Ponieważ zaczęły się wakacje, przez najbliższe tygodnie dla wszystkich, którzy wypoczywają, i tych, którzy wypoczywać nie mogą, będziemy publikować anegdoty związane z ks. Tischnerem. Dziś pierwsze trzy.

Ks. Michał Heller, tegoroczny laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera, był przez wiele lat jednym z jego najbliższych przyjaciół, mimo iż – jak kiedyś powiedział – w filozofii dzieliło ich prawie wszystko. W książce „Podróże z filozofią w tle” (Znak 2006) wspomina następującą przygodę:
„Ta historia wydarzyła się gdzieś w latach siedemdziesiątych – trzydzieści lat temu! Na ulicy w Krakowie spotkałem Tischnera.
– Chcesz jechać do Włoch? – zapytał. – Mam dwa zaproszenia na kongres fenomenologiczny do Arezzo. Płaci Teresa Tymieniecka, ale nikt nie chce jechać. Jedźmy razem.
Nie byłem jeszcze nigdy we Włoszech. Po dłuższym pobycie wróciłem z Belgii i ważny paszport miałem jeszcze w kieszeni (…). Lojalnie oświadczyłem, że nie jestem fenomenologiem i mogę pojechać tylko turystycznie, dla towarzystwa, jeżeli nikt bardziej odpowiedni się nie znajdzie.
Nikt się nie znalazł, a Józek nie dostał paszportu i sam w Arezzo reprezentowałem polską fenomenologię”.

***
Kłopoty paszportowe Tischnera skończyły się, kiedy papieżem został wybrany Karol Wojtyła. Trudno było odmówić paszportu komuś, kto dostawał zaproszenia na kolokwia organizowane przez samą głowę Kościoła katolickiego.
Kolokwia odbywały się w letniej rezydencji papieża w Castel Gandolfo. Bywał też na nich m.in. zmarły przed rokiem prof. Leszek Kołakowski. Abp Józef Życiński, wspominając tego wybitnego filozofa krótko po jego śmierci, nawiązał do tamtych spotkań, w czasie których Tischner z Kołakowskim przerzucali się żartobliwymi uwagami: „On doszedł do chrześcijaństwa na drodze badań filozoficznych, zmagań naukowych, my wzrastaliśmy w środowisku Kościoła, wiara była składnikiem naszego dzieciństwa. Gdy wychodziliśmy z mszy odprawianej przez papieża, ks. Tischner skomentował, zerkając w stronę Kołakowskiego: >>Panie Leszku, jak pan idzie na mszę papieską, to jeszcze niewiele może z tego wynikać. Będzie wynikać, jak się pan wybierze na mszę odprawianą przez proboszcza w swoim Oksfordzie<<”.

***
Od strony praktycznej organizacją spotkań zajmował się prof. Krzysztof Michalski i założony przez niego wspólnie z Tischnerem Instytut Nauk o Człowieku. Obaj poznali się w Krakowie jeszcze w latach siedemdziesiątych. Tischner zapraszał Michalskiego na spotkania filozoficzne organizowane pod auspicjami kard. Wojtyły, Michalski zapraszał Tischnera na swoje seminaria.
Michalskiego intrygowało to, że kiedy Tischner przyjeżdżał do Warszawy, na jego wykładach zawsze zjawiały się tłumy. Któregoś razu zagadnął Tischnera:
– Ja rozumiem, że masz większą publiczność niż Gadamer, ale jak ty to robisz, że na twoje wykłady przychodzi tyle pięknych kobiet?
– Bo widzisz, Krzysiu, ty jesteś żonaty…