„Jeden z księży z naszej diecezji mówił kiedyś, że kiedy czyta Ewangelię, to jej przekaz wydaje mu się odwrotny do tego, co robimy. Bo Chrystus błogosławił dzieci, a uczył dorosłych, a my robimy na odwrót – uczymy dzieci i ewentualnie błogosławimy dorosłych”, mówi abp Wojciech Polak, prymas Polski w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi „W drodze” (nr 9/2014).

Wywiad rozpoczyna się od pytań o to, jak praktycznie wyglądało otrzymanie nominacji. „Byłem na spotkaniu w nuncjaturze apostolskiej. W czasie obiadu z arcybiskupem Celestinem Migliorem rozmawialiśmy jak zwykle o wielu sprawach, co nie jest niczym niezwykłym, bo kontakt sekretarza Konferencji Episkopatu z nuncjuszem jest regularny”, wspomina abp Polak. „W pewnej chwili nuncjusz położył na stole kopertę. Otworzyłem ją, a w środku znalazłem list z informacją, że Ojciec Święty Franciszek pragnie mnie mianować arcybiskupem gnieźnieńskim, prymasem Polski”.
Pierwszą myślą nominowanego było: „jestem za młody i nie dorastam do takiego wyboru. Zaraz potem przyszła refleksja, że za głosem przełożonych kryje się głos Boga. Przynajmniej tak mnie nauczono i tak to zawsze odbierałem. I wtedy pozostaje już tylko pytanie: Jak to podjąć?”
W rozmowie zatytułowanej „Najmłodszy prymas Europy”, którą przeprowadzili Roman Bielecki OP i Wojciech Prus OP, poruszonych zostaje szereg interesujących kwestii. „Czy nie ma ksiądz arcybiskup wrażenia, że Kościół odpowiada na pytania, których nikt nie zadaje?”, pytają redaktorzy. „Jeżeli by tak było, to byłby to prawdziwy dramat. Oznaczałoby to, że żyjemy w abstrakcji oderwanej od życia. A nie wydaje mi się, żeby tak było”, odpowiada prymas. Zaraz jednak dodaje, że w duszpasterstwie zbyt mało uwagi poświęca się ludziom, którzy łaski wiary nie mają.
Pytany o nieobecność w nauczaniu kościelnym katechezy dla dorosłych, abp Polak odpowiada: „Jeden z księży z naszej diecezji mówił kiedyś, że kiedy czyta Ewangelię, to jej przekaz wydaje mu się odwrotny do tego, co robimy. Bo Chrystus błogosławił dzieci, a uczył dorosłych, a my robimy na odwrót – uczymy dzieci i ewentualnie błogosławimy dorosłych”. I podaje przykład wciągania rodziców we wspólne przygotowywanie się wraz z dziećmi do pierwszej komunii.
„Znam rodziców zaangażowanych w Kościele”, pyta jeden z redaktorów „W drodze”, „którzy nie chcą posyłać swoich dzieci na lekcje religii, tłumacząc to brakiem przygotowania prowadzącego. Gdybyśmy uważali, że nauczyciel matematyki jest złym nauczycielem, to chcielibyśmy go zmienić na lepszego. Dlaczego tak nie jest z katechetą?” „Rzeczywiście coś jest na rzeczy, ale długo nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zwrócił mi na to uwagę Tadeusz Mazowiecki, kiedy kilka lat temu rozmawialiśmy w Warszawie. Był krytyczny, kiedy mówił o katechezie i katechetach. Zaskoczyło mnie to. (…) Zobaczyłem, że z perspektywy diecezji gnieźnieńskiej, w której nie ma dużych ośrodków miejskich, można nie widzieć problemu, a on jednak jest”.
W wywiadzie mowa jest też m.in. o zjawisku churchingu i o tym, jak chrześcijanie powinni prezentować swoje racje w przestrzeni publicznej. Cały wywiad można przeczytać w najnowszym miesięczniku „W drodze”. W numerze polecamy też m.in. blok materiałów poświęconych domowi, w tym wywiad z Anną Dymną „Dom niesiesz w sobie” oraz artykuł Wacława Oszajcy SJ „Zimno w naszym domu” poświęcony relacjom między duchownymi. Papierowe lub elektroniczne wydanie pisma można zamówić tutaj.