„Nie chodzi o to, byśmy byli działaczami katolickimi, ale świadkami wiary”, mówił 31 stycznia ks. Adam Boniecki podczas spotkania w krakowskim kinie „Kijów”. W najnowszym „Tygodniku Powszechnym” (nr 7/2012) można znaleźć skrócony zapis tego wydarzenia pt. „Otwórzcie drzwi”. My publikujemy fragment rozmowy oraz zdjęcia wykonane przez Kamilę Lipowską. Podajemy też link do relacji filmowej.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Zrobiłam ranking, w ilu sprawach Ksiądz się wypowiadał dla TVN 24 i TVN. Wyszło, że ponad trzysta razy…
Ks. Adam Boniecki: To mnie zgubiło.
Na czym polega ten fenomen ks. Bonieckiego: że zawsze do niego zwracamy się o komentarz?
S. Małgorzata Chmielewska: W osobie ks. Bonieckiego uderza mnie pokora i prostota powiązana z niezwykłą mądrością. To cechy, które wymagały wieloletniego wypracowywania. Adam osiągnął w stosunku do świata łagodność, pozwalającą zachować siebie w kontaktach z tymi, którzy mogliby na niego nastawać. To chrześcijańska wolność, która pozwala przebaczyć, zobaczyć w innym obraz Boga. Tego się nie zdobywa od razu.
Wojciech Bonowicz: Pamiętam, że Tischnera atakowano tak samo: że za dużo go w telewizji. Pytam: czy źle mówi? „Nie, ale po co tam chodzić, po co to mówić”… Ludzie tymczasem nie mają komu zadać pytań związanych z wiarą. A natura Adama jest taka, że zgadza się rozmawiać i – jak sam powiedział – popada z tego powodu w kłopoty. Gdy przy okazji którejś kontrowersji wokół jego wypowiedzi zapytałem, czy nie należało odmówić, z uśmiechem odparł: „Wszystko przez dobre wychowanie”. Wybrał rolę pomostu, po którym ludzie mogą przejść w jedną bądź drugą stronę. W tekstach i na forach internetowych krytykowany jest i jako odpowiedzialny za prawicowo-nacjonalistyczny skręt w ,,Tygodniku”, i jako dyżurny ksiądz ,,Gazety Wyborczej”…
Ks. Adam Boniecki: Nigdy, wbrew opiniom, że mam „parcie na szkło”, nie miałem potrzeby, by koniecznie występować i nie na wszystkie propozycje odpowiadałem. Także krytykowania księży w sprawach, które znałem dość jednostronnie, odmawiałem w imię korporacyjnej solidarności. Natomiast w sprawach, gdzie – jak sądziłem – miałem coś do powiedzenia, wypowiadałem się w przekonaniu, że to obowiązek księdza. Należę przecież do zakonu odnowionego przez bł. Jerzego Matulewicza, który polecił marianom iść tam, gdzie inni nie chcą, gdzie Chrystus jest najmniej znany, najmniej kochany. Telewizja wydawała mi się takim terenem.
To szkoła pokory, bo człowiek staje przed ogromną publicznością, mówi na drażliwe tematy i ryzykuje, że wyjdzie na idiotę. Z drugiej strony, jak radził Jacek Kuroń: jeśli nie chcesz się nikomu narazić, zapisz się do orkiestry dętej.
Chciałam zapytać o rolę Kościoła w Polsce. Kard. Kazimierz Nycz powiedział ostatnio, że trwa próba redefinicji tej roli, a Kościół ma prawo do obecności w życiu publicznym i będzie bronił sacrum przed profanum…
Ks. Boniecki: Ksiądz kardynał Nycz jest skarbem naszego Kościoła. Jestem szczególnie wdzięczny za list, który skierował do księży Archidiecezji Warszawskiej. Napisał: nam się ciągle wydaje, że w Polsce jest 90 proc. katolików. Idziemy z katechezą i myślimy, że ci, którzy nas słuchają, są uformowani religijnie. A to dawno minęło: dziś trzeba prowadzić ewangelizację. Choć na pewno wielu biskupów to wiedziało, kard. Nycz pierwszy powiedział to księżom czarno na białym. Jest realistą i zdaje sobie sprawę, że rola Kościoła jest inna niż w czasach PRL czy w naszych dawniejszych dziejach.
Rola społeczna to odpowiedź na oczekiwania społeczeństwa. To pojęcie laickie, nie teologiczne. Bo teologiczna rola Kościoła zawsze jest ta sama: ma być obecnością Chrystusa w świecie, to rola świadka. Czy jednak jesteśmy, jako wspólnota, świadkami? Eleganckie kościoły, świetne organizacje, to tylko środki, a nie cel. Nie jest nim także frekwencja na Mszy. Cel to otwarcie drogi do Boga, usunięcie przeszkód. Nie doprowadzanie czy nawracanie – bo prowadzi, przemienia i otwiera człowieka Bóg, nie socjotechnika. Kościół musi być znakiem, świadkiem Chrystusa zmartwychwstałego. Czy patrząc na nas, inni chwalą Ojca Niebieskiego? Bo taka właśnie jest rola Kościoła – i w Polsce, i gdziekolwiek indziej.
Nie jest rola Kościoła wprowadzanie chrześcijańskiego ustawodawstwa. Oczywiście, o rzeczy dobre i słuszne Kościół będzie się upominał jako część społeczeństwa. Ale nie to jest celem. Terenem naszej pracy jest człowiek, nasz brat, jego sumienie, wrażliwość. Łatwo o tym zapomnieć, bo praca dla instytucji, która służy temu celowi, jest męcząca, stwarzająca masę problemów. Czasami zapomina się, po co to wszystko robimy.
Czy rola Kościoła jest obrona sacrum przed profanum? Sobór podkreślił autonomię rzeczywistości ziemskiej, obecny papież mówi to samo. Nie chodzi o to, byśmy byli działaczami katolickimi, ale świadkami wiary.
Na stronie internetowej „Tygodnika Powszechnego” można znaleźć dziesięciominutową filmową relację z tego wydarzenia tutaj.