„Odmłodził – to znaczy, że nasza nadzieja ma być większa niż nasze wspomnienia. Mamy oczyścić naszą wyobraźnię ze wspomnień. Co to znaczy? Zapomnieć? Zapomnieć nie można. Nie, chodzi tylko o to, aby nie być więźniem wspomnień, więźniem przeszłości”. Publikujemy obszerne fragmenty kazania ks. Józefa Tischnera wygłoszonego w 1997 r. w kościele św. św. Piotra i Pawła w Krakowie.
Dzisiejsza Msza święta rozpoczęła się od modlitwy, a w modlitwie tej słyszeliśmy słowa: „Panie, Ty przywróciłeś młodość ducha”. „Przywróciłeś młodość ducha…”. To bardzo piękna modlitwa i słowa te dają do myślenia.
Młodość ducha. Mówili kiedyś Grecy, że jedynym szczęśliwym okresem życia ludzkiego jest czas młodości. Niestety, jednak młodość nie wie o tym, jak jest szczęśliwa. Młodość jest szczęśliwa – ale nie wie o tym, ma wiele zmartwień, wiele smutków. Starość jest nieszczęśliwa – ale często wydaje się jej, że jest szczęśliwa. I w ten sposób człowiek żyje w nieświadomości tego, czym jest. Tutaj, w dzisiejszej liturgii, słyszymy piękną modlitwę: „Przywróciłeś młodość ducha”. Co to znaczy? To znaczy, że uczniów Jezusa Chrystusa można między innymi poznać po tym, że są wiecznie młodzi, młodzi duchem. Chrześcijaństwo jest młode duchem.
Co to znaczy – być młodym duchem? Człowiek, który przeżył już trochę lat na tym świecie, obserwuje w sobie takie ciekawe zjawisko: ma coraz więcej wspomnień, a coraz mniej nadziei. Może nie tyle mniej nadziei, co ma nadzieje jakieś takie skurczone. Po tym między innymi poznać człowieka, który jest – no, krótko mówiąc – stary, że nie podejmuje rzeczy, które trzeba by zacząć. Starość nie zaczyna, raczej wykańcza te zadania, które kiedyś rozpoczęła. Człowiek starszy ma wielki problem z rozpoczynaniem. Po łacinie [rozpoczynanie] nazywało się „initium”. Można by przełożyć to [tak]: człowiek starszy to taki, któremu zaczyna brakować inicjatywy. Jest zdolny do wykonania zdań już podjętych, nawet świetnie te zadania wypełni, ale ma problem z inicjatywą, z początkiem. Tymczasem w dzisiejszej modlitwie słyszymy, że Bóg przywrócił nam młodość ducha. Innymi słowy: przywrócił nam zdolność inicjatywy, zaczynania czegoś od nowa.
(…) Teksty biblijne, które czytamy, mają dwojaki sens. Są tekstami, które opowiadają o zmartwychwstaniu. Te teksty są oszczędne w słowach. Znowu używając trochę brzydkiego słowa, nieliturgicznego w każdym razie, można by powiedzieć, że mają charakter reportażu, literatury faktu: położono Go do grobu, grób okazał się pusty, a On pojawiał się miedzy ludźmi. Był tylko problem: co robił między pojawieniami się? Przedtem wiedziano, co robił – albo spał, albo się modlił. Wiadomo było, gdzie jest. Teraz nie bardzo było wiadomo, skąd przychodzi i dokąd odchodzi. Ale rejestrowano fakty: dzisiaj przyszedł, stanął pośród nich, jeszcze im powiedział: „Pokój wam”, no bo co innego miał im powiedzieć, jak oni byli przestraszeni, zaniepokojeni. Powiada Pismo: „zatrwożonym i wylękłym”. Zupełnie rozumiemy ten lęk i to zatrwożenie. Gdyby nagle tutaj w tej chwili stanął między nami [jako] żywy ktoś zmarły – choćby ksiądz Piotr Skarga, który tutaj spoczywa – myślę że nawiewalibyśmy z tego kościoła przestraszeni bardzo szybko. A On mówi: „Pokój wam”. I to jest fakt, literatura faktu. Ale już do tego dołącza się próba rozumienia. Rozumieć to, co się stało. I bardzo ładnie jest tu pokazane, jak to rozumienie rosło.
