„Takiej harmonii między opisującym a opisywanym, jak w biografii Tischnera, nie pamiętam”, pisze Wojciech Szot (Zdaniemszota.pl), rekomendując książkę na stronie internetowej Empiku. „Tischner żył w kilku światach i wszystkie łączył niezwykłą osobowością, którą Bonowiczowi udaje się przedstawić barwnie i wielowymiarowo”.
Obszerny tekst Wojciecha Szota jest właściwie pierwszą recenzją omawianej książki. Dodajmy – książki, która ukazała się zaledwie miesiąc temu, której pierwszy nakład właśnie się wyczerpuje, a do księgarń trafi niebawem dodruk. W trudnym dla wszystkich – w tym i dla literatury – czasie biografia zmarłego przed dwudziestu laty księdza stała się nieoczekiwanie bestsellerem.
Szot bardzo zachęca, żeby po książkę sięgnęli również ci, którzy dwie dekady wcześniej czytali pierwszą biografię Tischnera. Podkreśla, że nowa wersja jest znacznie bogatsza od poprzedniej, a liczne nowe wątki, „choć może nie wywracają obrazu Tischnera o 180 stopni (i dobrze), to dopełniają go”. Przykładem są choćby fragmenty, w których Bonowicz korzysta z licealnego dziennika Tischnera czy sięga po archiwa zgromadzone w IPN-ie. Recenzent podkreśla przy tym, że pod piórem takiego autora książka nie jest ani hagiografią, ani próbą beszczeszczenia pamięci o bohaterze.
„Bonowicz”, czytamy w recenzji, „przytacza dziesiątki zabawnych anegdotek, które oczywiście zapamiętuje się łapczywie, jak ta, że z poobiedniej drzemki można go budzić tylko jeśli zniosą celibat. Zabawne i wiele mówiące, choć muszę przyznać, że cieszę się, iż nie jest to najważniejsza część tej książki, bo ja nie jestem wielkim miłośnikiem takiego anegdotycznego widzenia postaci. Ma być tragicznie. I jest, bo Bonowicz stara się analizować również swoistość filozofii Tischnera, pokazując źródła jego myśli, ale też osobność. Osobisty projekt filozoficzny Tischnera nie został w pełni ukończony – ksiądz-filozof angażował się w spory, był uwielbianym przez prasę i czytelników publicystą. Żył jakby w kilku światach i wszystkie łączył niezwykłą osobowością, którą Bonowiczowi udaje się przedstawić barwnie i wielowymiarowo.
Tischner choć był człowiekiem lubiącym dowcip i żart, unikał prostoty myślenia. Pokazuje to choćby jego stosunek do cierpienia. Lubimy mówić, że »cierpienie uszlachetnia«. Ksiądz-filozof się z tym twierdzeniem nie zgadzał. Pisał: »Cierpienie zawsze niszczy. Tym, co dźwiga, podnosi i wznosi ku górze, jest miłość«. W książce »Myślenie według wartości« napisał, że „cierpienie odziera człowieka ze wszelkich masek i odsłania go takim, jakim jest«. Egzystencjalny pesymizm łączył z wiarą w człowieka, ciągłą pamięcią o tym, że nikt nie jest idealny, a ludzi trzeba zrozumieć, być dla nich.
Jest tych wątków wiele, można o książce Bonowicza pisać długimi godzinami odkrywając jak dokładnie zbadał życie swojego bohatera, jaką kopalnią wiedzy jest ta książka, ale można też docenić, że jest w niej ponad 800 przypisów, a bibliografia zajmuje kilkanaście wielkich stron. Zawsze mnie to jakoś wzrusza. (…) I choć osobiście sceptyczny jestem zawsze wobec tych wszystkich »mądrych księży«, których tak promują zwolennicy »kościoła otwartego«, tych wszystkich objazdowych mówców z kategorii »ksiądz, ale na lewo«, to wierzę w postać, którą mi opisał Bonowicz. I to jest moim zdaniem spore osiągnięcie autora, bo ja zasadniczo jestem niewierzący”, konkluduje Wojciech Szot.
Całą recenzję można przeczytać tutaj.