„Pamiętajmy i o tym, że w końcu Chrystusa skazali na śmierć ludzie religijni, a nawet  głęboko religijni, nie zaś jacyś tam ateiści, sceptycy czy relatywiści. Czy nie ma w tym znaku, że religijność może działać przeciwko sobie i oddalać to, co chciałaby przybliżać?”, pisał przed laty ks. Józef Tischner.

 

Na kolejne dni Triduum Paschalnego proponujemy do rozważenia fragmenty tekstów ks. Józefa Tischnera zaczerpnięte z książki „To co najważniejsze”. Dziś fragment eseju „Na tropach zbiegłego Boga”, opublikowanego w 1997 roku.

 

Słyszymy często: „człowiek potrzebuje religii, człowiek potrzebuje Boga”. Ludzie, którzy „jedli i najedli się”, także potrzebowali Boga. W końcu nawet jakiegoś „Boga” znajdywali. Gdy człowiek nie ma prawdziwej religii, tworzy sobie fałszywą, własną  religię z własnym Bogiem na czele. Czy jednak sama potrzeba tworzenia religii nie jest już jakimś tropem? Czy nie jest ona śladem Boga w nas? Odczuwamy potrzebę jadła i napoju. Czy nie oznacza ona, że istnieje gdzieś napój dla nas przeznaczony? Można się spierać o to, czy będzie to woda, herbata, wino czy mleko, ale jakiś napój  musi być. Natura, która stwarza potrzeby, stwarza również wartości, które zaspokajają owe potrzeby. (…)

Być może to, co powiem, zrani „pobożne uszy”: religia nie tylko zbliża, ona również oddala od Boga. Są katolicy, którzy mówią, że każda inna religia oprócz katolicyzmu oddala od Boga. Nie mówmy jednak o religii i różnicy między religiami, pozostańmy przy religijności. To jasne, że są takie sposoby przeżywania religii – takie rodzaje religijności  – które bardziej oddalają od Boga, niż do Niego przybliżają. Chrystus mówił do faryzeuszów: „groby pobielane”. Czy nie oznaczało to oddalania? Pamiętajmy i o tym, że w końcu Chrystusa skazali na śmierć ludzie religijni, a nawet  głęboko religijni, nie zaś jacyś tam ateiści, sceptycy czy relatywiści. Czy nie ma w tym znaku, że religijność może działać przeciwko sobie i oddalać to, co chciałaby przybliżać?

Myślę, że wiąże się to z przeżyciem sacrum. Wiele na ten temat napisano. Napisano przede wszystkim, że sacrum jest dla człowieka wartością i to wartością najwyższą. Sacrum nadaje sens wszystkim innym wartościom, ale samo nie potrzebuje, by coś innego – wyższego – udzieliło mu znaczenia i sensu. Sacrum jest tajemnicą; nie znamy jego głębi. Znamy jedynie przejawy: trwogę i oczarowanie. Sacrum trwoży i oczarowuje. Stając w obliczu tej wartości, jesteśmy rozrywani na przemian groźbą i czarem, jakie promieniują z jej tajemniczej głębi.

Przeżycie sacrum jest przeżyciem osobistym – rzekłbym: najbardziej  osobistym. Człowiek mówi: „mój”, „moje”, „moja”. Ono dotyka mnie jako mnie. Przyswajam sobie „moje sacrum” jak powietrze. Jestem zarazem przekonany, że ono musi być również sacrum innych i dla innych. To nie do pomyślenia, by inni nie respektowali mojego sacrum. Chyba że nie mają oczu ku widzeniu ani uszu ku słyszeniu. Przeżywać sacrum to być w jakiejś mierze apostołem sacrum.

Religijność jest sposobem odkrywania i przeżywania takiego sacrum. Ona „widzi”, gdzie sacrum osiadło. Ona „czuje” to sacrum. Na przykład: sacrum osiadło  na przepisach liturgicznych – to bardzo ważne, by uklęknąć przed krzyżem. Sacrum  osiadło na cudownym obrazku – to bardzo ważne, by oddać cześć obrazowi. Sacrum osiadło na przepisach postu – to bardzo ważne, by przepisów tych nie lekceważyć. Są „święte” słowa, „święte” miejsca, „święte” obyczaje – to ważne, by świętości nie szargać, bo „trza, by świętymi były”. A każda „świętość” jest dla religijności jakąś szparą w ścianie świata, przez którą można widzieć światło Boga.

A jednak Ewangelia podaje przykłady, kiedy to religijność i płynąca z niej troska o „świętość” oddalała, a nie przybliżała Boga. Powtórzmy raz jeszcze: w końcu  to ludzie „religijni” doprowadzili do śmierci Chrystusa. Ich religijność okazała się fałszywą religijnością. A jeśli tak, to również ich sacrum było złudne, fałszywe. Widać z tego, że sacrum nie może być uznane za wartość wyjętą spod wszelkiej krytyki. Także sacrum musi być oceniane. Oprócz autentycznego sacrum istnieje również iluzja sacrum, oprócz sacrum prawdziwego – fałszywe sacrum. Ewangelia wciąż wskazuje na „wyższą zasadę”, dzięki której można odróżnić sacrum pozorne od sacrum autentycznego. Ewangelia oczyszcza „religijność”, przywracając ją „religii”.  Co jest zasadą oczyszczania? Jest nią zasada miłości bliźniego. Każde sacrum, które bezpośrednio lub pośrednio „uderzało” w bliźniego, musiało zostać odrzucone.

 

Zachęcamy do lektury książki „To co najważniejsze”, zbierającej 21 tekstów ks. Józefa Tischnera na XXI wiek. Książkę można zamówić tutaj.

 

Na zdjęciu: obraz „Ecce Homo” pędzla Sodomy (Giovanniego Antoniego Bazziego) ze zbiorów Metropolitan Museum of Art; fotografia została udostępniona w domenie publicznej.