„Nurt refleksji religijnych Kołakowskiego zasługuje na szczególną uwagę. Także w tej dziedzinie towarzyszy on religijnym rozterkom polskiego inteligenta, którego religia fascynuje, ale Kościół i jego >>religijność<< bardzo często odstręcza”, pisał ks. Józef Tischner w związku z nadaniem Leszkowi Kołakowskiemu doktoratu honoris causa przez Uniwersytet Gdański.
Nauczyciel naszej wolności
Leszek Kołakowski jest myślicielem, który przez swój filozoficzny dyskurs uczestniczy we wszystkich podstawowych przemianach duchowych – politycznych, ekonomicznych, kulturowych – współczesnego, a przede wszystkim polskiego świata. Uczestnictwo to ma wiele poziomów. Polega najpierw na krytycznej obserwacji dziejowych procesów świata, a następnie na próbach bliższego określenia miejsca intelektualisty w dokonujących się przemianach. Leszek Kołakowski jest przede wszystkim hermeneutą procesów historycznych, jego celem jest ich rozumienie i wyjaśnienie. Hermeneutyka służy jednak nie tyle sformułowaniu określonych tez ściśle teoretycznych, co obronie fundamentalnych wartości, przede wszystkim tej wartości, jaką jest godność człowieka. Leszek Kołakowski nie uprawia aksjologii w dosłownym sensie tego słowa, niemniej jego myślenie jest głęboko przepojone wrażliwością na wartości. Idea godności człowieka przewija się na rozmaite sposoby poprzez wszystkie jego teksty. Wiąże się to z sytuacją, w jakiej znalazł się człowiek epoki totalitaryzmów. Horyzont totalitaryzmu i zagrożeń, które płyną od strony przemocy, jest stale obecny w jego myśleniu.
Trzeba podkreślić, że zarówno przez charakter podejmowanych problemów, jak przez styl myślenia Leszek Kołakowski stał się – szczególnie w Polsce – duchowym mistrzem liberalnej inteligencji na jej drodze wychodzenia ze "zniewolonego umysłu". Zaczynał swą refleksję filozoficzną jako gorący zwolennik idei komunistycznej. Z punktu widzenia tej idei poddawał krytyce katolicką naukę o godności człowieka. Patrząc na prace w tym duchu pisane z dzisiejszej perspektywy należy odróżnić ich formę od treści. Forma jest niewątpliwie trudna do zaakceptowania. Jeśli jednak idzie o treść, to oddaje ona dość dokładnie sytuację teorii praw człowieka w ówczesnej myśli katolickiej. Świadczą o tym przytoczone cytaty. Kościół przedsoborowy rzeczywiście nie miał jasno określonego poglądu na prawa człowieka. Bronił często tezy, że "prawa człowieka" pozostają w sprzeczności z "prawami Boga do człowieka". Leszek Kołakowski poddaje to stanowisko "krytyce demaskacyjnej". Z biegiem lat jego stosunek do Kościoła ulegnie zmianie – zmianie ulegnie zresztą również stanowisko Kościoła – ale idea obrony praw człowieka będzie na trwałe wyznaczać jego spojrzenie na konflikty współczesnego świata.
Stosunkowo wcześnie, bo niedługo po "październikowej przemianie", Leszek Kołakowski określa swe stanowisko filozoficzne metaforą błazna. Filozofia jest w jakimś sensie "błaznowaniem" z królów na dworze królów. "Dworu króla" opuścić nie można, ponieważ w totalitarnym świecie wszystko zostało zamienione w "dwór". Jedyne, co pozostało, to zdobywanie wewnętrznej wolności i wyrażanie jej – w miarę możności – słowem. Opisana postawa przypomina w jakiejś mierze postawy heglowskiego sceptyka oraz cynika, które poprzedzają wybuch rewolucji. Kołakowski jako filozof proponuje "wyrozumiałość bez pobłażliwości". Pobłażliwość oznaczałaby bowiem rezygnację z krytycznych zadań rozumu. Z kolei brak wyrozumiałości oznaczałby ślepotę na człowieka – na jego powikłany los.
Zaproponowana postawa jest postawą "umiarkowanego liberalizmu". Liberalizm ten broni się przed pomyleniem Boga z bóstwami. Bóstwa poddaje krytyce. O Bogu milczy, ponieważ Bóg znajduje się poza zasięgiem jego rozumu. Mówi on jednak wiele o wartościach. Liberalizm Leszka Kołakowskiego nie może i nie chce być liberalizmem "bez wartości". Jeśli wartością jest dla niego wolność, to tylko przez to, że dzięki wolności człowiek może dokonywać wyboru wartości, starać się je realizować i tym samym stawać się "bardziej ludzkim".
