„Jesteśmy przytłoczeni wyobrażeniem, że zło jest silne, szybko się nim zarażamy. Siłą Tischnera było przypominanie, że dobro działa podobnie – też bywa zaraźliwe. Może nie jest tak ofensywne, ale rozprzestrzenia się na podobnej zasadzie”, mówi Wojciech Bonowicz w rozmowie z Małgorzatą Bilską.

 

Autor biografii Tischnera opowiada w niej m.in., w jaki sposób lektura autora „Etyki solidarności” pomaga mu w przeżywaniu Świąt. „W Boże Narodzenie czytuję teksty, które zwykło się czytać w Wielkim Poście – i na odwrót. Jak nadchodzi Wielkanoc, to czytam teksty o Bożym Narodzeniu. Zauważyłem, że w tekstach Tischnera często jest odwołanie do innego okresu roku liturgicznego, co ma nam przypominać, że życie Jezusa to cała historia. A nie tylko jeden moment, w którym się cieszymy lub smucimy – żeby za chwilę znowu się cieszyć. To są wszystko elementy jednej historii i to jest chyba najważniejsza inspiracja, jaką mi Tischner zostawił. Nigdy wprost nie sformułował takiej sugestii, ale to jest w jego tekstach. Połączenie narodzin ze śmiercią i świadomość, że narodziny są dla śmierci, ale też dla zwycięstwa nad śmiercią”.

Na pytanie o wpływ góralskiej kultury na religijność Tischnera Bonowicz odpowiada: „Z kultury góralskiej pochodzi przekonanie, że w religii ważny jest konkret. Kultura ludowa w ogóle, a podhalańska w szczególności, nie znosi abstrakcji. Jak Bóg się narodził, to się narodził – to jest konkretne. Gdzieś się to stało, ktoś przy tym był. Stąd też >>udomowienie”<< całej świętej historii: stajenkę otacza śnieg, pasterze idą do żłobu przez zaspy itd. Wyobraźnia góralska nie lubi dalekich, nieoswojonych pejzaży. Ona to wydarzenie umieszcza w pobliżu, w scenerii, którą zna. Tischner chętnie wykorzystywał ten motyw w kazaniach, w tekstach. Kultura góralska dokonuje zakorzenienia w sposób naturalny, a stoi za tym głęboka myśl: >>Gdzie, jak nie tutaj?<< (śmiech) Albo odwrotnie – jeśli nie tutaj, to nigdzie. Jeśli to nie dzieje się między nami, w naszym świecie, naszej ojczyźnie, to tak, jakby się w ogóle nie wydarzyło”.

Siłą Tischnera, podkreśla Bonowicz, było przekonanie, że w każdym człowieku można obudzić dobrą wolę – że można innych „zarażać zdrowiem”. „Najtrudniejszy i najpiękniejszy rys Świąt to właśnie wola zmiany na lepsze. Po co właściwie w naszym życiu jest wiara? Żeby nas zmobilizować do konkretów. Nie są ważne wielkie programy – jak się obronić przed pogaństwem czy islamem, ale zmiana pokręconego, porozbijanego życia – mojego, w moim domu. W Boże Narodzenie ono może się zacząć sklejać”.

 

Rozmowa zatytułowana „Boże Narodzenie, czyli pęknięcie nieba” ukazała się na portalu Aleteia  w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Zachęcamy do lektury całego tekstu.