„Esej Kołakowskiego powstał przed blisko 30 laty, a autor obserwował wówczas stan Kościoła Europy Zachodniej. Może dlatego – czytany w Polsce roku 2014 – brzmi on tak niepokojąco aktualnie, by nie powiedzieć – proroczo”, pisze w najnowszej „Więzi” (nr 658 / zima 2014) ks. Andrzej Draguła.
W obszernej recenzji książki „Jezus ośmieszony”, zatytułowanej „Czy nasza cywilizacja przetrwa bez Jezusa”, ks. Andrzej Draguła rekonstruuje najważniejsze wątki eseju Leszka Kołakowskiego, a następnie wskazuje, które z nich wydają mu się najbardziej aktualne.
Rekonstruując zasadniczą myśl autora, ks. Draguła podkreśla, że esej Kołakowskiego jest „próbą przywrócenia współczesnej kulturze Jezusa. Według filozofa to jedyna propozycja warta zastanowienia się i rozważenia. Żyjemy dzisiaj bowiem w dużej mierze na oświeceniowych gruzach. Owszem, świat oferuje nam uczucie sytości, ale to właśnie sytość zabija w nas zmysł moralny. Czy da się świat na nowo przekonać do Jezusa? Zadanie to – przyznaje Kołakowski – nie należy już do filozofów czy innych uczonych. To zadanie kapłanów, proroków, świadków – wszystkich tych, którzy żyją wewnątrz mitu. Być może brzmi to nieco paradoksalnie, ale aby przywrócić Jezusa >>kulturowego<<, potrzeba najpierw tych, którzy uwierzą w Jezusa >>objawionego<< – a więc świętych. To im Kołakowski poświęca ostatnie karty tekstu. Oni stają się świadkami tego, co jest istotą Jezusowego przesłania, tzn. miłości. >>Wszystko jest doskonałe, jeśli bierze się z miłości<< – mówi Kołakowski za św. Augustynem”.
Niedokończony esej powstał najprawdopodobniej w połowie lat 80., dzieli go więc od naszej rzeczywistości spory dystans czasowy. W dodatku autor, pisząc go, miał na względzie przede wszystkim cywilizację i Kościół Europy Zachodniej. Być może ta właśnie okoliczność sprawia jednak, że w Polsce AD 2014 tekst brzmi „tak niepokojąco aktualnie, by nie powiedzieć – proroczo. W dobie powracającej debaty o nowej ewangelizacji – którą często sprowadza się do poszukiwania nowych, atrakcyjnych metod przekazu – dobrze sobie wziąć do serca te przestrogi zaniepokojonego przyszłością cywilizacji europejskiej filozofa, który pisał, że >>żaden język wiary nie ma wartości bez wiary<<. I to wydaje się najgłębszym przesłaniem tego tekstu dla wszystkich, którzy chcieliby się podjąć jakiejkolwiek ewangelizacji czy też wysiłku przywrócenia Jezusa Europie: zamiast językiem przejmijmy się wiarą. A nie da się tego zrobić bez ponownego wkroczenia w mit Jezusa”, konkluduje ks. Draguła.
Czy Kołakowski przemawia w „Jezusie ośmieszonym” jako jeden z Jego wyznawców? Autor recenzji przypomina jedną z charakterystycznych wypowiedzi filozofa: „Jestem przywiązany do tradycji chrześcijańskiej, do wielkiej siły Ewangelii, Nowego Testamentu. Uważam to za fundament naszej kultury. Ale nie tylko. Mam poczucie, że dla mnie samego jest to bardzo ważne. A więc w jakimś luźnym sensie mógłbym się chwalić, że jestem chrześcijaninem”. Wypowiedź ta pochodzi z ostatnich lat życia Kołakowskiego. Zdaniem ks. Draguły, w „Jezusie ośmieszonym” filozof nie przekracza „rubikonu wiary”, ale ukazuje się jako ktoś, kto „znakomicie rozumiał istotę chrześcijaństwa, nawet jeśli akcentował jedynie jego misję cywilizacyjną”.
Cały tekst można przeczytać w papierowym lub elektronicznym wydaniu kwartalnika „Więź”. Więcej informacji można znaleźć tutaj.