„Człowiek jest takim drzewem, które czuje w sobie dobro i dlatego nie chce złych owoców rodzić” – tak brzmiała myśl ks. Józefa Tischnera, do której rozwinięcia zachęcali organizatorzy tegorocznych Dni Tischnerowskich wraz z krakowskim oddziałem „Gazety Wyborczej”. Publikujemy pierwszą partię nadesłanych odpowiedzi.
Wszyscy, którzy wzięli udział w konkursie, otrzymali nagrody rzeczowe. Fragmenty nadesłanych „rozwinięć” przeczytano podczas spotkania „Poeci Tischnera”, zorganizowanego 9 kwietnia w ramach Strefy Tischnera w Nowej Prowincji.
„Człowiek jest takim drzewem, które czuje w sobie dobro i dlatego nie chce złych owoców rodzić”.
Chciałabym rozwinąć tę myśl jako matka. Chciałabym, aby moje dzieci były dobrymi ludźmi i nigdy nikomu krzywdy świadomie nie zrobiły. Rodzimy się przecież, nie mając pojęcia, co to zło, co dobro (pomijając genetyczne zapędy), i ważne jest to, co najbliżsi wpoją nam, jakie nam dadzą wzorce, i to, co w nas, to duży wpływ tego, co obok. Myślę również, że dobro zdecydowanie jest w nas, tylko niektórzy muszą w to uwierzyć.
Małgorzata Pyzik
Szary odcień codzienności nie skłania do głębszych przemyśleń. Nie ułatwia również odkrywania prawidłowości, które tak poetycko, filozoficznie i trafnie sformułował ks. Józef Tischner.
Szary odcień codzienności pozwala na względnie uporządkowanie życia, jednakże z trudnościami i przykrościami, których doświadczamy od innych. Jakże ludzkie i łatwe wtedy staje się myślenie : „Życzę ci podobnych przykrych życiowych doświadczeń. Przeżyj sam/a to, co stało się moim udziałem”.
Stop! Odzywa się dzwonek ostrzegawczy: „Nie tędy droga. Tak nie można! To pójście na skróty”. Słowa ks. Tischnera uświadomiły mi po raz kolejny starą, bezdyskusyjną zasadę: „Dobro rodzi dobro!” Kim byłabym, życząc komuś – kto wyrządził mi krzywdę – podobnych doświadczeń? To nie byłyby dobre owoce z drzewa, którym jestem, z drzew, którymi jesteśmy, jako ludzie.
Szary odcień codzienności pozwala mi na szczęście za zakotwiczenie, na ukorzenienie w tej rzeczywistości, w której przyszło mi żyć. Pozwala mieć nadzieję, ze z mojego drzewa wyrastają dobre owoce, w sensie dosłownym – w postaci mych działań, tych zwykłych i tych na miarę wyczynów, a w sensie przenośnym – dobro zostało przekazane i zakorzenione w moich dzieciach i jest w nich umacniane, choć szara codzienność czasem boli.
Małgorzata Bernowska
To dobro winno być wrodzonym odruchem człowieka, wywyższającym go nad pozostałymi gatunkami zwierząt. To ten odruch, bez względu na samoświadomość, na bardziej lub mniej wnikliwe procesy udoskonalające nasz umysł, świadczy o istocie człowieczeństwa – ecce homo. Z dobra może wypływać cała metafizyczna, nieobjęta nauką, konstrukcja naszego życia. Dobro to wieloetapowość naszego życia, które niczym drzewo wypuszcza korzenie i rozrasta się na podobieństwo drzewa poznania dobrego i złego… My możemy dać odpoczynek strudzonym, wydając owoce własnej, wytężonej pracy. Sięgając głębiej, swymi korzeniami spełniamy swój obowiązek wobec poległych. Jesienne liście to wzrastanie w swej świadomości, nieustanne poszukiwanie własnej istoty…
Klaudia Dzyr
A więc jestem drzewem
Zawieszonym w pół drogi między niebem a ziemią
Korzeniami głęboko wczepionym w grząską glebę
Któremu z każdym oddechem bliżej jest w błękity
Ku słońcu wyciągam twarz ręce gałęzie
A sama potrafię rzucać tylko cień chłodny i potrzebny
A więc jestem drzewem
Czuję w sobie dobro
Nie chcę skrzywdzić nikogo
W ciszy pożyteczne moje drzewa przeżyć życie
I nawet jeśli się zdarzy kiedyś taka burza
Która mnie przygna brutalnie aż do samej ziemi
Wierzę, że będę wciąż rosnąć do góry i wciąż po swojemu
Czuję w sobie dobro
Nie chcę złych owoców rodzić
Bo moje owoce
Nie będą nigdy tak słodkie jak te z drzewa poznania
Bo gdy je gorycz okrutna przesiąknie bezpowrotnie
Nie będzie miało do mnie zaufania słońce
Bo gdy zawiodę siebie wielkie mądre drzewo
Cóż zrobi ptak, co już nigdy nie siądzie w mych gałęziach
Nie chcę złych owoców rodzić
Ten co doświadczył burzy i promieni słońca
Ten co poznał śpiew ptaka i małych mrówek pracę
Ten co nie wiedzieć czemu rośnie wciąż do góry
Ten co pobiera siły z ziemi ojca i brata
Ten co widzieć potrafi z dystansu kształt rzeczy
Ten co czuje każdą komórkę swego ciała
Będzie chciał dać owoce warte tego świata
Będzie chciał dawać owoce warte smakowania
Katarzyna N.
