„Watykan jest miejscem niezwykłym, jest instytucją, która ma służyć sprawom boskim i ludzkim. Do dziś przetrwały tu mechanizmy dworu: rywalizacje i intrygi. W Watykanie widziałem duchownych chorych na ambicję, ale spotkałem też ludzi wybitnych”, pisze w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” (nr 33/2012) ks. Adam Boniecki. Polecamy jego artykuł zatytułowany „Koszyk przekupki”.

Artykuł byłego redaktora naczelnego „Tygodnika” jest właściwie recenzją głośnej publikacji Gianluigiego Nuzzi „Jego Świątobliwość. Tajne dokumenty Benedykta XVI”, która ukazała się – na razie w języku włoskim – kilka miesięcy temu. „Oparta na dokumentach potajemnie skopiowanych i wykradzionych z Watykanu, otoczona aurą skandalu, okazała się bestsellerem”, pisze ks. Boniecki. Czym kierował się Gianluigi Nuzzi, wydając kolejną książkę poświęconą „tajemnicom Watykanu”? Wyjaśniając swoje motywy, włoski dziennikarz cytuje tekst Ewangelii wg Mateusza (10, 27): „Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach!”. „Kilkakrotnie”, pisze ks. Boniecki, „powtarza z satysfakcją, że pierwszy raz w historii dokumenty i notatki papieża, dossier z Sekretariatu Stanu, raporty nuncjatur, pisma kardynałów, słowem: dokumenty z biurka papieża i jego sekretarzy, dotarły do rąk szerokiej publiczności. Czy dokładnie o takie >>rozgłaszanie<< Panu Jezusowi chodziło? Nie wiem…”
Recenzja ks. Adama Bonieckiego to spojrzenie na Watykan oczyma kogoś, kto zna to miejsce niemal od podszewki i kto zna też doskonale wszystko, co na temat Stolicy Apostolskiej pisano w ostatnich dziesięcioleciach. „Egzemplarz, którego jestem posiadaczem, przysłała mi znajoma z Mediolanu z komentarzem, że książka właściwie nie zawiera niczego nowego. Tak oczywiście nie jest”, pisze ks. Boniecki. „ Do niektórych spraw znanych z mediów wnosi nowe światło, zawiera dokumenty, nawet jeśli bagatelne, to oddające klimat >>Urzędu<<…” Niemniej po szumnych zapowiedziach, jakie pojawiały się w mediach, „poszukiwacze sensacji musieli się poczuć nieco zawiedzeni”. Omawiając kolejne rozdziały „watykańskiego” bestselleru, Boniecki wskazuje miejsca, które rzeczywiście warte są uwagi i namysłu, i takie, w których autora poniósł pisarski temperament. Stara się ocenić wartość cytowanych dokumentów, zwracając jednocześnie uwagę, że wiele poruszonych w książce spraw opisanych zostało nie w oparciu o jakieś tajne źródła, lecz doniesienia włoskiej prasy.
Szkodliwość książki, zdaje się sugerować recenzent, polega nie na tym, że ujawnia ona jakieś „czarne karty” z najnowszej historii Kościoła, ale raczej na tym, że może zablokować ewentualne pozytywne zmiany w samej Kurii Rzymskiej. „Nuzzi stara się wyolbrzymić każdy błąd współpracowników Papieża, stworzyć taki klimat, który uniemożliwi porozumienie między Ojcem Świętym a jego najbliższym otoczeniem, zniechęcić do przekazywania Papieżowi jakichkolwiek krytycznych obserwacji, wobec ewentualności, że za chwilę, wykradzione, zostaną rzucone na żer publiczności”. Zdaniem ks. Bonieckiego, obraz Watykanu, który kreśli Nuzzi, jest skrzywiony, a przez to nieprawdziwy: „W Watykanie widziałem duchownych chorych na ambicję, cierpiących, kiedy zostali pominięci przy awansach, chorych z zazdrości, kiedy ktoś ich wyprzedził na drodze kariery, ale spotkałem też bardzo wielu ludzi świętych, całkowicie oddanych służbie Bogu, Kościołowi i wiernym, ludzi wybitnych, skromnych i skutecznych w działaniu”.
Polecamy cały – trzykolumnowy! – artykuł w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” (nr 33/2012).