Publikujemy pełny tekst recenzji Pawła Taranczewskiego zamieszczonej w przedostatnim miesięczniku „Znak” (nr 653 – 10/2009). Autor omawia w niej opublikowany przez Instytut Myśli Józefa Tischnera tom wykładów wygłoszonych przez księdza-filozofa na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1981–1983. Tom, opracowany przez Dobrosława Kota, nosi tytuł „Etyka a historia”; można go zamówić w księgarni internetowej Znaku.

Ja tam wszystkiego nie wyczytałem,
bo i po co, jak się człowiek sam natęży,
to potrafi wymyślić to, co inni napisali1.

Pan Komuna panoszy się od Kamczatki po Łabę – jeszcze. W Polsce zbity już z pantałyku pan ten sili się, by naród – upojony wolnością – znów stał się tłumem niewolników, motłochem. Narzuca stan wojenny – przeszkodę podobną tym, które stawiano w wieku XIX i XX. Przeszkoda zastawia drogę narodu – naród nie chce się cofnąć. Pan złapał naród za gardło, a i naród za łeb go trzyma. Pat. Naród, by powiedzieć panu „mat”, by pokonać przeszkodę, tworzy nowe wartości, w nowy sposób otwiera się na świat.
Sposoby otwarcia i reguły preferowania wartości są zmienne w historii. W XIX wieku „pojawiły się rozmaite dziejowe ethosy. (…) tak interpretowano te prądy, które szły przez Polskę: romantyzm, pozytywizm, Młoda Polska – wszystko to były odpowiedzi na doświadczenie zniewolenia”2. Teraz mat ma zadać etos nowy, etos Solidarności. Wypowiedziany i spisany przez Tischnera zwie się: „Etyka Solidarności”3.
Duch wolności wypełnia uniwersyteckie Collegium Witkowskiego – przepełnia salę wykładową młodymi. Tu – między Łabą a Kamczatką – żarzy się nowa Iskra4. Józef Tischner pokazuje, jak nie ulec panu Komunie. Pokazuje, że nie więzień jest niewolnikiem, a ten tylko, kto uznaje swe kajdany.
Tischner mówi: Nie bądźcie niewolnikami! Jeśli nimi jesteście, możecie niewolę zrzucić, odmawiając najpierw panu uznania.
Tom „Etyka a historiaI” zbiera wykłady głoszone w latach stanu wojennego 1981-19835 na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Collegium Witkowskiego przy ul. Gołębiej 13, w auli. Obejmuje „Rozważania wokół Hegla”, „Rozważania wokół Kanta” i „Rozważania wokół Schelera”. Można by go z powodzeniem zatytułować: Hymn do wolności.

 

