„Siła tej Konstytucji leży w sile myśli, która ją stworzyła. Polskie myślenie łączyło krytykę z budowaniem, budziło wątpliwości, ale po to, aby odbudować pewność. Ono potrafiło zadać ból, nawet wielki ból, ale nie dla siania rozpaczy, lecz aby leczyć”, mówił 3 maja 1981 roku na Wzgórzu Wawelskim ks. Józef Tischner.
Kazanie to zostało potem przez niego włączone do „Etyki solidarności” – i zatytułowane „Z ducha Konstytucji”. Publikujemy je nie tylko, by przypomnieć atmosferę tamtego czasu, ale też by wspólnie z Tischnerem zastanowić się nad światem wartości, jaki organizował tamtą wspólnotę. Czy podobna wspólnota jest jeszcze między nami możliwa?
Sens naszego dzisiejszego spotkania na Wawelskim Wzgórzu wyznaczyła nam nasza historia. Spotykamy się tutaj w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, aby się razem pomodlić i modlitwą tą umocnić naszą nadzieję. Są rozmaite modlitwy. Jest modlitwa skargi, modlitwa radości, jest prośba o przebaczenie, o chleb, o ocalenie od wojny i zarazy. Jaka jest nasza dzisiejsza wawelska modlitwa? Z jaką troską przyszliśmy na to Królewskie Wzgórze?
Wydaje mi się, że dzisiejszą naszą modlitwę należałoby nazwać modlitwą poczucia odpowiedzialności. Przyszliśmy tu, niosąc w sercu nowe poczucie odpowiedzialności. Zawsze czuliśmy się odpowiedzialni – to prawda. Ale jakoś inaczej, nie tak głęboko, nie tak wszechstronnie. Staliśmy często z boku, jak chromi i bezsilni, przyglądając się biernie pochodowi dziejów. Dziś jest inaczej. Czujemy, że stoimy w samym środku potężnego nurtu. Nie jesteśmy już „masą ludową”, jesteśmy częścią narodu. Wszystko, co dotyczy narodu, przechodzi poprzez nasze nerwy, nasze serca i umysły. Dojrzewaliśmy wśród strajków. Dojrzewaliśmy wśród modlitw. Czujemy dziś, że jesteśmy odpowiedzialni realnie za realny naród i realne jutro. Nowe brzemię odpowiedzialności nie jest łatwe, ale to ma sens. I właśnie z takim nowym poczuciem odpowiedzialności przychodzimy dziś na to Wawelskie Wzgórze, aby się odsłonić przed Bogiem i Królową Polski.
Co znaczy: być odpowiedzialnym? Być odpowiedzialnym znaczy: być wiernym. U źródeł poczucia odpowiedzialności spoczywa wierność. Dziś sednem naszej sprawy jest wierność. Wiemy jedno: „wszystko wolno, ale nie wolno zdradzić”. Wszędzie uczymy się dziś wierności. Gdy czytamy Ewangelię, to jako wielki podręcznik wierności. Tak samo czytamy naszą historię. Kiedy chcemy głosić wielkość i chwałę człowieka, mówimy: „jest istotą zdolną do wierności”. Kiedy chcemy dać przykład największej winy człowieka, wskazujemy na Judasza. Gdy chcemy wskazać największą winę Polaka, mówimy: „Targowica”. Wawelskie Wzgórze staje się dziś dla nas Wzgórzem Wierności. Mamy teraz jedno pragnienie: wrócić do domów z mądrzejszym poczuciem odpowiedzialności, z głębszą wiernością.
Przenosimy się wyobraźnią w daleką, niemniej wciąż aktualną przeszłość. Konstytucja 3 maja rodziła się w czasach upadku, klęski, narodowego nieszczęścia. Było źle i było ciemno. Nie tylko Polska, także inne kraje przeżywały swe krzyżowe drogi. We Francji lała się krew królów, a także poddanych, w innych krajach lała się krew poddanych. Polska szukała swej pośredniej drogi wyjścia z kryzysu. W takiej sytuacji trzeba było się zdobyć przede wszystkim na jedno – na wielką odwagę w myśleniu. Konstytucję tworzyli ludzie, o których będzie się potem mówić: to ci, którzy „odważyli się myśleć”. Dlatego dzieło Konstytucji jest dla nas przede wszystkim symbolem myślenia – polskiego myślenia heroicznego. Siła tej Konstytucji leży w sile myśli, która ją stworzyła. „Sapere auso” – oni odważyli się myśleć.
l. Na początku było myślenie. Niedaleko stąd znajdują się mury Uniwersytetu Jagiellońskiego. To właśnie w tych murach od niepamiętnych czasów kształtowała się przestrzeń polskiego myślenia. Znamy dobrze imiona jego klasyków. Oto postać Pawła Włodkowica, który na soborze w Konstancji będzie bronił moralnych praw Polski do ziem zagarniętych przez zakon krzyżacki. Nie wystarczyło wygrać bitwę pod Grunwaldem, trzeba było jeszcze ukazać etyczny sens owej bitwy, udowodnić, że się walczy o słuszną sprawę. Czyn rycerza musiał się zejść z czynem myśliciela. W murach Uniwersytetu widzimy postać Mikołaja Kopernika, co „wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię – polskie wydało go plemię”. Heroizm tej myśli jest dziś powszechnie uznany. Czy to przypadek, że taka myśl zrodziła się w kraju tolerancji i pluralizmu, w którym nikt nie potrzebował się lękać tego, kim jest? Polska przestrzeń myślenia to także inni: Frycz Modrzewski, Jan Kochanowski, Piotr Skarga. Z tego nurtu wyłaniają się myśliciele wieku Konstytucji, stąd biorą się jej twórcy. Odważyli się myśleć. Polskie myślenie łączyło krytykę z budowaniem, budziło wątpliwości, ale po to, aby odbudować pewność. Ono potrafiło zadać ból, nawet wielki ból, ale nie dla siania rozpaczy, lecz aby leczyć. Jego ośrodkiem było święte słowo – Prawda.
