„Najbardziej obiecującym modelem jest, moim zdaniem, Kościół jako szkoła – szkoła trzech podstawowych cnót: wiary, miłości i nadziei”, pisze w najnowszym numerze kwartalnika „Więź” (nr 652, lato 2013) wybitny duchowny i publicysta ks. Tomáš Halík. ‘Należy wprowadzić rozróżnienie pomiędzy wiarą a zwykłymi >>przekonaniami religijnymi<<, miłością a zwykłymi emocjami, nadzieją a zwykłym optymizmem. Nie bójmy się, że zagubimy się w tłumie i stracimy naszą chrześcijańską tożsamość”.
„Gdy piszę te słowa, trwa jeszcze Wielki Post. W tym okresie wnętrze kościoła wygląda inaczej niż zazwyczaj. Zgodnie ze starożytną tradycją, obrazy w ołtarzach i krzyże są zasłonięte. Pusty tron Piotrowy po rezygnacji Benedykta XVI i zasłona tajemnicy nad przyszłością Kościoła nadają temu wielkopostnemu doświadczeniu milczenia Boga dziwną atmosferę przynaglenia.
Kościół i religia wyglądają inaczej niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Wiele obrazów, do których przywykliśmy, jest zakrytych. Patrząc na ciemne płótno, jesteśmy w stanie przywołać to, co kiedyś widzieliśmy, a co teraz jest ukryte. Ale możemy również przemienić tę zasłonę w ekran, na którym wyświetlimy nasze fantazje, marzenia lub lęki. Wielokrotnie słyszeliśmy, że religia jest albo wspomnieniem tego, co było i czego już nie ma, albo projekcją naszych złudzeń i fantazji. I z pewnością istnieją formy religii, do których słusznie odnosi się taka krytyka.
Musimy jednak pamiętać, że Bóg nie jest ograniczony naszymi przyzwyczajeniami. Bóg przychodzi także w inności. A może to właśnie i przede wszystkim w różnicy przychodzi Bóg. Powiedziałbym nawet mocniej: Bóg jest innością rzeczywistości. Religia powinna być rozeznawaniem tej inności, tego, co jest odmienne i nowe.
Jedna z prób wyjaśnienia pojęcia religio widzi jego źródłosłów w re-legere: przeczytać na nowo. Przeczytać na nowo i w nowy sposób, głębiej zanurzając się w rozumienie tekstu. Dużo słyszymy ostatnio o >>nowej ewangelizacji<<. Czy nie powinna ona być nauką sztuki czytania księgi rzeczywistości – toczącej się historii – w inny sposób, bardziej uważny i pogłębiony?”
Chrześcijaństwo, twierdzi dalej ks. Halík, przechodzi obecnie w Europie „przewlekły kryzys wieku średniego”. Może z niego wyjść, twierdzi czeski duchowny, „tylko uświadamiając sobie, że stoi na rozdrożu i wybierając jedną z możliwych dróg”. Człowiek w okresie „poranka” buduje swoją karierę i dom. Kiedy przychodzi „popołudnie” – druga część życia – może kontynuować te wysiłki i „wkładać całą energię we wzmacnianie, udoskonalanie, rozwijanie i ulepszanie tego, co już osiągnął. Ale może też zatrzymać się i rozpocząć podróż >>w głąb<<, podjąć ryzyko dojrzewania duchowego, razem ze wszystkimi zawartymi w nim kryzysami i konfliktami wewnętrznymi”. Taka perspektywa rysuje się dziś właśnie przed chrześcijaństwem w naszej części świata.
To dlatego właśnie ks. Halík podsuwa interpretację Kościoła jako szkoły, w której można by się uczyć rozróżniać, co jest wiarą, miłością i nadzieją, a co tylko ich pozorem. „Nie bójmy się, że zagubimy się w tłumie i stracimy naszą chrześcijańską tożsamość”, pisze. „Tym, co wyróżniać nas będzie z masy ludzi wokół nas (…), nie będą krzyże na naszych sztandarach, lecz chęć >>przyjęcia na siebie postaci sługi<< Ta życiowa postawa kenozy, oddania samego siebie jest – w kulturze nastawionej głównie na sukces materialny – zdecydowanie nonkonformistyczna. Ludzie żyjący w ten sposób mogą być ukrytą >>solą ziemi<<, a także wyraźnie widzialnym >>światłem świata<<”.
Najnowszy numer „Więzi” – zawierający także trzy interesujące bloki artykułów o nowym papieżu, zmieniającej się Polsce i sztuce zaangażowanej politycznie – można nabyć tutaj.