W wykładach Tischnera czuję ogromny nacisk stawania się historii. Nie sposób ich słuchać – słyszałem, czytając, głos Tischnera – bez akompaniamentu stanu wojennego, bez uświadomienia sobie, że głoszą myśl w pełni wolną, ale i skierowaną przeciw komunizmowi. Nie są jego krytyką bezpośrednią, krytyką wprost – jaką znajdujemy w „Głównych nurtach marksizmu” Kołakowskiego6, jednak śmiem twierdzić, że Tischner wykładał prowokowany zniewoleniem, jakie stwarzał komunizm, a także dlatego, że chciał sprzeciwić się pokrętnemu myśleniu wokół. Komunizm wprawdzie cenił filozofię, ale traktował ją instrumentalnie – dać mu miała rząd dusz – dlatego problemy stawiał i rozwiązywał bałamutnie, źle…
Wykładów o Heglu, Kancie i Schelerze nie sposób zrozumieć, nie wpisując ich w całość myśli Tischnera, zapominając o ja aksjologicznym7
Do etosów, które wytworzyła przeszkoda „komunizm”, dopisać trzeba etos, który zrodził ducha Tischnerowej filozofii – etos zbójnicki…
Można by pytać, jak Tischner interpretuje Hegla, Kanta, Schelera, i porównywać jego interpretację z interpretacjami innych. To nie ma sensu. Tischner interpretuje innych filozofów inaczej niż neogotyk interpretował gotyk, a neoscholastyka – scholastykę. To były interpretacje nie tyle wierne, ile „dokładne”. Tischner interpretuje teksty filozofów niemieckich tak jak impresjoniści, a potem secesja interpretowali prace artystów japońskich czy wreszcie tak jak Nietzsche interpretował grecką tragedię. Interpretuje tak jak artysta drugiego artystę, jak Picasso Velázqueza…
Tischner był fenomeno-logiem a nie filo-logiem. Skrzywienie niechętne interpretacjom Księdza Profesora podobne byłoby do oburzenia, które wzbudził Nietzsche „Narodzinami tragedii”. Wiemy – książka rozzłościła filologów8. Tyle że teksty o greckiej tragedii autorstwa filologów zapełniają biblioteki, a Nietzsche sięgnął do Grecji i interpretując „dowolnie” Arystotelesa, uznał żywioł dionizyjski nie tylko za źródło i początek tragedii, ale też za jej istotę. Przekazał własną myśl, pretensje do niego są bezpodstawne.
Sam Tischner – pamiętam – nie cenił lękliwej troski o wierność tekstom, niewierność jednak musiała nosić znamię wielkości. Nie chodzi więc o to, czy Tischner poprawnie interpretuje Hegla, Kanta czy Schelera, ale o to, co sam on ma nam do powiedzenia.
Książką rządzą trzy pytania: Jak wyzwala Hegel? Jak wyzwala Kant? Jak wyzwala Scheler? Omawiając je, przestawiam kolejność wykładów, Hegel czerpał z Kanta, nie odwrotnie.

 

Jeśli Descartes zastosował do filozofii metodę matematyczną, to Kant w swych badaniach sięgnął po własną metodę zwaną transcendentalną. Jej pytanie brzmi: „Jak to możliwe?”. Stosując tę metodę, Kant ukazuje ideał wolności, który jest projekcją rozumu; przeziera niejako poprzez stan faktyczny i kieruje naszym postępowaniem. Rozum nie jest empirycznie uwarunkowany. To, co widzi, rozważa wedle hierarchii, nie sądzi o tym, co jest, ale o tym, co być powinno. Nie tylko w etyce! Pamiętam korekty mego profesora malarstwa. On widział, co w obrazie być powinno. Patrzył na moją pracę i widział, jaka być powinna – choć nie jest! Dla Kanta, widząc, mamy realizować, co być powinno! Tischner pokazuje, jak Kantowski imperatyw kategoryczny wiąże się z widzeniem tego, co ma być, a nie jest – widać miłość Tischnera do twardej etyki obowiązku i do Kanta, swoisty atletyzm etyczny obecny także u Karola Wojtyły, który swą „Miłość i odpowiedzialność”9 oparł na trzeciej formule imperatywu kategorycznego: „Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie, jak też w osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka”10.
Sfera ducha w człowieku jest poza fizyką, stąd u Kanta moralność to sprawa metafizyki. Prawa sfery ducha są swoiste i różne od praw fizyki. Duch domaga się wolności, wolność jest domeną ducha, imperatyw kategoryczny nakazuje nam, byśmy z wolności uczynili prawo dla wszystkich, prawo powszechne. Wolność dla Kanta jest także warunkiem możliwości etyki. Jest to wolność na miarę idei (ideałów) wolności, które stawia sobie człowiek. Idea wolności wyłania się z rozumu. Dążąc do wolności, Kant zakazuje jednego: osoba nie może być środkiem do celu, osoba – istota per se – jest celem celów.
Słuchając wykładu o Kancie, pojmujemy, że w Polsce nie jest tak, jak być powinno. Skąd możemy wiedzieć, jak i co być powinno? Poprzez dialog, szacunek do człowieka, pracę (nie komunistyczną Dobrą Robotę – DoRo11) i przez refleksję nad pracą.
Tomizm, a także fenomenologia Husserla i Ingardena nie są narzędziem opisu polskiej rzeczywistości. Potrzeba innej filozofii i Tischner – nie nazywając rzeczy po imieniu – zaczyna ją tworzyć.

