„Tęsknota za Tischnerem jest tęsknotą za autorytetem z pozytywną emocją, za pogodną mądrością przeciwstawiającą się celebrowanemu ponuractwu”, pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Jacek Filek, laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera z 2015 r. Do zabrania głosu sprowokował filozofa opublikowany tydzień wcześniej „wywiad” z Tischnerem autorstwa Piotra Augustyniaka.
List Jacka Filka ukazał się na łamach „Magazynu Świątecznego” w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” (27-28 sierpnia 2016). Filek nawiązuje do „wywiadu” z Tischnerem, który wywołał spore poruszenie na forach internetowych. Jedni pomysł Augustyniaka chwalili, inni krytykowali. „Skandaliczne bywa życie pośmiertne filozofów”, pisze Filek. „Nie tych jednak, co chłodni są jeszcze za życia, lecz tych, których myślące słowa zdolne są rozpalić umysły. Materiał, jaki nam pozostawiają, jest gorący i daje się przeto użyć. To pokusa dla pragnących dzierżyć władzę. Takie użycie najczęściej kończy się nadużyciem. Martwy filozof mu się przecież nie sprzeciwi. Wprawdzie jego ciągle żywe myślenie obroni się samo, wymaga to jednak czasu. Nietzschemu nawet sto lat nie wystarczyło”, zwraca uwagę krakowski filozof.
„Czy Tischnera daje się użyć?”, pyta Filek. I odpowiadając na to pytanie, wskazuje, jak można by to zrobić. „Tu nie zrozumiał, tu pobłądził, tu dał się uwieść, zatem to bierzemy w nawias. Tu natomiast trochę podretuszujemy, coś dopowiemy i jest nasz. W spustoszonym po autorytetach krajobrazie i w ogólnym zagubieniu przekonanie, że Tischner byłby po naszej stronie, wydaje się warte grzechu. Z drugiej strony wielu odczuwa potrzebę usłyszenia, co naprawdę kapłan >>Solidarności<< powiedziałby nam dzisiaj. Brak nam jego mądrości”.
Odnosząc się bezpośrednio do treści „wywiadu”, krakowski filozof pisze: „Piotr Augustyniak zadał sobie trud poszukania w tekstach Tischnera odpowiedzi na pytania, jakie dzisiaj dręczą Polaków. Takiemu posłużeniu się słowami filozofa zawsze można zarzucić manipulację. Zmieniony został kontekst, zatem słowa, choć autentyczne, mogą znaczyć co innego. Mimo to, moim zdaniem, opozycja pomiędzy myśleniem Tischnera a ideologią partii rządzącej nie została przez Augustyniaka ukazana wystarczająco ostro. Zadawał on konkretne pytania i na te pytania zdawał się znajdować konkretne odpowiedzi. Tymczasem zapytać trzeba w sposób bardziej fundamentalny.
Przeciwieństwo pomiędzy Tischnerem a ideologią partii rządzącej rozstrzyga się bowiem w samej podstawie, w wewnętrznym metafizyczno-egzystencjalnym ukonstytuowaniu podmiotu, w tym, co nazywa się podstawowym nastrojeniem egzystencjalnym. Tischner był człowiekiem pozytywnej emocji. Podczas gdy ideolodzy partii rządzącej są ludźmi negatywnej emocji i do negatywnych emocji wyborców się odwołują. Trudno pomyśleć o przeciwieństwie bardziej radykalnym. Przy takim punkcie wyjścia trudno też pomyśleć jakiś kompromis, jakieś zbliżenie stanowisk. Tischner dobrze rozumiał, że na negatywnej emocji nie da się zbudować trwałej wspólnoty. Negatywna emocja potrzebna jest, by podzielić społeczeństwo i tym sposobem nim zawładnąć, a nie by budować dom. Owo owładnięcie negatywną emocją pozostaje też w jaskrawej sprzeczności z ethosem ewangelicznym, przenikniętym emocją pozytywną”.
Konkluzja Filka jest następująca: „Oczywiste jest dla mnie, że Tischner byłby głęboko zasmucony tym, co aktualnie dzieje się w Polsce. Dodatkowo zasmucony byłby zdradą niektórych swoich uczniów.
Tęsknota za Tischnerem jest tedy tęsknotą za autorytetem z pozytywną emocją, za pogodną mądrością przeciwstawiającą się celebrowanemu ponuractwu. Zastanówmy się przeto, czego by on od nas dziś oczekiwał”.
List Jacka Filka można przeczytać tutaj.