Znakomity polski teatrolog, Dariusz Kosiński, został w 2011 roku laureatem Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera w kategorii publicystyki lub eseistyki na tematy społeczne za książkę „Teatra polskie. Historie” (2010), w której starał się pokazać i zrozumieć, „co Polacy sobie i światu przedstawiają nie tylko na scenach, ale też na ulicach, placach, w kościołach i na polach bitew”. Kontynuacją tamtej pracy jest nowa książka Kosińskiego: „Teatra polskie. Rok katastrofy”.
Nowa książka, której wydawcami są Znak oraz Instytut im. Zbigniewa Raszewskiego, opowiada o dramatycznych wydarzeniach i „przedstawieniach”, jakie miały miejsce w Polsce między 10 kwietnia 2010 roku a 10 kwietnia 2011. Autor opisuje, analizuje i interpretuje kolejne akty całorocznego dramatu od rozpoczynającej go katastrofy, przez ceremonie żałobne, kampanię wyborczą, „obronę krzyża” i uliczną wojnę o pamięć, po wielki finał rocznicowych obchodów. Spoglądając na nie z perspektywy badacza przedstawień i performansów, stara się wyjść poza doraźne spory i komentarze polityczne. Tematem książki nie są przyczyny katastrofy smoleńskiej, lecz jej – równie katastrofalne – skutki: to, co ujawniło się i ustanowiło w ich trakcie w teatrze narodowym Krakowskiego Przedmieścia.
„Napisałem te książkę”, wyznaje w posłowiu autor, „ bo uważam, że wydarzenia >>sezonu<< 2010/2011 były czymś bardzo ważnym w najnowszych dziejach Polski. Niekoniecznie w dziejach politycznych – ostatecznie w układzie władzy nic się szczególnego po 10 kwietnia 2010 roku nie zmieniło – ale w dziejach Polski jako idei czy też dynamicznego pola wspólnych procesów identyfikacyjnych. I myślę, że wydarzenie te były ważne dla – duże słowo, ale nie potrafię znaleźć innego – duchowego życia Polaków. Chciałbym, żeby ta książka dotyczyła właśnie tego, nawet jeśli mówi głównie o przedstawieniach i akcjach dramatycznych”.
Kosiński opisuje kolejne etapy „dramatu posmoleńskiego”, a tytuły rozdziałów dobrze oddają kierunek ich interpretacji: „Katastrofa”, „Teatr żałoby”, „Antygona i Hamlet dla teatru ulicznego”, „Dramat krzyżowy”, „Walka o pamięć”, „Oto obchodzimy dziady…” W krótkim podsumowaniu zatytułowanym „Ite” badacz konkluduje: „Dramat posmoleński dowodnie pokazał, że istniejące i ugruntowane propozycje organizowania wspólnoty są anachroniczne. Nie trzeba też przekonywać, że w tej funkcji nie zastąpi ich ręka rynku ani reklamowany na każdym kroku ideał sukcesu i dogonienia najbogatszych. Nawet gdyby nie było kryzysu i rozgoryczenia młodych bezrobotnych, boleśnie przezywających klęskę idei >>swobodnej konkurencji<<, i tak trudno byłoby oczekiwać od tej wolnorynkowej ideologii czegoś więcej niż wzmocnienia egoizmu i rozbuchania pragnienia kariery za każdą cenę. Ale przeciwstawiana jej tradycjonalistyczna wizja wspólnoty patriotycznej w duchu narodowym także poniosła klęskę, i to nie pomimo, lecz właśnie dlatego, że została z takim rozmachem zainscenizowana. Wystawiono ją momentalnie, ale wystawiono do wiatru”.
Jakie stąd płynie wniosek? „Chcę powiedzieć tylko tyle, że kiedy wiemy bardzo dobrze i dokładnie, czemu chcemy powiedzieć >>nie<<, a nie mamy pojęcia, na co moglibyśmy odpowiedzieć >>tak<<, jesteśmy zobowiązani do szukania. Jeśli potrzebny jest nowy rodzaj międzyludzkiej wspólnoty, jeśli potrzebny jest nowy świat i nowa Polska (>>spojrzał na te krzyczące i zapytał: jaka?<<), to choć pewnie nie uda nam się ich stworzyć, nie możemy zrezygnować z podejmowania tych prób. (…) Może taki właśnie jest sens katastrofy – chwili dojścia do kresu, gdzie zdobywa się wiedzę”.
Książkę można zamówić tutaj.