„Jeżeli coś jest potrzebne dzisiaj Kościołowi, to odwaga uczenia się, uczenia się od wielu środowisk i ludzi”, mówi o. Wacław Hryniewicz OMI, laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera w 2005 r. Rozmowę z o. Hryniewiczem, przeprowadzoną przez Dominikę Kozłowską i Janusza Poniewierskiego publikuje najnowszy „Znak” (nr 705 – 3/2014).

„Jak się Księdzu podoba papież Franciszek?”, pytają na wstępie redaktorzy krakowskiego miesięcznika. „Błogosławiony człowiek”, odpowiada o. Hryniewicz. „Akurat na ten czas, jaki jest teraz. Jeżeli coś jest potrzebne dzisiaj Kościołowi, to odwaga uczenia się, uczenia się od wielu środowisk i ludzi. Między Franciszkiem a Benedyktem widoczny jest kontrast: pierwszy jest duszpasterzem, drugi – uczonym. Benedykt był naukowcem, w wywiadach solidnie argumentował, publicznie dialogował z wielkimi filozofami, np. z Jürgenem Habermasem. Franciszek podjął dialog z założycielem >>La Repubblica<<, lewicowym dziennikarzem Eugenio Scalfarim. Papież Franciszek mówi językiem prostym. Język Benedykta nie był tak przystępny. Myślę, że w tej zmianie jest jakiś palec Boży: oto bowiem dokonał się przełom w pojmowaniu papiestwa, pewnego rodzaju demistyfikacja. Benedykt miał odwagę zrobić to, czego nie uczynił Jan Paweł II, który nie chciał zstąpić ze swojego krzyża. Benedykt, widząc skandale w Kościele, zrozumiał, że trzeba człowieka o świeżym spojrzeniu, silnego duchem, który będzie umiał znaleźć nowe drogi i sposoby działania, będzie wychodził tam, gdzie dotychczas jako Kościół nie wychodziliśmy. Nie trzeba się bać poruszenia i zmiany w Kościele. To nie jest rzeczywistość immobilna i nieskłonna do poszukiwania. Novum w Kościele może być błogosławieństwem.

Komentując słynne zdanie papieża Franciszka: „Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody, przywiązania do własnego bezpieczeństwa” – o. Hryniewicz zauważa, że papież „mówi językiem obrazowym, skrzydlatym, zapadającym w pamięć. Wskazują na to choćby dwa wybrane numery – szósty i dziesiąty – z adhortacji >>Evangelii gaudium<<. >>Są chrześcijanie, którzy wydają się przyjmować klimat Wielkiego Postu bez Wielkanocy<< (w poprawionym, oficjalnym przekładzie opublikowanym w Watykanie: >>Istnieją chrześcijanie, którzy zdają się żyć Wielkim Postem bez Wielkanocy<<). W języku angielskim przełożono to zdanie tak: >>Są chrześcijanie, których życie jawi się jak Wielki Post bez Wielkanocy<<. I numer 10: >>Ewangelizator nie powinien mieć cały czas grobowej miny<< (w wersji poprawionej zmieniono >>cały czas<< na >>nieustannie<<). Wersja angielska: >>Ewangelizator nie powinien nigdy wyglądać na kogoś, kto dopiero co wrócił z pogrzebu<<. Ten Franciszkowy język bardzo mi odpowiada, on trafia do ludzi.

Z >>Evangelii gaudium<< właściwie przeziera cały jego program. Znajdziemy tam mnóstwo ważnych refleksji nad ekumenizmem i dialogiem z innymi religiami, nauką społeczną, nauczaniem moralnym i wychowaniem chrześcijańskim, a także praktyczne pouczenia dla duchownych, jak głosić homilie. (…) Był czas, że chrześcijaństwo bardzo chciało naśladować Chrystusa cierpiącego. Franciszek woła: >>Nie uciekajmy od Zmartwychwstania!<<. Jak uciekniemy, to zostanie nam cierpiętnictwo. A tego trzeba się bać, ponieważ wówczas pojawi się ponuractwo, mina pogrzebowa, brak nadziei”.

Jak jednak odnaleźć radość, gdy wciąż powraca wizja piekła jako czegoś „strasznego i nieodwracalnego”? „Nie mógłbym być szczęśliwy”, mówi o. Hryniewicz, „gdyby osoba, z którą bodaj raz piłem kiedyś herbatę, miała być zatracona na zawsze. Jan Paweł II w >>Przekroczyć próg nadziei<< przypomniał o tych, którzy głosili apokastasis – od Orygenesa, Grzegorza z Nyssy aż do Hansa Ursa von Balthasara. Zachęcił teologów (>>Problem jednak pozostał<<!) do konfrontowania się z tradycją, która przyjęła się jako dominująca w Kościele, w odwołaniu do innych tradycji, także tej głoszącej nadzieję zbawienia dla wszystkich.
W jednej z porannych homilii Franciszek komentował przypowieść o sądzie nad narodami. Nie mówił o ostatecznym rozdzieleniu dobrych i złych. Skupił się na ukazaniu miłosierdzia. To jego klucz: Bóg się nie męczy, przebaczając, tylko my się męczymy, nie prosząc Go, aby nam przebaczył. To jest jego podejście pedagogiczne. Szukajmy nowych dróg, o których mówi wielka tradycja alternatywna”.

Niezwykle interesująca rozmowa z o. Hryniewiczem otwiera blok materiałów o władzy w Kościele. Jest to okładkowy temat najnowszego „Znaku”. Wszystkich zainteresowanych odsyłamy do papierowego bądź elektronicznego wydania pisma, które można zamówić tutaj.