„Dla Mistrza Eckharta być człowiekiem to po prostu być dobrym. Mówi się czasem, że człowiek to »zwierzę rozumne«, »zwierzę społeczne«. Mistrz Eckhart tego nie kwestionuje, ale na plan pierwszy wysuwa dobro”. Proponujemy trzecią część refleksji ks. Tischnera inspirowanych pismami Mistrza Eckharta.

 

W tych dniach na naszej stronie publikujemy fragmenty rozważań ks. Tischnera z książki „Wędrówki w krainę filozofów”. Są to fragmenty poświęcone Mistrzowi Eckhartowi. Kolejne rozdziały mają formę krótki pogadanek; Tischner wygłaszał je w radiu pod koniec lat osiemdziesiątych. W naszych odcinkach będziemy łączyć ze sobą fragmenty różnych rozdziałów. Pełny tekst rozważań znajduje się w książce, którą można zamówić tutaj.

 

Na podstawie naszej dotychczasowej lektury znakomitego Mistrza Eckharta doszliśmy do wniosku, że człowiek jest przede wszystkim tym, czym jest jego wola, a wola to nic innego jak władza przyswajania dobra. (…) W poprzedniej pogadance wspomniałem o pomieszaniu woli z siłą. Dziś chcę zwrócić uwagę na pomieszanie woli z uczuciem. Zdarza się bowiem, że siłę uczuć bierzemy za siłę woli.

Zwróćmy uwagę na różnicę między dwoma przypadkami: mówimy „chcę” i mówimy „chce mi się”. Człowiekowi często „czegoś się chce”. Chce mi się spać, chce mi się jeść, chce mi się wyjść na spacer. Poprzez sytuację, w której „coś mi się chce”, widzę głębiej tajemnicę mej uczuciowości, a nawet wręcz pożądliwości. Na tym polega strumień życia, w który jestem zanurzony, że ciągle „coś mi się chce”. Nie „człowiek chce”, ale właśnie „się chce”. Zauważmy jednak, że to „się” ma pewne granice. Są pewne wartości, których trzeba chcieć radykalnie, których nigdy „się nie chce”. Na przykład – prawdomówność. Nie mówimy: chce mi się być prawdomównym, lecz mówimy: chcę być prawdomówny. Podobnie ze sprawiedliwością, z wiernością, z odpowiedzialnością. I tak też jest w przypadku wiary w Boga. Nie można powiedzieć: chce mi się Boga, tak jak można powiedzieć: chce mi się spać czy jeść. Nie ma w człowieku żadnego takiego pragnienia czy takiej potrzeby, w której „chciałoby się” Boga. Boga można albo chcieć, albo nie chcieć. Ja chcę albo ja nie chcę. Bezosobowe „się” nie wchodzi tu w rachubę. (…)

Jak jest możliwe przyswojenie Boga człowiekowi i człowieka Bogu? Mistrz Eckhart pisze: „Skieruj wzrok na siebie samego, a wszędzie gdzie siebie dostrzeżesz, tam się siebie wyrzeknij. Nadto nic nie ma lepszego”. Mistrz Eckhart nawiązuje tu do Ewangelii. W Ewangelii czytamy o poddaniu woli człowieka woli Boga: nie jako ja chcę, ale jako Ty chcesz. Czym jest Bóg i jego wola? Bóg jest tu dobrem najwyższym. Człowiek jest dobrem skończonym. Poddać swą wolę woli Boga znaczy więc: podnieść wolę skończoną do poziomu nieskończonego dobra. Najpierw spojrzeć na siebie poprzez dobro najwyższe, a potem chcieć siebie poprzez dobro najwyższe. Takie zapośredniczenie siebie dobrem najwyższym oznacza przekroczenie własnej skończoności – czyli przyswojenie siebie Bogu.

Nie oznacza to jednak unicestwienia człowieka. Wręcz przeciwnie: gdy dobro skończone, jakim jest człowiek, oprze się o dobro nieskończone, jakim jest Bóg, uzyska w tym dobru ocalenie i ratunek. Mistrz Eckhart pisze: „co człowiek (…) porzuca z miłości, zostanie mu zwrócone z królewską hojnością”  . W języku Ewangelii mówi się o tym tak: „Już was nie będę zwał sługami, lecz was nazwałem przyjaciółmi” . Przyswojenie jest zawsze wzajemne. (…)

Gdybyśmy chcieli wyrazić krótko istotną myśl Mistrza Eckharta o naturze człowieka, gdyby trzeba było odpowiedzieć na pytanie, co dla Mistrza Eckharta znaczy być człowiekiem – człowiekiem po prostu – to trzeba by powiedzieć tak: być człowiekiem to znaczy być dobrym. Mówi  się czasem, że człowiek to „zwierzę rozumne”. Inni mówią: animal sociale, „zwierzę społeczne”. Mistrz Eckhart nie kwestionuje ani pierwszego, ani drugiego, ale na plan pierwszy wysuwa to jedno: dobro. Tylko człowiek dobry jest człowiekiem naprawdę. Zastanówmy się nad tymi ­słowami.

