Do księgarń trafia nowa książka Wojciecha Bonowicza – „Dziennik końca świata”. To opowieść o świecie, w którym ludziom coraz trudniej się porozumieć, ale mimo wszystko próbują.
Myślą przewodnią książki są słowa pochodzące prawdopodobnie od Bohumila Hrabala: „Świat jest straszny, ale ja postanowiłem, że jest piękny”. Autor wykorzystał w niej część felietonów publikowanych w „Tygodniku Powszechnym”, ale spore fragmenty książki dopisał, dzieląc swoją opowieść na kilka rozdziałów. Jego gawęda (na pytanie o gatunek autor najchętniej odpowiada tym właśnie słowem) opowiada o kimś, kto w świecie coraz bardziej się rozklejającym usiłuje znaleźć to, co jednoczy. Mamy tu pomieszanie fragmentów ściśle literackich (mini-opowiadań) z refleksjami i obserwacjami, a obok rzeczywistych postaci pojawiają się fikcyjne. Mamy fragmenty liryczne i nawiązania do lubianych przez Bonowicza filozofów. W rezultacie otrzymujemy gawędę-esej, która ma nas rozbawić, ale też podsunąć pewne tropy do przemyślenia.
Oto jeden z fragmentów: „Dobrze jest wiedzieć, że wstało się rano nie tylko po to, by wieczorem położyć się spać. Dobrze jest witać napotykanych ludzi pozdrowieniem. Jeśli to niemożliwe, bo ludzi jest zbyt wielu, dobrze jest przynajmniej postarać się o uprzejmy wyraz twarzy.
Dobrze jest znać umiar w pracy, kupowaniu, leczeniu się, podróżowaniu i w każdej innej rzeczy, nie wyłączając zachwytu. Dobrze jest przeczytać przynajmniej siedem książek w roku. Dobrze jest od czasu do czasu posłuchać wykładu kogoś wybitnego, nawet jeśli miałoby się tego wykładu nie rozumieć. Nie należy wierzyć w śmierć autorytetów; ludzie naprawdę wybitni nie zachowują się podle, co najwyżej czasem mogą o czymś zapomnieć. Autorytet rozpoznaje się po tym, że kiedy siądzie w jego pobliżu, człowiekowi robi się lżej na sercu.
Dobrze jest znać trochę biologii, fizyki, matematyki, historii, politologii, filozofii, a nawet teologii. Dobrze jest znać języki, umieć przynajmniej w kilku podstawowych przywitać się, przedstawić i wskazać kierunek. Niech w kontaktach z cudzoziemcami odejdą w przeszłość zawstydzające próby mówienia do nich „dużymi literami” (czyli wymawiania głośno i wyraźnie słów w rodzimym języku). Dobrze jest mieć do ludzi z innych krajów stosunek sympatyczny. Dobrze jest wiedzieć – choćby orientacyjnie – gdzie te kraje leżą.
Należy szybko wybaczać, bo długie wybaczanie łatwo staje się pamiętliwością. Dobrze jest ulegać namowom ludzi ufnych, naiwnych i bezinteresownych. Każdy, kto ma pieniądze, niech się nimi podzieli z tymi, którzy nie umieją ich wydawać. Zawsze trzeba stać po stronie ofiar i tych, którzy nie mają głosu. Dobrze mieć niepełnosprawnego przyjaciela. Dobrze jest chodzić z dziećmi do ludzi starszych i samotnych. Dobrze jest dawać zwierzętom schronienie i traktować je jak członków rodziny.
Dobrze jest nie oglądać programów informacyjnych, zwłaszcza wieczornych. To, zdaniem doktora Zaczka, bardzo poprawia ciśnienie. Leżąc na plaży albo siedząc w cieniu drzewa, dobrze jest pomyśleć, że choć ludzie bywają denerwujący (niekiedy w najwyższym stopniu), to jednak bez nich byłoby jakoś dziwnie. Dobrze jest myśleć o nich jako o bliźnich, cokolwiek to znaczy.
Dobrze jest – ze wszech miar dobrze – jeśli się kogoś lubi, przytulać go”.
„Dziennik końca świata” Wojciecha Bonowicza można zamówić tutaj.