 

Porównałem omówienie kantyzmu przez Émile’a Bréhiera12 i przez Tischnera. Inaczej niż sumienny historyk Bréhier Tischner wpisuje Kanta w strumień życia, Kant staje się Tischnerem – nie odwrotnie! Kant czytany jest tak, jakby od jego zrozumienia zależało życie albo śmierć. Jakby bez przemyślenia Kanta życie było niemożliwe. Życie bez rozumienia życia nie jest warte przeżycia. Artysta, pracując, działa według praw tak, jak ktoś idzie ulicą według praw fizyki. Jednak wielki artysta pracuje według przedstawienia praw! Parafrazując słowa o artyście: człowiek żyje według praw, filozof według przedstawienia praw, które umożliwia filozofia. Wykłady pokazują, że w Polsce dzieje się i jest tak, jak być nie powinno. Zmieni się to wtedy, gdy zmieni się Polak i kiedy Polak ten będzie wolny i osiągnie przedstawienie praw moralnych… Tischner czuł misję przywoływania wolności, wyzwolenia Polaków.
W wykładach wyczuwam obecność Nietzschego, w tym, co zwie się twórczość moralna. Czyn – na przykład Maksymilina Kolbego – jest twórczy, tworzy wartość, nie wynika z żadnego systemu, nie jest zastosowaniem żadnego nakazu systemu etycznego. Kolbe stanowi wartość tej ofiary, tworzy jej wartość.
Wyobraźmy sobie sferę, która rozszerza się w nieskończoność, wewnątrz tej sfery rodzą się energie pozytywne i negatywne, aktywne i reaktywne. Zagraża śmierć, jedni patrzą śmierci w oczy, inni czują trwogę, ktoś przejmuje śmierć we władanie, sam bez lęku grozi innym, zmienia się w pana – inni w niewolników poddanych władcy śmierci. Poddanych do czasu. Bo oto pojawia się etos stoicki. Mędrzec osiąga stan zwany ataraksía13 – panuje nad namiętnościami, z czym wiąże się apátheia14, beznamiętność, niepodatność na wzruszenia, spokój wewnętrzny, mędrzec wyzbywa się w ten sposób lęku przed cierpieniem i śmiercią. Stoik uwolniony od lęku przed śmiercią odsuwa niejako władzę pana, obojętnieje na nią15. Jednak nie każde odejście od bieżących wydarzeń jest ataraksją i apatheią. Jeśli Nicolai Hartmann – obojętny na wojnę – wciela stoicki etos, pisząc „Estetykę” w bombardowanym Berlinie, to Roman Ingarden, pisząc „Spór o istnienie świata” „w czasie najgorszym: za czasów wojny i okupacji”, stoikiem nie jest, nie pisze w stanie ataraksji i apathei16, raczej wciela etos ruchu oporu. Tischner nie pochwala Hartmanna, rozumie Ingardena, twierdzi, że dążąc do racjonalnych rozstrzygnięć podstawowych problemów filozoficznych, opiera się kryzysowi europejskiego ducha, który odwrócił się od rozumu.
Dzieje toczą się dalej, pojawia się etos sceptyczny i przechodzi w świadomość nieszczęśliwą, która w interpretacji religijnej jest świadomością Abrahama; „Świadomość nieszczęśliwa Abrahama to przede wszystkim świadomość tęsknoty”17. Na koniec mamy dążenie do szczęścia chrześcijańskiego… – sygnalizuję te sprawy, książkę trzeba przeczytać i przemyśleć!

