„Śmierć duszy jest następstwem poddania. Człowiek poddaje się niepokojowi, goryczy, przygnębieniu, żalowi, ciemnym myślom, podejrzeniom, beznadziei, rozpaczy. Poddając się, godzi się na zatrucie swej duszy przez złą atmosferę, która go otacza. I wtedy żyje z duszą zatrutą, jakby jej nie miał”, pisał ks. Józef Tischner w jednym z tekstów, które można znaleźć w tomie „Wolność człowieka gór”.

 

„Bóg jest Bogiem wolnych ludzi. Słów tych nie należy rozumieć w tym sensie, jakoby Bóg nie pamiętał o zniewolonych. Wręcz przeciwnie, Bóg w szczególny sposób zwraca swe spojrzenie ku zniewolonym, aby im przywrócić wolność. Łaska Boża jest przecież łaską, która wyzwala. Bóg wyzwala z grzechu, a grzech jest źródłem niewoli. Sama niewola również jest grzechem. W niewoli bowiem człowiek wyrzeka się wolności, a kto wyrzeka się wolności, ten wyrzeka się siebie. Człowiek ma prawo i obowiązek mieć siebie. Tylko ten, kto ma siebie, może być sobą. (…)

Człowiek, aby być istotą naprawdę wolną, musi wyzwolić się od strachów, jakie nim rządzą. Człowiek jest istotą zalęknioną. Całe życie się boi – boi się o to, czy przejdzie przez ulicę, czy będzie miał co jeść, czy znajdzie dach nad głową. Przede wszystkim jednak człowiek boi się śmierci. Dlatego wszelka przemoc, która dąży do zapanowania nad człowiekiem, stara się straszyć człowieka. Czymże zaś straszyć, jeśli nie śmiercią? Kto jest panem życia i śmierci, ten jest panem człowieka. (…)

Pismo święte mówi (…) o śmierci duszy. Co znaczą te słowa? Są rozmaite rodzaje śmierci. Oprócz śmierci ciała, która przychodzi ku nam z zewnątrz, jest też śmierć ducha, którą człowiek sam sobie zadaje. Człowiek może doprowadzić do śmierci duszy sam, gdy nie wierzy, że ją w ogóle ma. Śmierć duszy jest następstwem poddania. Człowiek »poddaje się« – poddaje się niepokojowi, goryczy, przygnębieniu, żalowi, ciemnym myślom, podejrzeniom, beznadziei, rozpaczy. »Poddając się«, człowiek godzi się na zatrucie swej duszy przez złą atmosferę, która go otacza. A godząc się, sam w gruncie rzeczy siebie truje. I wtedy żyje z duszą zatrutą, jakby jej nie miał.

A przecież Bóg jest Bogiem wolnych ludzi. Nie jesteśmy synami niewolnicy, lecz wolnej. (…)

O duszy najpiękniej pisał święty Augustyn. Mówił, że w jej wnętrzu tkwi zdolność do miłości. A moc miłości jest tak wielka, iż człowiek zawsze patrzy na siebie poprzez to, co kocha. Moc miłości „jest tak potężna, że to, o czym się długo z upodobaniem rozważa i na czym się polega, nie opuści nas nawet wtedy, gdy dusza znów powraca, wnikając w siebie, żeby nad sobą rozmyślać”. Kto miłuje przedmiot, widzi siebie poprzez przedmiot. Jest jakby przybudówką przedmiotu. Kto miłuje drugiego człowieka, stara się być bratem dla człowieka. Kto miłuje Boga, pragnie być człowiekiem Boga. W każdej miłości dokonuje się jakiegoś wyboru. W miłości traci się siebie i odzyskuje siebie. Aby w miłości nie stracić duszy, trzeba sięgać wyborem wyżej, ponad siebie, nie niżej. (…) »Nie troszczcie się o to, co będziecie jedli albo pili, ani w co będziecie się ubierali. Spójrzcie na ptaki niebieskie… Szukajcie najpierw Królestwa Bożego…«. Szukajcie królestwa ludzi wolnych. Gdy naprawdę staniecie się wolni, rozwiążecie inne wasze problemy”.

Książkę „Wolność człowieka gór”, której fragment publikujemy powyżej, można zamówić w atrakcyjnej cenie tutaj. Zachęcamy do lektury!