Z czysto naukowego punktu widzenia słowa „dobry człowiek” są prawie zupełnie niezrozumiałe. Nauka rozumie, co to znaczy „zdrowy człowiek” i „chory człowiek”, rozumie to, kim jest człowiek przedsiębiorczy, człowiek wybitny, dobrze rozwinięty, źle rozwinięty – ale nie umie określić tego, kim jest dobry człowiek. Nie znaczy to jednak, abyśmy nie mieli jakiejś intuicji dobrego człowieka, niezależnie od nauki. Dobrych ludzi możemy spotkać wszędzie: na ulicy, w szkole, w biurze, w mieszkaniach robotnika czy chłopa. Czasami poznajemy ich po ich uczynkach, a czasami czytamy ich dobroć jakby wprost – z twarzy, z oczu, z brzmienia głosu. Dobroć daje się widzieć. Mamy wśród naszych władz poznawczych jakiś zmysł dobroci. Mamy dar odróżniania duchów. Jest to zmysł, dar prawie nieomylny. To on jest źródłem naszego zaufania, z jakim kierujemy się do niektórych ludzi.

Podobnie jak mamy w sobie zmysł dobroci, mamy także zmysł złości, zła. Wiemy: ten człowiek jest zły. Człowiek zły nie budzi naszego zaufania. Gdy stajemy przed nim, albo usiłujemy go jakoś udobruchać, albo wchodzimy w jakąś kryjówkę. Uważamy na siebie, nie chcemy się zdradzić ani słowem, ani gestem, ani postawą. Gdy tylko nadarzy się okazja, uciekamy od złych ludzi. Uciekamy nawet wtedy, gdy jeszcze żadnej krzywdy nam nie zrobili.

Człowiek jest jedyną istotą w zasięgu naszej obserwacji, w której i poprzez którą możemy obserwować to, czym jest dobro. Rzeczy, które nas otaczają, są korzystne lub niekorzystne, krajobrazy bywają piękne, owoce drzew smaczne. Ale dobrzy mogą być tylko ludzie.

Dobroć człowieka ma wiele nazw. Oto niektóre z nich: ofiarność, prawdomówność, wspaniałomyślność, cierpliwość, pracowitość, wytrwałość, postawa służby, oddania, wierność. Dobroć wydaje się jedna, ale wyróżnia się i przejawia rozmaicie. To zależy od okoliczności. W świecie kłamstwa na przykład dobroć daje o sobie znać prawdomównością. W świecie pogardy dobroć staje się szczególnym szacunkiem dla człowieka.  W świecie niesprawiedliwości dobroć ukazuje się jako walka o sprawiedliwość. Człowiek dobry jest niewątpliwie „człowiekiem myślącym”, homo sapiens – ale zarazem jest kimś więcej. Człowiek dobry jest również „człowiekiem społecznym”, animal sociale – ale zarazem jest kimś więcej. Dobroć wyznacza jakby zasadniczy kierunek myślenia „człowieka myślącego”, zasadniczy kierunek zaangażowania „człowieka społecznego”. Dobroć ukazuje się jako zasada wszystkiego. Ona jest, ale być nie musi – bo człowiek może być zły. Dobro lub zło zależą od jakiegoś wyboru.

Mistrz Eckhart poucza swoich uczniów, jak można stać się dobrym człowiekiem. Dobrym człowiekiem staje się człowiek wtedy, gdy dokonuje wyboru dobra. Wybór dobra jest przyswojeniem dobra. Nie ma innego sposobu na przyswojenie dobra jak wybór – wybór dobra. Wybierając dobro, człowiek sprawia, że jego wola staje się dobrą wolą. I od tego zaczyna się wszystko: od dobrej woli. Z dobrej woli bierze się prawdomówność, szczerość, uczciwość – człowieczeństwo.

 

Abraham Janssen van Nuyssen, „Chrystus w grobie z dwoma aniołami”, ok. 1610. Obraz ze zbiorów Metropolitan Museum of Art. Zdjęcie zostało udostępnione bezpłatnie przez MMA w domenie publicznej.