 

Dla Hegla proces wyzwalania jest konieczny. To, co się dzieje z nami i wokół nas, nie jest chaosem, to są dzieje, to historia. „Dla Hegla cała historia ludzkości jest w istocie dramatem uznań”18. Także dramatem kolejnych wyzwoleń i zniewoleń.
Wykładowca wyjaśnia powód wzięcia Hegla na warsztat; przypomina kluczowe Heglowskie i nie tylko Heglowskie pojęcia: „etyka” i „etos”, „wyzwolenie”, „pożądanie” i „uznanie”. „Uznanie” to pojęcie, które ma duże znaczenie dla etyki. Walka o uznanie napędza dzieje, ma doprowadzić do wyzwolenia. Czy jest możliwe wyzwolenie ostateczne i koniec historii? Patrząc wokół, widzimy, że możliwe nie jest.
Walka o uznanie widoczna jest najlepiej na przykładzie dialektyki pana i niewolnika. „Pożądanie życia związało niewolnika najpierw z chlebem, a potem z panem. Inaczej pan: pan naraził swoje życie. Co to znaczy? Najważniejszą sprawą było to, aby stać się panem pożądań niewolnika. Niewolnik pożądał chleba, a pan pożądał pożądań niewolnika. Co to znaczy: pożądać pożądań niewolnika? To znaczy chcieć, żeby niewolnik we wszystkim, czego pożąda, pożądał mnie – pana. Przypuśćmy, że niewolnik pożąda chleba. Trzeba tak zrobić, żeby on w tym pożądaniu chleba uznawał mnie, pana. Pan staje się właścicielem chleba i teraz niewolnik, chcąc chleba, będzie musiał uznać właściciela chleba za swego pana. Poprzez pożądanie chleba niewolnik uznaje obce panowanie. Niewolnik robi to chętnie, bo w zamian za uznanie otrzymuje chleb”19. Pamiętamy, partia miała chleb – i kartki na chleb…
Uświadamiamy sobie dzięki wykładom lepiej, że dla Hegla wszystko jest w ruchu, dialektycznym ruchu. Nie istnieją uniwersalia: „pan”, „niewolnik”. Pan i niewolnik zależą od siebie. Nie ma doboru wartości stoickich, które konstytuują stoicki etos, pojawia się on jako próba wyzwolenia i związany jest z etyką pana. Nie ma uniwersaliów: „sceptycyzm”, „chrześcijaństwo” – wszystko jest dziejowe. Myślę, że etos filozofii Tischnera też! Powstaje przed przeszkodą, jaką był wówczas komunizm na świecie i stan wojenny w Polsce i nie wyłamuje się z dziejowego dramatu, nie omija Heglowskiej dialektyki pana i niewolnika.

 