Najpierw ciekawy jest ten Piotr. Powiedział do ludu, powiedział rzecz niesłychaną: „Zaparliście się świętego i sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście dawcę życia, ale Bóg Go wskrzesił”. Można powiedzieć, że Piotr obnażył zło z całą bezwzględnością. Ale zaraz potem dodał: „Wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości”. Więc co robi? Oskarża i jednocześnie uniewinnia. Uniewinnia i oskarża. Oto jest następstwo rozumienia istoty zmartwychwstania. Jakby Piotr nie jest w stanie do końca oskarżyć. Nie wie naprawdę, czy ma prawo wydawać wyrok na ten lud pogubiony, żyjący iluzjami, zrozpaczony. Na tych urzędników ówczesnej religii, ówczesnego państwa. Bo, powiada, „działaliście w nieświadomości”. „A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta proroków”. Bóg jakby wyzyskał nieświadomość człowieka i – mówiąc znowu językiem niezbyt biblijnym, eleganckim – wyszedł na swoje. I oto jest stosunek Piotra do największego zła, które się dokonało: jednocześnie oskarża i jednocześnie uniewinnia, a za każdym razem głosi chwałę Boga.
A potem przychodzi próba rozumienia św. Jana. I znowu w tym pięknym tekście św. Jana chciałbym zwrócić uwagę na słowo banalne, które kiedy się pojawiło w tym tekście, to odsłoniło przed nami nowe piękne warstwy znaczeniowe. „Po tym zaś poznajemy że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania”. „Znamy”. „Go znamy”. Po prostu jesteśmy Jego znajomymi. On nas zna, my Jego znamy. Nasz stosunek do Boga jest taki, jak stosunek starych znajomych. Ten Piotr, oczywiście, no był taki, jaki był, zaparł się nawet Chrystusa – ale przecież jest Jego znajomym. To jest następny kierunek rozumienia tego, co się stało. Jesteśmy znajomymi Boga. No i to nie wiadomo: oskarżyć czy nie oskarżyć? Czy po prostu wytknąć błąd, powiedzieć: „Słuchajcie, pobłądziliście. Uważajcie, aby drugi raz nie błądzić”.
I tak rośnie rozumienie. A wraz z rozumieniem pogłębia się wiara – bo wiara szuka rozumienia, rozumienie szuka wiary. A liturgia dzisiejsza wszystko to, co słyszymy, co widzimy (można by jeszcze szereg innych treści wydobyć na jaw z tych czytań, ale to wystarczy), więc wszystko to jakby opromienia jednym słowem: „odmłodził ducha”. Odmłodził nas. Odmłodził – to znaczy, że nasza nadzieja ma być większa niż nasze wspomnienia. Mamy oczyścić naszą wyobraźnię ze wspomnień. Co to znaczy? Zapomnieć? Zapomnieć nie można. Nie, chodzi tylko o to, aby nie być więźniem wspomnień, więźniem przeszłości. Ażeby odzyskać to, co mieliśmy wtedy, kiedy byliśmy młodzi. (…)
Bo – jak potem powie św. Augustyn – w ogóle Pan Bóg po to stworzył człowieka, żeby na tym świecie (…) zaistnieć początek. Bo człowiek jest jedyną istotą, która może na tym świecie zapoczątkować coś nowego. A więc jedyną istotą, która tak naprawdę się nie starzeje.
Złóżmy wyznanie wiary.
Zdjęcie: ikona autorstwa br. Marcina Świądra OFMCap (fot. Wojciech Bonowicz).