Uczeń i współpracownik Romana Ingardena, przyjaciel Karola Wojtyły, mąż Wandy Półtawskiej. Uczestnik powstania warszawskiego, więzień nazistowskich obozów, po wojnie – filozof należący do polskiej szkoły fenomenologicznej. Dziennikarz Krzysztof Ziemiec i filozof Marek Maciejczak pytają prof. Andrzeja Półtawskiego o historię jego życia, ale także o to, jak wpływały wzajemnie na siebie doświadczenia życiowe i filozoficzna erudycja.
To pierwszy tak obszerny wywiad, jakiego udzielił prof. Półtawski. Na co dzień jest człowiekiem bardzo dyskretnym i nieco wycofanym. Choć droga jego życia jest niezwykle ciekawa. Ojciec, Adam Półtawski, był artystą grafikiem, bardzo zasłużonym dla polskiej typografii (nawiasem mówiąc, omawiana książka jest złożona zaprojektowaną przez niego czcionką i wydrukowana w drukarni noszącej jego imię). Urodzony w 1923 roku przyszły filozof maturę zdawał w tajnym nauczaniu w Warszawie. W czasie powstania warszawskiego uczestniczył w walkach na Żoliborzu, trafił do obozu w Pruszkowie, a następnie do stalagu Altengrabow, gdzie poznał Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Po wojnie studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim i pod opieką Romana Ingardena napisał pracę magisterską, którą obronił w 1950 roku. Pracę na uczelni mógł podjąć jednak dopiero po październikowej odwilży; wtedy też poznał kolejne pokolenie uczniów Ingardena, m.in. Władysława Stróżewskiego i Józefa Tischnera.
W ostatnim dniu 1947 roku, pod dwóch latach znajomości, poślubił Wandę; z tego małżeństwa urodziły się cztery córki. W latach 50. Półtawscy zaprzyjaźnili się z Karolem Wojtyłą i przyjaźń ta trwała aż do końca jego życia. W 1970 roku prof. Póltawski został wykładowcą na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (od 1982 roku kierował tam Katedrą Teorii Poznania). Związków z Krakowem jednak nie zerwał – w latach 1982-1993 wykładał teorię poznania w Studium Polskiej Prownicji Zakonu Dominikanów.
Kolejne rozdziały wywiadu-rzeki noszą proste, najczęściej jednowyrazowe tytuły: „Młodość”, „Filozofia”, „Ingarden”, „Miłość”, „Mąż”, „Rodzina”, „Wiara”, „Wojtyła”, „Rzym”, „Sobór”, „Doświadczenie”, „Moralność”, „Jak żyć?”, „Godność”. Do rozmowy wtrąca się od czasu do czasu Wanda Półtawska, opowiadając zabawne anegdoty ze wspólnego życia. Jak choćby tę, której jednym z bohaterów jest Ingarden:
„Byliśmy już młodym małżeństwem i mieszkaliśmy z dzieckiem, malutką wówczas córeczką, przy ul. Szpitalnej, u naszej przyjaciółki Zosi Stąpor, która nam udostępniła pokój. Ten pokój był podzielony na dwa mniejsze pomieszczenia i właśnie w jednej części siedzieli filozofowie z mistrzem Ingardenem i jak zawsze rozprawiali o wielkich i głębokich sprawach, a w drugiej ja, Hausfrau, w wanience kąpałam malutką. No i jak wykąpałam dziecko, zawołałam Andrzeja, żeby wyniósł tę wanienkę (…). Ale on nie przyszedł, więc pomyślałam, że jak zawsze, gdy rozprawia o filozofii, to nie słyszy nic innego, więc zostawiłam wanienkę w kącie.
Nagle słyszę jakiś rumor obok. Wyglądam, co się tam stało, i widzę taką scenę: mój mąż wziął stolik, przy którym siedział mistrz, i usiłuje go wynieść za drzwi, do przedpokoju, ale stolik okazał się za szeroki i stąd ten rumor. Więc pytam: >>Andrzej, co ty robisz?<<. A on: >>No, coś miałem wynieść!<<. A na to mistrz: >>Panie Andrzeju, ma pan patent na filozofa!<<”.
Książkę wydaną przez Edycję Świętego Pawła można zamówić tutaj.