Istnieje cała sfera idei, koncepcji i teorii, wobec których Leszek Kołakowski jest "bez pobłażliwości" – sfera koncepcji totalitarnych. Poświęca tej sprawie wielotomowe dzieło "Główne nurty marksizmu". Dzieło zostało potraktowane jako krytyczna teoria idei, rozważana poprzez dzieje idei. Autor pokazuje, w jaki sposób humanistyczna w zamierzeniu doktryna Marksa staje się ideologią antyludzką i w końcowym stadium swych przemian legitymizuje nagą przemoc. Dzieło wywarło ogromny wpływ na losy systemu komunistycznego. Porównuje się je czasem z "Archipelagiem Gułag" Aleksandra Sołżenicyna. Jak Sołżenicyn odsłonił "drugą stronę" komunistycznej władzy, tak Leszek Kołakowski ukazał kłamstwa ideologii, która tę władzę legitymizowała. Dla "zniewolonych umysłów" dzieło to przyniosło prawdziwe katharsis. Było aktem wolności, służącym wolności. Trzeba jednak przyznać, że mógł je napisać tylko ktoś, kto obserwował system komunistyczny nie tylko od zewnątrz, ale kto przebywał w jego wnętrzu.
Niewątpliwie, krytyka komunizmu była u Kołakowskiego krytyką opartą na ideałach Oświecenia. Ale sam komunizm także w jakiejś mierze wyszedł z Oświecenia. W myśli Kołakowskiego Oświecenie podjęło dziejową samokrytykę. Kołakowski jest przedstawicielem myśli racjonalistycznej, która dzięki historii doskonale poznała swe ograniczenia. Ograniczenia te stały się widoczne przede wszystkim na polu społecznym. Życie społeczne, a zwłaszcza tocząca się historia, odsłania sens idei i ostatecznie je weryfikuje. Bieg historii nigdy nie da się do końca pojąć. To jednak nie znaczy, że nie powinniśmy racjonalnie go zgłębiać. Nawet jeśli rozum nie zawsze budzi nasze zaufanie, to jednak poza rozumem czyhają na nas jeszcze gorsze niebezpieczeństwa. Leszek Kołakowski, pozostając wciąż w ramach tradycji Oświecenia, jest w ocenie rozumu umiarkowanym sceptykiem.
Nurtem odrębnym, zasługującym jednak na szczególną uwagę, jest nurt refleksji religijnych Kołakowskiego. Także w tej dziedzinie towarzyszy on religijnym rozterkom polskiego inteligenta. Religia fascynuje, ale Kościół i jego "religijność" bardzo często odstręcza. Leszek Kołakowski sięga do klasyków myślenia religijnego, przede wszystkim do mistyków. Rozpatruje zjawisko religii od rozmaitych stron, od strony więzi społecznej, jaką stwarza, a także od strony idei Boga, jaką w sobie nosi. Jeśli idzie o więź społeczną, to groźna dla życia społecznego jest jej dążność do izolacji i zamknięcia. Jeśli idzie o ideę Boga, to najbliższa wydaje się postawa "teologii negatywnej": mówiąc o Bogu, mówimy o tym, kim nie jest, a nie o tym, kim jest. Sytuacji tej nie zmienia nawet mowa mistyków, lecz raczej ją potwierdza.
Do religijnego nurtu rozważań Leszka Kołakowskiego należy również jedno z jego ostatnich dzieł, poświęcone Pascalowi. Rozważania nad losem Pascala i toczącymi się wówczas sporami o łaskę stają się okazją do sformułowania cennych uwag dotyczących zagadnień władzy: totalitaryzmu, demokracji, wolności.
Leszek Kołakowski nie napisał odrębnego traktatu etycznego, jeśli nie liczyć artykułu "Etyka bez kodeksu". Mimo to całe jego pisarstwo jest przeniknięte duchem etycznym. Można śmiało powiedzieć, że styl myślenia Leszka Kołakowskiego rozpoznaje się po przenikającym go etosie. Jest to etos radykalnej i bezkompromisowej uczciwości intelektualnej. Leszek Kołakowski ma odwagę podejmowania niebezpiecznych problemów władzy i poddania, odwagę krytyki tych nurtów myślowych, które bezpośrednio lub pośrednio dotyczą praw człowieka, ma odwagę wycofywania się z poglądów, które nie wytrzymały prób krytyki. Jego ogromna erudycja czyni go jedynym w swoim rodzaju "świadkiem współczesności", a otwarty na innych i serdeczny stosunek do człowieka sprawiły, że stał się ważnym i wpływowym przedstawicielem współczesnego humanizmu – humanizmu otwartego na wszelkie tajemnice istnienia.
Trzeba przyznać, że inicjatywa nadania Leszkowi Kołakowskiemu doktoratu honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego ma szczególną wymowę. Gdańsk jest i pozostanie miastem symbolicznym, w którym rozegrała się ważna dla naszych czasów batalia z totalitaryzmem o respektowanie praw człowieka. Wydaje się, że Uniwersytet Gdański ma szczególne zobowiązania w stosunku do tych ludzi – w tym przede wszystkim Leszka Kołakowskiego – którzy teoretycznie przygotowali tę walkę, a następnie stale jej towarzyszyli jako intelektualiści i rzecznicy. W pełni popieram podjętą inicjatywę. Używając starej uniwersyteckiej formuły, mogę powiedzieć: Leszek Kołakowski dobrze przysłużył się nauce polskiej i całej Ojczyźnie w niezwykle trudnych dla nich czasach.