Człowiek jest istotą świadomą samego siebie, zastaje siebie jako istniejącego i już poprzez tę świadomość przeżywa, czyli czuje siebie jako dobro. Dobrem jest to, że jest. Można powiedzieć, że „ma siebie” i wydaje się, że właśnie w tym pierwotnie przejawia się ludzka wolność – jest świadom siebie i może zarządzać swoim życiem, może wybierać w nim. Wyraża się to w poczuciu możliwości wyboru dobra lub zła. Oznacza to, że człowiek ma nie jako z natury dane to, że kategoryzuje swoje wybory na dobre lub złe. Wydaje się też, że człowiek chce dokonywać takich wyborów, które będą go budowały. Najprościej mówiąc, przynosiły zadowalające efekty (skoro mogę, chcę wybrać tak, żeby przyniosło to dobry rezultat). Można tutaj zapytać: Skoro tak się sprawa ma, to, dlaczego ludzie nie zawsze wybierają dobro, a jeśli je wybierają, to dlaczego nie zawsze to przynosi oczekiwany efekt, i dalej, dlaczego czasem czyniąc zło, nie ponoszą za to konsekwencji?
Można tu zaobserwować charakterystyczne zjawisko. Człowiek dokonuje wyboru zła, ponieważ wydaje mu się, że zyska, że przyniesie to dobre owoce, że nie poniesie za to negatywnych konsekwencji. Może też tak być, że chce wybierać dobro, ale mu się nie udaje (np. jest uzależniony od alkoholu, nie chce pić, ale na dzień dzisiejszy jeszcze nie udaje mu się żyć w trzeźwości). Pozostaje jeszcze do omówienia problem wyboru dobra, które nie przynosi dobrych rezultatów i zła, które wydaje się, że przynosi dobry efekt.
Myślę, że przede wszystkim nie zawsze od razu widać skutki dokonanego wyboru. Faktycznie, obserwując świat może się wydawać, że czasem zło nigdy nie jest karane, a dobro nagradzane. Ale czy o to chodzi tak naprawdę w tym, co jako ludzie wybieramy? Czy o to chodzi, by traktować wybory tylko interesownie? Czy chodzi tylko o efekty zewnętrzne? Czy nie jest przypadkiem tak, że skutek naszego wyboru odbija się przede wszystkim w nas samych? Człowiek dokonując wyborów buduje nimi swoje życie, swoją historię. Po przez wybór konstytuuje swoją tożsamość. Myślę, że skutek wyboru rodzi owoc już przez sam jego wybór. Przynosi efekt we wnętrzu człowieka, a to, jak to wygląda z zewnątrz, to tylko dalsza konsekwencja, ważna, ale nie ta pierwsza, która egzekwuje się sama przez się w każdym człowieku i po każdym dokonanym wyborze.
Myślę, że temat tu poruszony przeze mnie, po pierwsze, jest bardzo głęboki, po drugie – niezwykle rozległy. Ja jedynie skupiłam się na własnej obserwacji świata. Nie czuję się na siłach, by poruszać tematykę problemów neurologicznych, psychiatrycznych czy psychologicznych, które są niezwykle ciekawe i pogłębiające wiedzę o człowieku dzisiaj. Wydaje mi się, że wiedza taka jest oczywiście bardzo wartościowa, niemniej jednak mimo ogromnych odkryć nie daje nam pełnego obrazu o człowieku i myślę, że niezwykle ważne jest, żeby człowiek sam sobie potrafił odpowiedzieć na pytania: Jak naprawdę chcę by moje życie wyglądało? Jakim chcę żeby było owocem? Co znaczy, że „nie chcę złych owoców rodzić”.
Maria Kleszczyńska