„Nie mam wątpliwości, że dla indyjskiej ulicy Matka Teresa była świętą już za życia”, mówi w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Piotr Kłodkowski, wybitny orientalista, laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera.

 

Kłodkowski był w latach 2009-2014 ambasadorem RP w Indiach. Obecnie jest profesorem w Katedrze Porównawczych Studiów Cywilizacji UJ. Płynnie włada m.in. językiem urdu i hindi. Niedawno nakładem Znaku ukazała się jego najnowsza książka zatytułowana „Imperium boga Hanumana. Indie w trzech odsłonach”.

Pretekstem do rozmowy, którą dla „Tygodnika” przeprowadził Marek Rabij, były niedawne wydarzenia: policja zatrzymała siostrę z Zakonu Misjonarek Miłości Matki Teresy w miejscowości Ranchi, w jednym z najuboższych regionów Indii – Dźharkhandzie. Jej i świeckim pracownicom przytułku dla kobiet w ciąży prowadzonego przez zakon postawiono zarzut handlu noworodkami. Zakonnica przyznała się do winy. Matka generalna misjonarek miłości Mary Prema Pierick od razu potępiła postępowanie podwładnej i zapewniła, że zakon będzie współpracować z organami ścigania w wyjaśnieniu sprawy. W mediach na całym świecie odżyły jednak zarzuty formułowane co jakiś czas wobec Matki Teresy i jej sióstr. Skandal w Ranchi  może też sprowokować kolejne wystąpienia antychrześcijańskie w samych Indiach.

Czy Indie są krajem dla chrześcijan wrogim? Open Doors, organizacja, która zajmuje się m.in. monitorowaniem prześladowań religijnych, klasyfikuje Indie na wysokim 11. miejscu. „Dla mnie to jakieś metodologiczne nieporozumienie”, mówi Piotr Kłodkowski, „bo z raportu wynikałoby, że w Indiach chrześcijanom żyje się dziś trudniej niż w Chinach, gdzie komuniści zdelegalizowali np. Kościół katolicki, a w jego miejsce powołali do życia marionetkowe Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich, które odrzuca zwierzchnictwo Watykanu i zrywa z sukcesją apostolską.

Tymczasem w Indiach chrześcijaństwo cieszy się nadal dużą swobodą. Istotnie, od kilku lat mamy do czynienia z rosnącą liczbą ataków na wyznawców Jezusa, co łączyłbym z postępującą radykalizacją nastrojów w jakiejś części indyjskiego społeczeństwa. Przypomnę, co działo się w 2008 r. w stanie Orisa. Tysiące chrześcijan uciekło wtedy z domów po atakach hinduskich ekstremistów, w których zginęło ponad 200 osób. Akty przemocy wciąż jednak nie przekroczyły stanu, który można by nazwać alarmowym. Nawet przewodniczący Konferencji Episkopatu Indii kardynał Telesphore Toppo przestrzegał niedawno, by pojedynczych przypadków nietolerancji religijnej nie rozciągać na całe indyjskie społeczeństwo, które wciąż jest pod tym względem bardzo otwarte”.

Duża część wywiadu poświęcona jest osobie Matki Teresy, a właściwie jej odbiorowi zarówno w społeczeństwie indyjskim, jak i na świecie. Kłodkowski polemizuje z poglądem m.in. Christophera Hitchensa, że była to świętość wykreowana. „Nie mam wątpliwości, że dla indyjskiej ulicy, dla tych mas biedoty pozbawionej wszelkiej nadziei, Matka Teresa była świętą już za życia. W hinduizmie bardzo mocno zakorzeniona jest koncepcja tzw. awatarów, rozmaitych wcieleń Boga, który co jakiś czas zstępuje na ziemię, by uchronić świat przed upadkiem. Świętość Matki Teresy dla wielu Hindusów miała właśnie ten pierwotny religijny wymiar. Nie wdrukowała im tego przekonania kultura masowa, jak sugerował ­Hitchens i jego akolici. Przekonanie, że Matka Teresa jest kolejną ręką Boga, wzięło się z codziennej obserwacji kogoś, kto dobrowolnie opiekuje się tymi, o których nikt się nie chce troszczyć, bez względu na ich wyznanie czy status kastowy. (…)

Według europejskich standardów medycznych warunki w przytułkach prowadzonych przez Matkę Teresę z pewnością pozostawiały wiele do życzenia. Niemal na pewno dochodziło tam również do wielu aktów niegospodarności, a w późniejszym okresie Matce Teresie zabrakło dyplomatycznej zręczności i wyczucia, które uchroniłyby ją przed kontaktami z takimi figurami jak dyktator Haiti Jean-Claude Duvalier. Rzecz w tym, że nie mówimy o lekarzu, dyplomacie ani menedżerze, lecz o zakonnicy, która poświęciła życie niesieniu pomocy najbiedniejszym, porzuconym, schorowanym. Ludziom, którzy w indyjskim społeczeństwie mieli status w zasadzie niższy od zwierząt domowych”.

Biedy panującej w Indiach w latach 50. czy nawet 70. XX wieku nie da się porównać z europejską, przypomina Kłodkowski. „U nas do leżącego na ulicy żebraka prędzej czy później ktoś wezwie pogotowie ratunkowe. W przeludnionych Indiach tacy ludzie byli tymczasem niewidzialni, choć każdego dnia umierali setkami na poboczach ulic, na schodach świątyń, w cieniu budynków publicznych. I znowu, nie zrozumiemy tego bez odpowiedniego filtra religii. Teoria karmana, kolejny z filarów hinduizmu, mówi, że los jednostki determinują jej uczynki w poprzednim życiu. Jeżeli jesteś żebrakiem i właśnie umierasz samotnie w męczarniach, to znaczy, że na to zasłużyłeś i odpokutowujesz tym cierpieniem występki z przeszłości. W tej logice pomoc umierającemu nędzarzowi paradoksalnie nabiera cech egoizmu, bo pomagając kolekcjonujemy dla siebie zasługi do odbioru w przyszłym życiu, ale jednocześnie utrudniamy innym odpokutowanie ich win”.

Matka Teresa, podsumowuje krakowski orientalista, „już za życia stała się człowiekiem-instytucją, a po śmierci funkcjonuje jako mit. Dla katolików jego sednem stała się opowieść o poświęceniu absolutnym, o tym ewangelicznym „zaparciu się samego siebie”. Dla hinduskiej biedoty, jak już wspomnieliśmy, katolicka święta stała się jeszcze jedną ręką Boga. Dla sporej części politycznych elit współczesnych Indii założycielka zakonu misjonarek miłości jest z kolei wygodną figurą w doraźnej grze politycznej. Z zachodnioeuropejskiego punktu widzenia albańskie korzenie Matki Teresy wręcz wiążą ją ze Wschodem, ale z perspektywy Indii Agnes ­Gonxha Bojaxhiu była i jest typową przedstawicielką świata zachodniego, w dodatku uformowaną intelektualnie w epoce schyłku Imperium Brytyjskiego. Nacjonaliści, marzący o tym, by mozaikę religijną współczesnych Indii przemielić na monolit państwa narodowego, chętnie podejmują więc temat Matki Teresy, ale też bacznie pilnują, żeby w tej opowieści przeważały ciemne barwy”.

 

Zachęcamy do przeczytania całej rozmowy z Piotrem Kłodkowskim, zatytułowanej „Awatar z Kalkuty”. Można to zrobić tutaj.

 

Polecamy też jego książkę „Imperium boga Hanumana. Indie w trzech odsłonach”, o której pisaliśmy tutaj.