Dzieje wolności u Hegla to dzieje etyki. Zmieniają się ideały wolności i zmienia się etyka (etos romantyczny, pozytywistyczny, oświeceniowy, modernistyczny, postmodernistyczny…) – mamy proces wyzwalania; czy dojdzie kiedykolwiek do wyzwolenia? Jakkolwiek by się rzeczy miały – wolność jest zwornikiem sklepienia całej Tischnerowskiej filozofii.
Kluczem do myśli Schelera jest jego koncepcja osoby, której centrum stanowi sfera aktów. Nie jest jednak tak, że jakiś czynnik X spełnia rozmaite akty, „jest wręcz odwrotnie: nie ma tego czynnika spełniającego, są akty jako akty, niemniej te akty wypływają z jednego i tego samego centrum. Można powiedzieć, że jest to coś w rodzaju świecenia bez świecy, bez źródła światła jako rzeczy”20. Koncepcja Schelera jest inna niż tych filozofów, którzy sądzą, że to operatio sequitur esse, dla Tomasza z Akwinu i tomistów „najpierw jest ptak, a potem śpiew”, dla Schelera (i Descartes’a!) to esse sequitur operatio – „najpierw jest śpiew, a potem ptak”. „Najpierw są akty, a osoba to nic innego jak jednolite centrum aktów”. Wiąże się to z „głębszą sprawą metafizyczną”, także z relacją bytu i wolności w Bogu21. Tischner omawia te sprawy szerzej, ja – tu i teraz – nie mogę.
Akty, osoba – wiążą się z wartościami. Tam, gdzie mamy do czynienia z wartościami, nie ma zastosowania uogólnienie, które występuje w wypadku ogólnych pojęć. Stół podpada pod uniwersale „stół”, czyn Maksymiliana Kolbego nie podpada pod uniwersale „ofiara”, bo podpada się pod uniwersalia, w wartościach się uczestniczy.
Mówi nam Scheler, a za nim Tischner, że to, co jest, nie jest usprawiedliwione przez to tylko, że jest. Zniewolenie jest, ale nie jest nieodwołalne, nie jest usprawiedliwione przez to tylko, że jest. Można się wyzwolić, bo wolność jest wartością, która usprawiedliwia stan faktyczny, dlatego zniewolenie nie jest usprawiedliwione, stan wojenny nie jest usprawiedliwiony i wolno mu się przeciwstawić w imię wartości, w imię wolności.
Uzasadnioną uwagę poświęca Tischner zniewoleniu przez resentyment. Resentyment nie jest tylko wypaczeniem indywiduum, wypacza społeczności, narody i państwa. Nie jest prostym buntem niewolnika, jest – jak w bajce o lisie i winogronach – deprecjonowaniem winogron, a nawet – jak ich zabraknie – tworzeniem imaginacyjnych winogron, które można by deprecjonować. Jeśli niewolnik resentymentalnie poniża pana, szkaluje wartości pana, jest zniewolony przez własny resentyment. Jeśli nie ma już pana, to go tworzy, aby mieć kogo szkalować. Dlatego niewolnik przepełniony resentymentem nigdy się nie wyzwoli, nigdy nie będzie wolny, bo do wolności nie jest zdolny, bo nie rozpozna wartości bycia panem czy panowania dlatego, że pozostaje w niewoli resentymentu. Nie muszę podkreślać znaczenia rozdziału o resentymencie dla rozumienia dzisiejszej Polski.

 

W wykładach nad zakrystią22 omawiał Tischner najpierw Bergsona, potem Schelera, a na koniec Husserla, dodając takie mniej więcej słowa: „fenomenologia Husserla to najczystsza filozofia, całkowicie bezużyteczna!”. Wówczas był tą „bezużytecznością” czystej fenomenologii wyraźnie zafascynowany. Fascynacja minęła z chwilą, gdy trzeba było opisać rzeczywistość polską, uprawiać „tępą filozofię Sarmatów”23. Dlatego dobrze by było czytać najpierw tom drugi Dzieł zebranych, mimo że rozprawy zawarte w pierwszym są wcześniejsze, dużo wcześniejsze. Zresztą odkrycie ja aksjologicznego umożliwiło Tischnerowi dalsze badania. Jakże rozległe! Świadczą o tym przypisy zamieszczone na końcu tomu, które nie zostały – jak bywa – dorobione ex post. On wszystkie te książki przeczytał, przemyślał i przedyskutował w swym duchu z autorami.
Tischner nie uznaje jednej narracji, sięga po różne narracje celem oświetlenia swojego problemu. Czy jest postmodernistą? W każdym razie nie myśli systemowo. Jego filozofia to swoista sztuka fugi, prowadzenie wielu głosów, z których żaden nie niweczy drugiego.
Tischner myśli, a ruch jego świadomości nie jest oceniający. Mówi o etyce, ale nie sądzi według jakiejś przyjętej z góry etyki normatywnej. Rozświetla problem, pokazuje go tak, że nie sposób oprzeć się ewidentnej racji. Swoisty intelektualizm etyczny w duchu Sokratesa.
Tischner odkrywa nowe związki sensu, łączy to, czego nikt nie łączy, jak w Drogach i bezdrożach miłosierdzia. Widzi związki sensu ze szczytu Gerlachu, a nie zza biurka. Dlatego odsłania sprawy, które niejednego irytują i które usiłuje się rozwiązać, zasłaniając je na powrót, a dla pewności zabijając tego, kto je odsłania.
Wykłady są kołem ratunkowym dla Polaków, rzuconym, aby ocalić ich wolność, aby ich ocalić. Rodzi się pytanie: Jak można pociągnąć dalej wykład o Heglu? Gdzie jest duch dziejów dziś? Nie ma pana i niewolnika, a w każdym razie takiego pana i takiego niewolnika jak w czasie głoszenia wykładów. Kto jest? Co jest? Dzieje toczą się dalej, nie ma końca historii! Do etosów dziewiętnastowiecznych dodać można etos AK, który wyzwoliła okupacja; etos „Tygodnika Powszechnego” czy etos kardynała Wyszyńskiego – wszystkie zmobilizowane przez komunizm, wreszcie etos Solidarności. Ale i wolność rodzi etos, w dwudziestoleciu był to etos nowoczesności, odbudowy i budowy państwa… Jaki etos przywołuje wolność dzisiaj, w III Rzeczpospolitej? Na pewno etos samego Tischnera: życzliwość, zachwyt, miłość! Ten Etos – etos Tischnera – wpisuje się w nowe otwarcie, etos podjęcia odzyskanej wolności, otwarcia wieku XXI – etos miłosierdzia.

