„Ten, kto tęskni, czuje się jakby podzielony. Ma dwie dusze, dwa serca. Jedną dusza i jednym sercem jest tu, a drugim sercem i drugą duszą jest tam. Człowiek taki ma bardziej to, czego nie ma. A to, co ma przy sobie, jakby przy nim nie było”, mówił ks. Tischner nad trumną Kazimierza Przerwy-Tetmajera.

 

Jest to fragment homilii wygłoszonej 13 czerwca 1986 roku w bazylice w Ludźmierzu z okazji sprowadzenia na Podhale prochów poety. Mszy przewodniczył biskup Albin Małysiak. Dwa dni później w uroczystym kondukcie prochy Tetmajera zostały odprowadzone do Zakopanego i spoczęły na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku. Homilia Tischnera została opublikowana w książce „Wolność człowieka gór” – pod tytułem „Powrót poety”. Oto jej fragment.

 

Drodzy moi! Patrząc dziś, w ten dzisiejszy wieczór, na dzieło Kazimierza Przerwy-Tetmajera, zdumiewamy się, ile w tym dziele jest tęsknoty! Pozwólcie, że przytoczę jeden przykład. Jest opowiadanie pod tytułem Żelazne wrota. Materiał do opowiadania pochodzi stąd. Całe o tęsknocie, opowiada o losie Tomka Wierchowca, chłopa z Zaskala, z sąsiedniej wsi. Bieda przycisła Tomka, że musiał rzucić swoją wieś i osiedlić się poi drugiej stronie Tatr, na Liptowie. Dobrze mu tam było: słonko mocniej grzało, ziemia była lepsza, nie to, co tu. Zapomniał o Zaskalu, o tutejszej biedzie. Wygnał Polskę z duszy. Ale na starość, przed śmiercią, coś Tomkiem szarpnęło. Posłuchajcie, co pisał poeta, który dziś jest pomiędzy nami:

„Ale teraz, kiedy zobaczył blisko przed sobą śmierć i zastanowił się, że nie na ojcowistym cmentarzu będzie leżał, ale tu na Liptowie w dziedzinie, na obcej ziemi, poczęła mu się swoja ziemia do oczu cisnąć.

I wezmą mu się roztaczać przed oczyma: nowotarski bór, zaskalskie gaje, ludzimiérskie torfowiska i kamieńce, rogoźnickie łąki. Weźmie mu się wić przed oczyma bystry, pełen zielonych głębin Rogoźnik, szumiący, wartki Dunajec, jasna Lepietnica spod Lasku od Trutych, skąd żonę miał. Weźmie mu stawać przed oczyma stary ludzimiérski drewniany kościół z dzwonnicą między lipami i stary ludzimiérski dwór z murowanym śpichlerzem, gdzie w piwnicy w sklepieniu hak był na wieszanie opryszków wbity. Wezmą mu się przypominać tamtejsze odpusty, na które ludzie z Orawy i od samych Myślenic przychodzili. I wezmą mu się przypominać maruszyńscy tancerze sławni, dziewki śpiewaczki z Gronia, lasy na Beskidzie po Kluczkach i Gorcu, dzieci, jak na świętego Mikołaja z brodami z konopi, w długich kożuchach ojcowych chodziły, zjazd koło Gapkowej chałupy ku wodzie, olbrzymi jesion na Walosowych polach. I weźmie mu się przypominać matka i ojciec, rodzinna chałupa, żona i dzieci, rodzinna mowa i własna muzyka – i zapłakał. I taka go tęsknota ogarnęła ku Polsce, że chciał woły rzucić i iść – ale było daleko…

– Hej! by jom tyz hoć raz uwidzieć jesce, ten ziemecke świentom! – rzekł do siebie i myślał”.

Opowiadanie powstało jeszcze przed 1912 rokiem. Był to czas, kiedy nasz poeta przebywał – a w każdym razie mógł przebywać – na Podhalu. Tęsknota, której daje wyraz, nie była jeszcze tą tęsknotą, która przyszła później, kiedy już na Podhale przyjechać nie mógł. Ale była to tęsknota prawdziwa. Kazimierz nie miał już wtedy tutaj swojego domu. To już nie była jego miejscowość. Ale mu się obraz tej wsi nieustannie od oczu cisnął. To, co jego, nie było już jego. To nie Tomek tęskni. To nie góral z Zaskala tęskni. To tęskni w duszy chłopa-wygnańca ten, który dziś jest między nami.

