Pełniejsze podsumowanie mijającego roku opublikujemy na naszej stronie za kilka dni. Dziś chcemy wspomnieć przede wszystkim tych, którzy w mijającym roku odeszli, a byli przyjaciółmi „Tischnerowskiej sprawy”: Krzysztofa Michalskiego, Ewę Hołubowicz, Macieja Berbekę, Krzysztofa Kozłowskiego, Marię Staszel, Elżbietę Wolicką i Tadeusza Mazowieckiego. A także krótko przypomnieć o tym, co było powodem do radości i dumy.

Takim powodem były przede wszystkim książki. W ubiegłym roku ukazała się kolejna Tischnerowska premiera: „Rekolekcje paryskie” – i została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników (z dziesięciotysięcznego nakładu został niewielki zapas). Pojawiło się też na rynku kilka wznowień, ostatnio – tom „W krainie schorowanej wyobraźni”. Na język ukraiński przełożono „Kapelusz na wodzie. Gawędy o księdzu Tischnerze” Wojciecha Bonowicza. W Polsce ukazały się m.in. poświęcone Tischnerowi książki Jana Galarowicza i Tomasza Ponikły, a także podsumowanie 11. Dni Tischnerowskich – tom „Maski i twarze patriotyzmu”.
Udało się zorganizować 13. Dni Tischnerowskie, których tematem przewodnim była „Nadzieja”. Głównym gościem imprezy był prof. Joseph. H. H. Weiler. Nagrodę Znaku i Hestii im ks. Józefa Tischnera otrzymali Paweł Śpiewak, Michał Łuczewski i Stowarzyszenie SPES. Powstał film dokumentalny „Jego oczami”, w którym Kazimierz Tischner i zaproszeni przez niego goście opowiadają o tym, jaki był ks. Tischner i jak można kontynuować jego dzieło. Odbyły się X Rekolekcje Tischnerowskie w Ludźmierzu. Ożywił się Instytut Myśli Józefa Tischnera, który po zmianie siedziby zaczął organizować cykliczne spotkania, dyskusje i promocje.

Czy Tischnera jest w przestrzeni publicznej za mało? Zawsze można tak powiedzieć. Telewizja rzadko przypomina programy z jego udziałem – a szkoda. Ostatnio naszych Czytelników poruszył fakt, że książka ks. Tischnera pojawiła się jako rekwizyt w jednym z… telewizyjnych programów kabaretowych („Dzięki Bogu już weekend” w sobotę 21 grudnia). Nie podejmujemy się oceniać poziomu kabaretu, ale fakt, że w dłoni aktora grającego mężczyznę odpoczywającego na letnich wakacjach spoczywało nowe wydanie „Sporu o istnienie człowieka” oceniamy pozytywnie. To jeszcze jeden znak, że autor „Filozofii dramatu” trafił „pod strzechy”.

W rozpoczynającym się roku życzmy sobie, żeby Tischner był dla nas wszystkich osobiście autorem ważnym. A także – byśmy nie zapominali o nikim, kto pracował na „Tischnerowskiej niwie”. Troszczmy się o pamięć o tych, którzy odeszli. I troszczmy się o myśl, która była „myślą w pogodzie ducha”.