Taki tytuł nosi artykuł Małgorzaty Kowalskiej o wybitnej filozofce, laureatce m.in. Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera, Barbarze Skardze. Artykuł ukazał się w listopadowym numerze miesięcznika „Znak”.

 

„Osobę publiczną uczynił z niej kolejny zwrot historii. Ten sam pokrętny los, który najpierw na wiele lat zepchnął ją w niewidzialność, po roku 1989 dość nagle wydobył ją na światło dzienne”, pisze o Skardze Kowalska. „Nie żeby się o to starała. Lecz nastał czas, w którym jej talenty i osiągnięcia, a nawet sama jej biografia spotkały się ze społecznym zainteresowaniem i uznaniem (…). Także jej książki filozoficzne, omawiające historię i dylematy rozumu, a od końca lat 80. Stawiające pytania – które ona sama nazywała metafizycznymi – o tożsamość >>ja<<, relacje jednostki z innym, status i sens myślenia, dociekanie prawdy mimo egzystencjalnych i historycznych ograniczeń, wreszcie i przede wszystkim o dobro i zło (z akcentem na zło), trafiły do szerszej publiczności. Okazało się bowiem, że mówią o problemach interesujących nie tylko profesjonalnych filozofów i w taki sposób, który również dla nieprofesjonalistów był zrozumiały.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat swojego życia Barbara Skarga stała się osobą nie tylko publicznie znaną, ale też na wiele sposobów honorowaną: otrzymała rozmaite nagrody i wyróżnienia, w tym przede wszystkim Order Orła Białego, doktorat honoris causa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz uroczyste odnowienie doktoratu w macierzystym UW, a także Order Zasługi od rządu Francji za wkład w promowanie w Polsce filozofii francuskiej i dialog polsko-francuski. W różne miejsca ją zapraszano, przeprowadzano z nią liczne wywiady, w tym rozmowę rzekę opublikowaną pt. >>Innego końca świata nie będzie<<. Przynajmniej dla niektórych środowisk stała się prawdziwym autorytetem. Nazywano ją nie tylko pierwszą damą polskiej filozofii, ale nierzadko też sumieniem odrodzonej Polski”.

A jednak – jak zauważa autorka artykułu – Barbara Skarga potrafiła zachować status osoby niezależnej, a liczne dowody uznania nie wpłynęły na zmianę jej sposobu bycia i poglądy. Zmieniło się może jedynie to, że obok prac ściśle filozoficznych powstawać zaczęły „teksty publicystyczne lub z publicystycznymi akcentami. Nigdy wprost polityczne – i nie daj Boże – partyjne, zawsze utrzymane w duchu ogólnej refleksji obywatelskiej i moralnej, jednak na swój sposób zaangażowane. Na poziomie opisowym traktowały o marnej kondycji polskiej demokracji, a na poziomie postulatywnym – o dobru wspólnym, wolności, tolerancji, odpowiedzialności, uczciwości w życiu publicznym.

Skarga cieszyła się z wolnej Polski, ale od początku lat 90. widziała też jej słabości, a nawet patologie, nad którymi ubolewała. Kilka tekstów i wypowiedzi tego rodzaju ukazało się w prasie codziennej, a większość, pierwotnie publikowana w najróżniejszych czasopismach lub biuletynach, znalazła się w zbiorach artykułów i wywiadów wydanych częściowo jeszcze za jej życia (np. w zbiorze >>Człowiek to nie jest piękne zwierzę<<), częściowo zaś zebranych dopiero po jej śmierci, staraniem Fundacji na rzecz Myślenia im. Barbary Skargi, w ramach zbiorczej edycji >>pism rozproszonych<<.

Od roku 1989 Barbara Skarga znalazła się więc, nolens volens, na pozycji publicznego autorytetu. Raczej moralnego niż politycznego, choć nie bez związków z polityką. Silne cechy jej osobowości do takiej roli nieźle pasowały, a dramatyczna i >>symboliczna<< biografia w nowych okolicznościach historycznych wręcz ją w tę rolę wpychała. Traktowała ją jednak z dystansem, stanowczo odrzucając koturny czy piedestały, na jakich >>autorytety moralne<< bywają zwykle stawiane. Nigdy nie było w niej śladu pretensjonalności.

Mogłaby zrobić >>karierę martyrologiczną<<, ale bardzo zdecydowanie robić jej nie chciała. Martyrologia, osobista czy narodowa, budziła w niej tylko niechęć. Napisała wprawdzie poruszające wspomnienia z czasu swojego osadzenia w sowieckim więzieniu, w obozie i na zesłaniu – jedną z niewielu kobiecych relacji z takich doświadczeń (>>Po wyzwoleniu [1944–1955]<< pierwotnie opublikowane pod pseudonimem Wiktoria Kraśniewska), ale już ta książka z trudem daje się zaliczyć do typowej >>literatury obozowej<<, bo choć nie brakuje tam dramatycznych szczegółów, pisana jest z dystansem i z charakterystycznym brakiem zaciekłości. Skarga potrafiła dopatrzeć się okruchów dobra nawet u swoich prześladowców, tym bardziej u >>ruskich ludzi<<. Po latach powie z przewrotnym humorem, że >>to było nawet ciekawe doświadczenie, tylko trochę za długie<<. Poza tą książką, która stanowiła dla niej zapewne rodzaj oczyszczenia, o swoich doświadczeniach więzienno-łagrowych nie lubiła mówić, zwłaszcza w sytuacjach publicznych. Wyniosła z nich brak złudzeń co do >>ludzkiej natury<<, przekonanie o stałej obecności i łatwości zła, o cienkiej w sumie warstwie kultury, która nas przed nim zabezpiecza, ale która również, pod postacią ideologii, może je wyzwalać. To przekonanie chętnie jednak uogólniała, w żadnym razie nie ograniczając przejawów zła do totalitaryzmu komunistycznego czy faszystowskiego, nawet jeżeli tam ukazało się ono w stopniu wyjątkowym, prowadząc do >>odebrania człowiekowi wszystkich sposobów bycia człowiekiem<<. Uznawała, że >>zło jest elementem naszego życia. Jest czymś nieusuwalnym i najprostszym; zło jest małością, głupotą, obrzydliwością. Tak po prostu jest<<. W wolnej Polsce, poczynając od lat 90., widziała je także w radykalnej retoryce antykomunistycznej i rozliczeniowej, w resentymentalnej nienawiści i nacjonalizmie. Ludzką postać zła dostrzegała przede wszystkim właśnie w nienawiści”.

 

Cały artykuł Małgorzaty Kowalskiej można przeczytać w listopadowym „Znaku” (nr 762). W przygotowanym na stulecie odzyskania niepodległości bloku materiałów poświęconych kobietom-autorytetom znalazła się też m.in. prezentacja „Kobiety Znaku i Polski”, a w niej krótkie sylwetki Zofii Kernowej, Hanny Malewskiej, Anny Morawskiej, Józefy Hennelowej, Haliny Bortnowskiej i Janiny Ochojskiej. Numer można zamówić tutaj.

 

Autorem zdjęcia jest Adam Walanus.