„Kościół jest dziś podobnie podzielony jak społeczeństwo i nie ma sensu tego ukrywać. Jednak i tu, przy takich różnicach Kościół powinien świecić przykładem: nie powinniśmy ludziom odmiennych poglądów przypisywać złych intencji czy z wyższością ich pouczać”, mówi ks. Tomáš Halík w wywiadzie opublikowanym na stronie internetowej kwartalnika „Więź”.

„Wieź” opublikowała przekład wywiadu, jakiego ks. Tomáš Halík udzielił 4 września br. czeskiemu portalowi Aktualne.cz. Wybitny czeski duszpasterz i publicysta odnosi się w nim do wielu aktualnych kwestii, m.in. napięcia w relacjach między Kościołem a środowiskami LGBT, a także wewnętrznych napięć w samym Kościele. Rozmowę zatytułowaną „Nasz świat jest kraina krzyku” przeprowadził Josef Pazderka, a przetłumaczył Tomasz Maćkowiak.
Oto kilka fragmentów wywiadu:

„Nasz świat jest krainą krzyku. Działalność środowisk LGBT to okrzyk: >>Przyjmijcie nas z naszą odmiennością!<<. Reakcja hierarchów to z kolei okrzyk grozy: >>Nasz świat się kończy, a my nie rozumiemy tego, który nadchodzi!<<. To objaw strachu, złości i desperacji. Już Kierkegaard mówił o >>chorobie na śmierć<<. Gdyby przedstawiciele Kościoła – zamiast obrażać się na świat i pospiesznie reagować w mediach społecznościowych – potrafili usiąść w ciszy w kaplicy, przynajmniej na godzinę, w nocy czy wcześnie rano, uspokoić się, wewnętrznie przepracować emocjonalny zamęt i wszystko do głębi przemedytować (tak jak robi na przykład papież Franciszek), mówiliby jak ludzie ducha i pasterze, a nie tak jak teraz: niczym zdenerwowani, zgorzkniali starcy. W ich słowach brak prawdziwej duchowej diagnozy, całkowicie uciekają im fundamenty rzeczywistości”.

„Stanowisko Kościoła wobec seksualności było przez wieki wystawione na zagrożenia gnostycką herezją, odrzuceniem cielesności i strachem przed seksualnością. Ten lęk był i nadal jest wzmacniany przez tych celibatariuszy, którzy mają problemy z dotrzymaniem podjętego zobowiązania.

>>Drugie oświecenie<< lat 60. XX wieku przyniosło rewolucję seksualną. Część kościelnych autorytetów, zamiast podjąć głębsze studium tych zjawisk, przeraziła się. To wtedy głównym kryterium katolickiej ortodoksji uczyniono rygorystyczne stanowisko w tej sferze. Odtąd >>prawdziwy<< katolik (ewentualnie: odpowiedni kandydat na biskupa) to był ten, który głośno potępiał prezerwatywy i związki homoseksualne oraz domagał się kryminalizacji aborcji.

Dopiero papież Franciszek miał odwagę nazwać ten przesadny nacisk na moralność seksualną właściwym określeniem: neurotyczna obsesja. Przypomniał, że jądrem chrześcijaństwa jest coś innego.

Rzecz jasna, świeckie społeczeństwo zareagowało na to kościelne moralizowanie. Jego odpowiedź brzmiała: >>Lepiej popatrzcie sami na siebie!<<. To wtedy ujawniono przypadki seksualnego wykorzystywania dzieci i nieletnich przez duchownych na skalę, której wcześniej nikt nie przewidywał. Niektórzy biskupi próbują to bagatelizować, ale papież Franciszek wzywa do całkowitej szczerości i szukania głębszych przyczyn tych zjawisk”.
„Przebieg parady [równości], który widziałem na filmach (i kiedyś, przypadkiem, na własne oczy w Niemczech) jest absolutnie sprzeczny z moim mocno konserwatywnym gustem estetycznym. Pewien brytyjski dżentelmen powiedział mi, że jedynym dniem w roku, gdy wstydzi się tego, że jest gejem, jest właśnie dzień tego karnawału. Ale czymś obcym mi jeszcze bardziej jest potępianie i demonizowanie czegokolwiek tylko dlatego, że mi się to nie podoba. Raczej staram się rozumieć i stosować w takich przypadkach wiedzę, jaką posiadam z zakresu psychologii społecznej i historii kultury. (…)

Wspólnoty LGBT starają się zyskać uznanie ze strony większości. Ale kiedy mają już dość tych starań, zaczynają z tego uznania rezygnować i dochodzi do prowokacji, czasem bardzo niesmacznych. U nas sytuacja jest o tyle specyficzna, że społeczeństwo jest dość liberalne i z tego powodu ta część społeczności LGBT, która prowokuje głównie dla zabawy, stara się celowo rozdrażnić i ośmieszyć jeszcze mniej lubianą mniejszość, czyli religijnych konserwatystów.

Pamiętajmy więc, że jeśli damy sprowokować się do agresji (a przecież w Polsce słownej agresji biskupów towarzyszyły także brutalne, fizyczne ataki bigoteryjnych bojówek), to pozwolimy wciągnąć się w spiralę gniewu i nienawiści. A Jezus uczył czegoś przeciwnego – jak taką spiralę zatrzymać, łącznie z nastawieniem drugiego policzka. Bardziej doświadczeni hierarchowie na tego typu prowokacje reagują raczej asertywną techniką otwartych drzwi albo próbą rozmowy”.

„Kościół jest dziś podobnie podzielony jak społeczeństwo i nie ma sensu tego ukrywać. Jednak i tu, przy takich różnicach Kościół powinien świecić przykładem: nie powinniśmy ludziom odmiennych poglądów przypisywać złych intencji czy z wyższością ich pouczać, próbować zamknąć im usta albo osobiście szkodzić. Demonizowanie odmiennych jest wprawdzie częścią naszych współczesnych sporów, ale przecież i przed tym Jezus nas ostrzegał! Raczej należy wzajemnie się słuchać i nieustannie pytać, czy ten drugi choć trochę nie ma racji. Obawiam się, że w tym zakresie my chrześcijanie – także ja! – musimy się jeszcze sporo nauczyć”.

Cały wywiad z ks. Halíkiem można przeczytać tutaj.

Jego książkę „Żyć w dialogu. Impulsy do rozmyślań nad wiarą”, opublikowaną przez Wydawnictwo Charaktery, można zamówić tutaj.

Autorem zdjęcia jest Adam Walanus.