Góralskie powiedzenie, że istnieją trzy rodzaje prowdy: świynto prowda, tyz prowda i gówno prowda, weszło do powszechnego obiegu jako jedna ze złotych myśli ks. Józefa Tischnera. Czy rzeczywiście był jej autorem? A jeśli tak, to co chciał nam przekazać?

 

O tym w tekście zatytułowanym „Trzy prawdy Tischnera” pisze w jesiennym numerze kwartalnika „Przekrój” Wojciech Bonowicz. „Wszystkich podejrzliwych od razu spieszę uspokoić: mamy dostatecznie wiele świadectw, żeby potwierdzić, iż Tischner posługiwał się przywołaną typologią”, czytamy w artykule. „Czy był jej autorem, to już inna sprawa; oryginalnego autorstwa ustalić chyba nie sposób. Sformułowanie o trzech prawdach to jedna z tych mądrości, które należą do wszystkich i do nikogo. Autor »Historii filozofii po góralsku« lubił zbierać rozmaite gwarowe powiedzenia i okraszać nimi swoje wystąpienia, wywiady czy artykuły. Niejeden z takich góralskich aforyzmów znalazł zresztą we wspomnianym dziele swoje miejsce. Dość przypomnieć sławne stwierdzenie Leona Korkoszowego – postaci jak najbardziej autentycznej, sąsiada Tischnera z Łopusznej i jego szkolnego kolegi – który na pytanie: »Co to jest nic?«, odparł: »To jest pół litra na dwók«. Albo myśl wyrażoną przez podhalańskiego Heraklita, Jędrzka Chmurę, który niechętnie się odzywał, ale ilekroć zdecydował się zabrać głos, zaczynał od zastrzeżenia: »Nie bede wóm duzo godoł, bo i ni ma do kogo«”.

Z dalszej części tekstu dowiemy się m.in. czym była „prawda” w słowniku Tischnera i jak interpretować zaproponowaną w cytowanym stwierdzeniu typologię prawd. „Prawda u Tischnera jest własnością zdań, ale też własnością ludzi”, pisze Bonowicz. „Każdy z nas jest nosicielem jakiejś prawdy, która domaga się urzeczywistnienia. Każdy może żyć życiem »prawdziwym« lub – przeciwnie – życiem »w nieprawdzie«. Owszem, takie sformułowania w uszach części filozofów – zwłaszcza o orientacji scholastycznej czy analitycznej – musiały brzmieć jak nonsens lub herezja i nic dziwnego, że niektórzy z nich uważali Tischnera raczej za natchnionego poetę niż filozofa. Tyle że myślenie autora »Filozofii dramatu« koncentrowało się na czymś innym niż nieustanne precyzowanie pojęć i tworzenie domkniętych, całościowych konstrukcji. Tischner zwracał uwagę na coś bardzo podstawowego: konkretnego człowieka interesuje nie tyle takie czy inne teoretyczne ujęcie prawdy, ile coś, co można by nazwać prawdą jego życia. Cóż człowiekowi po wielkich systemach, skoro nie umie umieścić w nich siebie ze swoimi dążeniami, namiętnościami, ze swoim: »dobra, którego chcę, nie czynię, czynię zło, którego nie chcę«? Nie żyjemy w świecie abstrakcyjnych rozstrzygnięć, lecz konkretnych wyborów. Refleksja teoretyczna jest nam potrzebna, żeby zrozumieć sens owych wyborów, ale może też być pułapką, która z żywego człowieka czyni obiekt zdystansowanych analiz, gubiąc przy okazji to, co jest owego życia niepowtarzalnym rysem”.

Z artykułu dowiemy się też, jakie „święte prawdy” mógł mieć na myśli Tischner, czy „tyz prawdę” można zinterpretować jako „prawdę dialogiczną”, a także czy „gówno prawda” to to samo, co „postprawda”.

 

Cały artykuł można przeczytać tutaj.  Zachęcamy jednocześnie do nabycia jesiennego „Przekroju” i wsparcia w ten sposób tego popularnego, a zarazem ambitnego pisma.