliśmy równocześnie Krakowianami Roku. Fajnie, że dostałem to razem z nim. Trudno o lepszą kompanię”. Tak zmarły przed dwoma laty prof. Andrzej Szczeklik wspomina ks. prof. Józefa Tischnera w wywiadzie-rzece, który przeprowadził z nim Jerzy Illg. Książka „Słuch absolutny” właśnie trafiła do księgarń.
„Znaliśmy się już w okresie wczesnej Solidarności, w 1980 roku, potem w okresie stanu wojennego wielokrotnie się spotykaliśmy, coś tam działaliśmy razem (…). Tischner był (…) wsparciem dla nas, kiedy ja miałem procesy z generałem Jaruzelskim. Miałem rodzinę, nie chciałem siedzieć w więzieniu ani wylatywać z uczelni. Chodziłem do niego i on mnie podtrzymywał na duchu: >>Najwyżej cię wypieprzą, to będą ci wszyscy w Krakowie klaskać”.
„Słuch absolutny” to przede wszystkim opowieść o ciekawym życiu prof. Szczeklika, o jego drodze naukowej, ale też innych – bardzo rozległych – zainteresowaniach. Przedostatni rozdział rozmowy poświęcony został górom – to właśnie miłość do Tatr i podhalańskich górali najmocniej połączyła Tischnera i Szczeklika. Ksiądz odwiedzał profesora w Kościelisku, gdzie ten wybudował dom. W książce znajdziemy m.in. opowieść o tym, jak doszło do jego poświęcenia. „Jak ta chałupa stanęła, mówimy: >>Józek, trzeba by to poświęcić<<. >>Oczywiście. Nie ma sprawy<<. Przyjechał i tak się zagadaliśmy, i popili też, że Józek zapomniał poświęcić. Rano, jak żeśmy się zwlekli, ja mówię: >>Stary, no dobrze, ale nie poświęciłeś…<< >>A może ja tak naumyślnie? Jeszcze przyjadę osobno<<. I przyjechał… Wtedy już ani kropli… najpierw święcił, a potem gadaliśmy”.
Bardzo przejmujące jest wspomnienie o tym, jak Szczeklik dowiedział się o chorobie Tischnera. „On był u nas na kolacji w niedzielę wieczór, byli akurat Wajdowie, siedzieliśmy, gadaliśmy, było przyjemnie, pożegnaliśmy się. Zauważyłem, że ma trochę chrypkę. >>A, przeziębiłem się, nie ma o czym gadać<<. I w poniedziałek następnego dnia, po południu, wróciłem z kliniki, była piąta, może szósta, koło siódmej zadzwonił jego bratanek Łukasz. I mówi, że stryjek ma ciężkie zapalenie płuc, czterdzieści jeden stopni, i ordynator prosił, żeby może pan profesor wpadł. >>Jaki ordynator? Przecież widzieliśmy się wczoraj, nie ma dwudziestu czterech godzin<<. >>Ale on miał dzisiaj operację<< >>Gdzie?<< >>W Hucie<<. Pojechałem i dowiedziałem się o wszystkim. Potem trafił do mnie. (…) On nic nie powiedział, bo był taki – nie chciał, żeby jemu zapewniona była lepsza opieka niż zwykłemu człowiekowi, inne względy”.
Tischner, który w swoim życiu nie otrzymał zbyt wielu nagród i wyróżnień, w latach 90. w plebiscycie na „Krakowianina Roku” znalazł się w ścisłej czołówce – razem z Andrzejem Szczeklikiem. „To była dla mnie ogromna przyjemność”, opowiadał Szczeklik Jerzemu Illgowi. „Był z tej okazji wielki bal wydany przez Prezydenta Krakowa. Jak fajnie, że dostałem to razem z nim. Trudno o lepszą kompanię. Dużo rzeczy nas łączyło”.
Książkę „Słuch absolutny” – w promocyjnej cenie – można zamówić tutaj.