My dobrze rozumiemy, co to znaczy tęsknić. Ten, kto tęskni, czuje się jakby podzielony. Ma dwie dusze, dwa serca. Jedną dusza i jednym sercem jest tu, a drugim sercem i drugą dusza jest tam. Człowiek taki ma bardziej to, czego nie ma. A czuje obecność nieobecnego świata. To, co ma przy sobie, jakby przy nim nie było.

Czytamy w innym opowiadaniu: „„Jaka to dusa we mnie?! Na mój prawdu, ja sie jej sam cudujem! Co nie fcem, to sie mi w garzcie pcha, co byk fciał, to nie moje, a co by miało mojim być, to ja zaś nie uhycem, nie ujmiem… Cyk zacarowany?”  I znowu: czyje to słowa? Czy Jaśka Mosiężnego  opowiadania o Marysi dalekiej? Czy słowa tego, który jest pomiędzy nami? Ale co robi tęskniący poeta? Chwyta pióro i tworzy. Tworzy świat, którego nie ma. Opisuje ziemię i dom, z których go wygnano, a które mu się do oczu cisną. I w ten sposób robi cud: ofiaruje nam coś, czego sam nie ma.

Ten Ludźmierz, o którym pisze Tetmajer, już nie istnieje. Minęły czasy. Inna wieś, inni ludzie. A przecież istnieje – istnieje, bo istnieje w nas. W nas – zaszczepiony przez słowa poety.

Czytając opowieść Tetmajera obracamy głowę na prawo i lewo i pytamy: gdzie jest ten pełen zielonych głębin Rogoźnik? Gdzie ta jasna Lepietnica spod lasu od Trutych? Gdzie ta piwnica z hakiem do wieszania opryszków? Gdzie te wspaniałe dawne odpusty? Gdzie ci maruszyńscy tancerze? Gdzie rodzinna mowa i gdzie własna muzyka? A pytając tak, wszyscy czujemy, że ona jest w nas. Jest – jako dar poety. Dał nam to, czego sam nie miał. Na tym polega cud jego poezji, jego wielkość. Cud, który z bólu, z tęsknoty ofiaruje innym to, czego sam nie ma. Wzbogaca nas tym, co było jego ubóstwem.

Tomek Wierchowiec postanowił iść w góry, aby choć z daleka zobaczyć swoją ziemię. Wspinał się coraz wyżej i wyżej, i mówił do siebie tak: „Hej! Kieby to ino gmły nie było! Hej! Kieby ino gmły nie było! Cobyk by roz jesce ten świentom ziemecke uwidzioł przed śmierzciom!… Bo ani już nie wiem, cy się wróce!…”

Bracie Kazimierzu! Była gmła. Było w Twoim żywocie duzo gmły. Casym i w tyj gmle nie widziołeś ludzi, a casem ludzie nie widzieli Tobie. Ale dziś syćko ustąpiło. Zelazne wrota otwarły sie. Matka Bosko patrzy na Tobie, a Ty patrzys na Niom, jak patrzołeś wtedy, kieś był dzieckiem. Widać, ze my wzajemnie sie potrzebujemy: Ty potrzebujes nasego pocierza, my potrzebujemy Twojego świata, owocu Twojej tęskności. Tak Bóg fcioł i tak sie stało. Swój przyseł do swojego. Za ten świat, coś go dla nos stworzył, bier nas pocierz. Bier telo, kielo Ci ino trza.

Tekst całej homilii można znaleźć w książce „Wolność człowieka gór”. To zbiór mało znanych, częściowo wcześniej niepublikowanych podhalańskich tekstów ks. Józefa Tischnera, a jednocześnie przenikliwa refleksja o naszej współczesności. Książkę wydaną pod koniec ubiegłego roku – w twardej oprawie i z licznymi ilustracjami – można zamówić tutaj.