„Bóg nie przychodzi po to, żeby być zapłatą za coś, ale przychodzi po to, ażeby ocalić, uratować, aby nieść życie”. Na wigilijny wieczór i Boże Narodzenie polecamy do przemyślenia trzy krótkie fragmenty kazań ks. Józefa Tischnera. Wszystkim odwiedzającym naszą stronę, wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzymy, by był to czas pokoju i refleksji. Wesołych Świąt!

Raz po raz pojawia się w życiu człowieka taka noc, w którą – żeby zrozumieć – trzeba przestać myśleć po ludzku, a zacząć po Bożemu wierzyć. Całą tajemnicę tej nocy wysłowił święty Jan Ewangelista prosto i krótko: „Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami”. Ważne jest tutaj słówko „między nami”. Słowo zamieszkało między nami. Nie zamieszkało w tobie, ani nie za¬mieszkało we mnie, zamieszkało m i ę d z y nami, między ludźmi. Widać to w scenie narodzenia. Pojawiło się między ludźmi. Nie w Maryi samej i nie w samym Józefie, i nie w pasterzu, ale między nimi. Słowo staje się ciałem i pojawia się między ludźmi.
Stało się coś niezwykłego: Bóg pojawił się na nowym poziomie. Dotychczas wiadomo było, że Bóg stworzył świat, że świat jest znakiem istnienia Boga, że można odczytać tajemnicę Bożą ze znaków, które Bóg pozostawił na niebie, na ziemi, w rzekach i w górach. Ale teraz wiadomo będzie coś więcej: że Bóg jest między ludźmi. A więc – na nowym poziomie. Jezus Chrystus powie: „Gdziekolwiek jest was dwóch albo trzech zebranych w imię moje, tam Ja jestem m i ę d z y wami”. A święty Paweł będzie mówił: „W Nim ruszamy się, żyjemy, w Nim jesteśmy”. Bóg pojawia się w tej przestrzeni, która istnieje między człowiekiem a człowiekiem, między mną a tobą, między nami. Nie jest w tobie, nie jest we mnie. Jest między nami.
Widomym znakiem tej obecności Bożej stanie się Eucharystia. Bóg jest obecny w Eucharystii. Co to znaczy? To znaczy, że jest wśród nas, między nami. Nie powinniśmy od tego czasu szukać Boga na niebie, na ziemi, szukać Jego śladów i znaków. Powinniśmy Go szukać obok nas, między nami – w tym, co nas łączy. A że człowieka z człowiekiem łączy miłość, wtedy Bóg jest w tej naszej miłości.

*

W tę noc Bożego Narodzenia nie przystoi mówić i rozmyślać o czym innym, jeno o Bogu. W noc Bożego Narodzenia zaczęło się coś niezwykłego: zaczęło się objawienie Boga człowiekowi. W tę noc Bożego Narodzenia człowiek usłyszał wyraźnie i jasno odpowiedź, po co został na tym świecie stworzony. To odwieczne pytanie człowieka: „Po co istnieję?” znalazło w noc Bożego Narodzenia prostą odpowiedź. Trzeba, abyśmy tę odpowiedź dzisiaj usłyszeli i lepiej zrozumieli.
Bóg stworzył nas po to, ażeby móc się nam objawić. Gdyby nie stworzył człowieka, istoty rozumnej, nie miałby komu się objawić. Bóg nie może się objawiać kamieniom, zwierzętom, drzewom, bo kamienie, zwierzęta i drzewa nie mają duszy. A człowiek ma duszę. I dlatego człowiek przyszedł na świat po to, ażeby Bóg miał komu się objawić. To jest pierwsza sprawa, którą powinniśmy dzisiaj usłyszeć i zapamiętać. Jesteśmy na tym świecie po to, ażeby Bóg miał się komu objawić. Bóg objawia się tobie, mnie – tak jak objawił się pasterzom, Maryi, Józefowi. Nie jesteśmy inni niż oni.

*

„Okazała się miłość Boga Stworzyciela…”. Okazała się miłość ku stworzeniom, ku ludziom. Ale nie ze względu na ich piękno. Ta miłość Boga Stworzyciela okazała się raczej za względu na ich upadek, ze względu na ich nędzę, ze względu na ich ubóstwo. Kiedy miłosierny Samarytanin przechodził drogą, zwrócił jego uwagę widok rannego. To nie piękno przykuło wzrok przechodzącego Samarytanina. Kiedy Chrystus widział trędowatych i sparaliżowanych, nie ze względu na ich piękno zwracał się ku nim ze słowem pociechy i ze słowem, które niosło zdrowie. Miłość Boga, która okazuje się ku stworzeniom, jest jakąś inną miłością. To nie jest ta miłość, która jest zapłatą za piękno. Jest to raczej ta miłość, która t w o r z y piękno. Im więcej miłości, tym więcej piękna będzie. Ale nie odwrotnie.
Czymże więc jest ta miłość Boga ku ludziom?
Cała tajemnica tej sprawy wyraża się w jednym słowie: wybór. Bóg miłuje wtedy, kiedy wybiera. Miłość Boga to wybór Boga. Także w języku ludzkim słowo to wiąże się z miłością. Czyż nie mówimy „wybrany”, czyż nie mówimy „wybranka”? Dlaczego wybrany? Dlaczego wybranka? Wybranka, bo wybrana. Wybrany, bo go wybrano. Nie ze względów na piękno, ale bardzo często ze względu na ubóstwo, na nędzę, na tragedię, na smutek. Miłość przychodzi po to, by ratować, żeby ocalać. Nie przychodzi po to, żeby być zapłatą za coś, ale przychodzi po to, ażeby ocalić, uratować, aby nieść życie. Maria została wybrana, wybrani zostali apostołowie – wybrany Piotr, wybrany Jan – wybrany Józef… Wybór Boga stanął u źródła i był początkiem miłości. Bo miłować to wybrać. A wybrać to umieć powtarzać wybór. Powtarzać codziennie, co godzina. Być wiernym to powtarzać ten wybór. Często nie za coś, ale – mimo wszystko.
Drodzy moi, jest godzina bożonarodzeniowa. W tej wielkiej godzinie każdy z nas winien zadumać się nad najprostszymi ze słów. Nad takimi słowami, jak „wiara”, jak „nadzieja”, jak „miłość”. Bo historia tych słów pisze się w takich dniach jak dzień dzisiejszy. W dzień Bożego Narodzenia w obrazie bożonarodzeniowej szopki ukazana jest tajemnica wyboru. „Wybrałem cię pierwej, zanim się stałeś”. Wybrałem cię pierwej, zanim ty Mnie wybrałeś. Wybrani wybierają. Jesteście wybrani – i dlatego możecie wybierać. Tak mówi Bóg do człowieka: jesteś wybrany. To Bóg najpierw wybrał, a teraz możesz wybrać Tego, kto ciebie wybrał. I na tym polega miłość. „Uczyniwszy na wieki wybór / W każdej chwili wybierać muszę”.