 

Cisną się pod pióro chaotyczne pytania: Co dalej? Dziś ból, który zrodził tę filozofię, przestał dolegać24, przeszkoda, z którą walczyła, totalitaryzm – padła. Czy zatem filozofia Tischnera straciła rację bytu? Wiem, że nie, jednak przed jego uczniami stoi zadanie twórczej kontynuacji, i to na wielu polach i na wiele sposobów.
Czy wszelkie wycofanie się, wszelka odmowa uczestnictwa, odmowa uznania są zdradą? Czy każde ukrycie się jest wejściem do kryjówki o murach z resentymentu?
Czy faszyzm przeciwstawiony przeszkodzie chaosu po pierwszej wojnie, czy komunizm przeciwstawiający się zniewoleniu przez kapitał, czy cwaniactwo jako przeciwstawienie się komunie – każdy z nich – czy jest etosem? Czy wolno mówić o etosie SS-mana, o etosie czekisty? Pytania pozostawiam otwarte…
Zwornikiem sklepienia filozofii Tischnera jest człowiek i dramat wolności. Inni filozofowie „są dlatego ważni, bo jego, Tischnera, obchodzą, bo dostarczają mu narzędzi, aby mógł robić swoje: myśleć o człowieku”25. By myśleć o człowieku, podjął tzw. nowe myślenie ujawnione w drugiej dekadzie wieku XX, kiedy to rodziły się prace Martina Bubera, Franza Rosenzweiga, Ferdinanda Ebnera, Eugena Rosenstocka-Huessy’ego i później Gabriela Marcela oraz Eberharda Griesebacha26. To myślenie ujawnia się u Tischnera w sporze z tomizmem, który wpisuje człowieka w system. W Tischnerowym pojmowaniu człowieka kluczowy jest nie system, ale toczący się w dziejach dramat wolności, który ostatecznie uczestniczy w wolności Trójcy Świętej nieznającej ani przymusu, ani konieczności27.
Wprawdzie Tischner nie napisał „Estetyki”, ale wyczuwam jej obecność w tych wykładach. Wykład o aksjologii Schelera można czytać estetycznie. Także u Hegela – wgląd w historię ducha daje także sztuka. Poza tym wolno mówić o Tischnerowej estetyce dramatu, filozofii piękna, filozofii innych wartości estetycznych, filozofii twórczości – także artystycznej.
Wykładając, Tischner pokazuje, że filozofia obecna jest nie tylko na uniwersytecie w Krakowie, Królewcu, Heidelbergu, Getyndze czy Fryburgu, ale i w Chochołowie, Jurgowie, Zakopanem i Starym Sączu. Że imperatyw kategoryczny jest – owszem – odkryciem Kanta, ale i Franka Gąsienicy. Że takie same problemy ma niemiecki doktor Faust i Faust góralski, Samek – tyle tylko że każdy inaczej je formułuje, inaczej przeżywa. Pokazał, że filozof niekoniecznie nosi tużurek, ma sztywny, stojący kołnierzyk, wiąże muszkę, fular, plastron czy musznik, na nos wciska cwikier – być może nosi także brodę lub wąsy czy brodę i wąsy. Filozof może nosić cyfrowane portki, gunię, kapelusz z muszelkami, a zamiast laseczki z gałką trzymać w ręku ciupagę. Tischner pokazał, że dramat, który rozgrywa się na dworze królów angielskich i został opisany przez Szekspira, miewa analogie na Skalnym Podhalu. Taki też jest sens „Filozofii po góralsku”, taki anegdoty o Heraklicie, który gości – zawiedzionych nader zwykłym zachowaniem filozofa, po którym spodziewali się Bóg wie czego – zapraszał słowami: „Tutaj [czyli przy piecu chlebowym] także obecni są Bogowie”… Góralskie żarty rozbijają koturnowe myślenie o filozofii, a jednocześnie wskazują na wszechobecność filozoficznych pytań i odpowiedzi udzielanych na nie piórem lub życiem – piórem i życiem.