Stoimy dziś tutaj z naszym odnowionym poczuciem odpowiedzialności. Pytamy siebie nawzajem: co znaczy być wiernym? Z ducha Konstytucji bierze się nasza odpowiedź. Znaczy: mieć odwagę w myśleniu. Znaczy: w samym środku myśli umiejscowić święte słowo – prawda. Widzimy to dziś wyraźnie i czujemy dobrze: dziś naszą Targowicą wobec Konstytucji byłoby kłamstwo – kłamstwo w druku, w gazecie, w szkole, w murach Jagiellońskiej Wszechnicy.
Trzeba przywrócić myśleniu właściwe mu wymiary. Na początku jest myślenie. Robotnicy stają się dziś gospodarzami fabryk, a rolnicy gospodarzami ziemi. Trzeba, aby fizycy stali się gospodarzami fizyki, ekonomiści gospodarzami ekonomii i trzeba filozofów pozostawić przy filozofii. Nikt nie może rosnąć na cudzym gruncie. Przestrzeń Polski to nie tylko ta przestrzeń, po której chodzimy, lecz również przestrzeń, którą oddychamy, bo „nie samym chlebem Polak żyje”.
2. Konstytucja 3 maja otwiera przed nami jeszcze jedną perspektywę dziejową. Odkrywa ona, po raz pierwszy w ten sposób i na taką skalę, znaczenie ludzkiej pracy i wartość ludzi pracy w życiu narodu. Wiemy, że nie wszystko zostało w niej powiedziane do końca. Ale Konstytucja dała początek, a początki są – jak wiemy – najtrudniejsze. Problem ludzi pracy postawiony przez Konstytucję będzie powracał. Wróci w Uniwersale połanieckim Tadeusza Kościuszki, wróci w pismach pisarzy, poetów, myślicieli – wróci zawsze w nawiązaniu do tamtych początków. Nasze dzisiejsze spotkanie tutaj jest także powrotem ku źródłu. O co w tym przypadku szło? Szło nie tylko o uwłaszczenie chłopów, o zaprowadzenie sprawiedliwości społecznej, o chleb dla małych i dla wielkich. Szło przede wszystkim o to, by wszelka wykonywana na tej ziemi praca była pracą z sensem. Człowiek, pracując, musi pracować z sensem. Człowiek pracuje z sensem wtedy, gdy jego praca łączy go z drugim człowiekiem, a nie dzieli. Praca ma być formą wierności człowieka wobec człowieka.
Mamy dziś świeżo w pamięci wydarzenia minionego roku. Czym był ówczesny bunt Polski? Przeciwko czemu się kierował? Dziś widać to jasno: przeciwko zdradzie, która zamieszkała w samym środku naszej pracy. Ktoś kogoś tutaj zdradzał i z tej zdrady rodził się bezsens naszej pracy. Praca bez sensu jest szczytową formą wyzysku człowieka przez człowieka. Ona jest wprost poniżeniem ludzkiej godności człowieka pracy. Gdy praca ludzka staje się pracą bez sensu, jedynie sensownym zachowaniem w tej sytuacji jest strajk. Strajk staje się świadectwem wierności. Strajkuje się wtedy po to, aby znów przywrócić pracy ludzkiej sens i aby stała się ona na powrót formą ludzkiej wierności. Tak wygląda dziś, ukształtowany przez sumienie solidarności, etos polskiej pracy.
I to także jest z ducha Konstytucji. Nasze początki były tam. Zerwać więź z tymi początkami – to zdradzić. Dziś Targowicą wobec Konstytucji byłby każdy pozbawiony sensu gest robotnika, bezowocny czyn rolnika, każdy rzucony w błoto owoc uczciwej pracy.
3. Mówimy dziś: „Konstytucja”. Konstytucja znaczy, że oto podane zostały wyraźne granice między zdradą a wiernością. Wiadomo już, gdzie się coś zaczyna. Jest w tej Konstytucji niezwykła siła. Odtąd ktokolwiek w tym kraju będzie przeciwko tej Konstytucji, nie będzie pochodził z ducha tego kraju. Ktokolwiek zaś będzie chciał być wierny temu krajowi, będzie musiał przyjąć do swego serca granice między zdradą a wiernością, ustanowione przez tę Konstytucję.
Wzgórze Wawelskie, na którym modlimy się dzisiaj, staje się naszym Wzgórzem Wierności. Spotykamy się tutaj we wspólnej modlitwie odpowiedzialności – odpowiedzialności za świętą wartość prawdy i za pracę pełną sensu. Tam tylko jest odpowiedzialność, gdzie jest wierność. Jesteśmy sobie wierni. Okłamywać siebie nie chcemy. Nie chcemy, aby nas okłamywano. Chcemy na naszej ziemi pracować pracą, która łączy. Tacy dziś jesteśmy na tym Wawelskim Wzgórzu Wierności. Tak odsłaniamy się przed Bogiem i Królową Polski.
Do tego dochodzi coś jeszcze. I trzeba o tym powiedzieć, bo to jest prawda. Jedni noszą to w sobie jako wyznanie wiary, inni jako swą nadzieję, inni jako najgłębszą modlitwę. Trzeba o tym rzec krótko, bo i sprawa jest krótka: tym razem Targowicy nie będzie. Dzisiaj wierność duchowi Konstytucji stała się sumieniem całego Narodu.
W tym duchu złóżmy teraz nasze wyznanie wiary.