„Językiem, którego należy użyć [w fizyce], jest matematyka. Ale jeżeli przekroczyło się pewien próg władania tym językiem, można w nim osiągnąć biegłość poety. Niekiedy zdarza się, że język niesie jak na skrzydłach do coraz bardziej abstrakcyjnych regionów”, pisze ks. Michał Heller w artykule „Poezja Wszechświata”.
Artykuł ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” nr 17/2015, a następnie został zamieszczony w specjalnym festiwalowym dodatku do „TP” nr 21/2015. Tu publikujemy jego fragmenty.
Wyobraźmy sobie Pana Y. Może to być równie dobrze Pani Y. Y bacznie obserwuje świat. Jego uwagę przyciągają raczej szczegóły niż ogólna panorama. Ale w każdym szczególe Y dostrzega coś z Całości. Y ma dużą intuicję. To ona pozwala mu wybierać właściwe szczegóły i skupić uwagę na tych, a nie innych odniesieniach do Całości.
Y kocha szczegóły, ale niekoniecznie dla nich samych. Są one tworzywem dla jego twórczości. Bo Y tworzy. Jego myśl prowadzi go do coraz bardziej ambitnych regionów. Czasem się błąka. Czasem zawraca. Boli go to. Bywa niepomiernie zmęczony. Może iść, dokąd chce, ale w tej wędrówce nie jest całkiem wolny. Wie, że musi znaleźć to, co trzeba. Niekiedy nie wie dokładnie co, ale wie, że to jest.
I wreszcie, często nagle, dostrzega światło. Światło, które nie świeci, ale daje pewność widzenia. Ta forma, która zawsze tam była, ale nikt o niej nie wiedział, została odnaleziona. JEST. Jest moja. Ja ją stworzyłem, choć zawsze tam była. Czekała tylko, aż ją odnajdę.
Czy to opis twórczych zmagań poety? Być może. Ale gdy pisałem ten tekst, miałem na myśli inne doświadczenia. Są to zmagania fizyka teoretyka, który tworzy jakiś nowy model rzeczywistego świata, lub tylko oryginalny przyczynek do już znanego modelu.
Bo oto fizyk wychodzi od znanych sobie szczegółów. Nie są to jednak nagie fakty. Takich nie ma. Zawsze patrzy się na świat oczami uzbrojonymi w dotychczasowe teorie. Rodzą one jakiś problem. Tworzy się sytuacja dramatyczna. Jest konflikt, który trzeba rozwiązać. Pojawia się pomysł, mglisty zarys drogi wyjścia z impasu. Formułuje się wyjściowe przesłanki. Wyraża się je w języku; pojęcia muszą być starannie dobrane.
Dopiero tu pojawia się różnica z działalnością poety. Językiem, którego należy użyć, jest matematyka. Ale jeżeli przekroczyło się pewien próg władania tym językiem, można w nim osiągnąć biegłość poety. Niekiedy zdarza się, że język niesie jak na skrzydłach do coraz bardziej abstrakcyjnych regionów. Wyobraźnia nie nadąża za ciągami dedukcji, ale po jakimś czasie i ona zaczyna sobie radzić w obszarach, które przedtem znajdowały się całkowicie poza granicami jej możliwości. Wyobraźnia także się kształci.
Fizyk teoretyk – artysta, nie rzemieślnik – jest więc poetą. Poetą Świata. Co więcej, jego poezja ma cechę uniwersalności. Po raz pierwszy w historii ludzkiej kultury powstał język, którym doskonale porozumiewają się ludzie bez względu na swoje pochodzenie, kulturową tradycję, religię czy jakiekolwiek inne czynniki. Pod jednym warunkiem: muszą przejść wieloletnią szkołę nabierania biegłości w języku matematyki. Jest to szkoła otwarta dla wszystkich, ale najwięcej osiągną w niej ci, którzy nie boją się wysiłku myślenia. Jednak nawet i tych nie traktuje jednakowo. Lepszym daje więcej, gorszym daje mniej. (…)
Wyobraźmy sobie, że pan Y (lub pani Y) jest geniuszem. Tu bardziej niż do własnych doświadczeń musimy się odwołać do historii nauki. Myślę bowiem nie o geniuszach na własny użytek, lecz o geniuszach, których sprawdziła historia. To jest tak jak z poezją: prawie wszyscy piszą wiersze, ale tylko niektórzy trafiają do literatury.
Geniusze są poetami Wszechświata w szczególny sposób. Czasem o tym wiedzą, a czasem nie. Najczęściej ich to mało obchodzi. Bo genialność nie polega na tym, że się ma jakieś nadzwyczajne natchnienia (lub ambicje?) w stosunku do Wszechświata, lecz na tym, że to Wszechświat wybiera sobie ulubieńca. Wielu pracuje do całkowitego zaparcia się siebie, ale tylko niektórym Wszechświat uchyla rąbka swojej tajemnicy. Jedno jest wszakże pewne: Wszechświat wybiera tylko z grona tych, którzy mieli dosyć odwagi, by wiele lat życia poświęcić na zgłębianie poetyckiego języka, jakim on mówi.
Dlaczego powinniśmy kochać poetów i geniuszy? Nie tylko dlatego, że do prozy naszego życia wprowadzają promień światła, lecz również dlatego, że dzięki temu, iż są, Wszechświat jest jeszcze bardziej poetycki, niż byłby bez nich.
Cały artykuł można przeczytać tutaj.