 

Tischner rozmawia ze wszystkimi przy okrągłym stole. Jeśli ma problem, pyta: co na to Platon, Augustyn, Tomasz, Kant, Hegel, Husserl, Ingarden, Heidegger, ale i Franek Gąsienica, Bartuś Obrochta, Andrzej Bachleda-Curuś?… Fascynuje rozmowa z wybrańcami przy stole seminaryjnym, przy którym Heidegger jest współczesny Platonowi i Frankowi Gąsienicy. Nie ma zakazów stawianych przez filologów i historyków filozofii. Naturalnie nie wszyscy znajdują przy tym stole miejsce!…
Tischner należy do tych nielicznych pisarzy, których słowo nie tylko wywiera wpływ, ale i zobowiązuje do zmiany myślenia, co ważniejsze – życia. Słuchacz otwarty na naukę Tischnera nie może już po jej wysłuchaniu myśleć i żyć tak jak przed nim. Po lekturze Nietzschego można wpaść w euforię i robić różne dziwne rzeczy; Nietzsche może – choć nie musi! – prowadzić do zguby. Tischner nie podnieca, nie wywołuje rauszu czy euforii, nie manipuluje słowem. On perswaduje i zobowiązuje.
Na wykłady – te, które książka zbiera – nie chodziłem. Dlaczego? Nie wiem. Czytając ją, słysząc w sobie głos Księdza Profesora, odrabiałem zaległe zadanie, zasypywałem lukę we własnej przeszłości. Wspominałem czas heroiczny polskiego myślenia.

