Ta debata toczyła się już w Polsce kilkakrotnie – przypomina w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” (nr 34/2014) ks. Adam Boniecki. „Znów podnoszą się głosy, że w Polsce >>jesteśmy w pół drogi do państwa wyznaniowego<< lub już je mamy >>w wersji soft<<. Tą wizją straszono nas już po wprowadzeniu nauki religii do szkół (1990 r.) i potem jeszcze wiele razy, np. w debacie nad konkordatem”.
„Przekonanie, że jesteśmy >>w pół drogi do<<, opiera się na wciąż przypominanych zaszłościach i wydarzeniach aktualnych”, pisze ks. Boniecki. „Wypomina się np. >>czołobitność<< (lewicowego) rządu wobec Kościoła i papieża przed referendum europejskim, wskazuje na zatarcie granic między funkcjami państwa i Kościoła, np. zatrudnienie kapelanów służb mundurowych, odpis podatkowy (>>Krowy w sutannach na budżetowym pastwisku<< – prof. Joanna Senyszyn), na brak wypracowania systemu finansowania Kościoła, dofinansowywanie z budżetu państwa katolickich uczelni, zwolnienie kościelnych osób prawnych z podatku od dochodów z działalności niegospodarczej i gospodarczej, jeśli dochody są przeznaczone na cele charytatywne, kult, oświatę, wychowanie, kulturę, remont budynków. Przypomina się interwencję premiera Kaczyńskiego w Watykanie w sprawie nominacji abp. Wielgusa, wytyka włączanie nabożeństw katolickich do obchodów państwowych (np. mszę w warszawskiej katedrze po wyborze prezydenta Lecha Kaczyńskiego), msze na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, uczczenie przez Sejm rocznic Ślubowań Lwowskich, śmierci o. Honorata Koźmińskiego, śmierci i wyboru na Stolicę Piotrową Jana Pawła II oraz 70. rocznicy śmierci Matki Urszuli Ledóchowskiej. I jeszcze to, że >>osoby bez względu na wyznanie poddawane są immisji treściami o charakterze religijnymi, przed którymi nie mogą się obronić<< (por. Paweł Borecki >>Wyznaniowy charakter współczesnego państwa polskiego<<, w związku z wmurowaniem w biłgorajskim starostwie tablicy z Dekalogiem). Zarzuca się także, że przywileje, którymi się cieszy Kościół katolicki, nie zostały przyznane wszystkim związkom wyznaniowym w Polsce (jest ich ok. 90), choć jeszcze wtedy prof. Tadeusz Zieliński jako rzecznik praw obywatelskich wyjaśniał, że >>nie każda nierówność wobec prawa stanowi eo ipso dyskryminację grupy, która nie korzysta z przywilejów nadanych innej grupie z jakichś uzasadnionych powodów<<”.
Czy rzeczywiście grozi nam państwo wyznaniowe? Czy religii w życiu publicznym jest za dużo? Jaki stan byłby stanem pożądanym? I czy odgrzewanie dawnych dyskusji nie jest przede wszystkim zasługą (i pożywką dla) rozmaitych radykalizmów? Wokół tych pytań krąży najnowszy „Tygodnik Powszechny”, publikując m.in. interesującą rozmowę z Karoliną Wigurą (socjolożką, laureatką Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera) i o. Maciejem Ziębą OP (duszpasterzem i publicystą) oraz szkic Marka Zająca „Czas radykałów”.
Spośród pojawiających się zarzutów, pisze ks. Boniecki, najtrudniejszy do przyjęcia jest ten o „immisji treściami religijnymi”. „Owa >>immisja<< raz lepiej wychodzi, raz gorzej (im gorzej, tym chętniej nagłaśniana), lecz zasadnicza jej treść może irytować. To nie Dekalog w Biłgoraju, ale chrześcijańska wizja człowieka, życia i świata, którą Kościół, nie bez sukcesu, proponuje. No cóż, niebudzące sprzeciwu chrześcijaństwo zawsze jest mocno podejrzane”, konkluduje publicysta.