Przypisy
1. Józef Tischner, „Etyka a historia. Wykłady”, oprac. Dobrosław Kot, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2008, s. 75.
2. Tamże, s. 484.
3. J. Tischner, „Etyka Solidarności”, Kraków 1981.
4. Nie mylić z „Iskrą”, wydawaną w Genewie przez grupę „Wyzwolenie pracy”, do której w lutym 1900 roku dołączył Lenin, zjawiając się w Szwajcarii po powrocie z zesłania. Utworzenie „Iskry” było początkiem rosyjskiego marksizmu. Ta iskra była początkiem jego końca.
5. Stan wojenny trwał od 13 grudnia 1981 roku do 22 lipca 1983.
6. L. Kołakowski, „Główne nurty marksizmu. Powstanie – rozwój – rozkład”, Paryż 1976–1978.
7. J. Tischner, „Studia z filozofii świadomości”, opracował naukowo i przedmową opatrzył A. Węgrzecki, Kraków 2006.
8. Pierwszy zaatakował „Narodziny tragedii” Ulrich von Wilamowitz-Möllendorf pamfletem zatytułowanym Zukunftsphilologie. Oskarżył Nietzschego o zdradę naukowej filologii klasycznej.
9. K. Wojtyła, „Miłość i odpowiedzialność”, Lublin 1960.
10. I. Kant, „Uzasadnienie metafizyki moralności”, tłum. M. Wartenberg, Warszawa 1953, s. 62.
11. Tischner wspomina napis na jakiejś fabryce: „Zakład wdraża metodę DoRo”, i bije w niego okrutnym sarkazmem. Pytam ja: Gdzie są ci, którzy kazali wdrażać metodę DoRo? Znęcano się nad nami przez dziesiątki lat, a dziś nie ma żadnego, duchowi oprawcy znikli, rozpłynęli się.
12. Émile Bréhier (1876 -1952), pisarz, filozof i historyk francuski, Znany jest zwłaszcza ze swej wielotomowej „Historii filozofii” (polskiego tłumaczenia brak).
13. Niewzruszoność, równowaga ducha, ideał spokoju.
14. Beznamiętność, stan niepodatności na wzruszenia, spokój wewnętrzny. Od tego słowa pochodzi polskie słowo apatia, które jednak ma inne znaczenie.
15. Tischner zwraca uwagę na moment stoicki w benedyktynizmie: być w świecie, nie będąc w nim.
16. „(…) okoliczności sprawiły, że pisałem tę książkę w czasie najgorszym: za czasów wojny i okupacji, od września 1941 r. do połowy stycznia 1945 r. (…) Wojna, której właściwe oblicze objawiło się tylko w Polsce, którą w jej najgroźniejszej postaci trzeba było przetrwać i wygrać wewnętrzną postawą duchową, wymagała od nas nie tylko hartu i odwagi w dokonywanych rozstrzygnięciach, ale i niezachwianej postawy moralnej. Ta zaś z kolei wymagała od nas zdobycia się na ostateczny wysiłek wyjaśnienia sobie poglądu na świat. (…) Z tych wewnętrznych, w najgłębszym sensie praktycznych potrzeb osobistego życia duchowego wypłynęła ta wola uzyskania rozstrzygnięcia, która pozwoliła mi napisać tę książkę. Praca nad nią umożliwiła mi duchowe przetrwanie czasów może najcięższych. A powstanie jej w tych warunkach może służyć za jeden z dowodów, że polski duch oporu żył także w dziedzinie badań naukowych” (R. Ingarden, „Spór o istnienie świata”1, tom I, Warszawa 1987, s. 12).
17. J.Tischner, „Etyka a historia, wykłady”, dz. cyt., s. 93.
18. Tamże, s. 8.
19. Tamże, s. 21.
20. Tamże, s. 396.
21. Wszystkie cytaty pochodzą ze strony 396.
22. Mowa o wykładach z historii współczesnej filozofii europejskiej prowadzonych w salce nad zakrystią krakowskiego kościoła św. Anny pod koniec lat sześćdziesiątych wieku XX.
23. Myślenie według wartości, Kraków 1982, s. 11.
24. „Kiedyś filozofia rodziła się z podziwu wobec otaczającego nas świata (Arystoteles). A potem także z wątpienia (Kartezjusz). A teraz, na naszej ziemi, rodzi się ona z bólu. O jakości filozofii decyduje jakość bólu ludzkiego, który chce filozofia wyrażać i któremu chce zaradzić. Kto tego nie widzi, jest bliski zdrady” (Myślenie według wartości, dz. cyt., s. 13).
25. J. Tischner, Etyka a historia. Wykłady, dz. cyt., przedmowa D. Kota, s. XII.
26. Zob. B. Baran, „Z historii >>nowego myślenia<<”, w: „Rozum i słowo”, Kraków 1988.
27. Ksiądz Profesor powiedział mi, że myśl tę wziął z teologii Hansa Ursa von Balthasara.