Jutro ogłoszone zostaną wyniki XX Konkursu Poezji Religijnej im. ks. Józefa Tischnera organizowanego przez ludźmierski oddział Związku Podhalan i Sanktuarium Matki Bożej w Ludźmierzu. Ks. Tischner był przez wiele lat jurorem tego konkursu, organizowanego tradycyjnie w dwóch kategoriach – literackiej i gwarowej.

Podsumowaniem każdej edycji konkursu była antologia nagrodzonych i wyróżnionych wierszy, do której ks. Tischner pisał niekiedy krótki wstęp. Jeżeli tylko mógł, prowadził też spotkanie, podczas którego ogłaszano wyniki konkursu i wręczano nagrody. Odbywało się ono tradycyjnie w święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – 15 sierpnia – przed odprawianą o północy tzw. pasterką maryjną w Ludźmierzu. Po śmierci ks. Tischnera organizatorzy uznali, że konkurs powinien nosić jego imię.
W związku z tym jubileuszem publikujemy wstęp Wojciecha Bonowicza do tegorocznej antologii wierszy:

Poetyckie poszukiwania

„Naszym zadaniem”, pisał przed laty obecny patron tego konkursu, ks. Józef Tischner, „jest pokazanie, w jaki sposób w i a r a łączy się i wyraża przez p o e z j ę. Wiara jest spotkaniem z Bogiem. Poezja jest spotkaniem z pięknem. Jak to jest, że w religii wiara znajduje swój wyraz w p i ę k n y m s ł o w i e?

Wiemy, że sprawa ma daleką historię. Już w Starym Testamencie… Już król Dawid w swoich psalmach… Już Matka Najświętsza w swoim hymnie, znanym jako Magnificat… Powstaje jednak pytanie: czy także dziś? Boć przecie czasy się zmieniły. Znikła dawna wrażliwość na piękno, a także wiara przestała być wiarą prostą, z głębi serca płynącą, a stała się jeszcze jednym więcej sposobem panowania nad światem i nad ludźmi. Czy także dziś człowiek śpiewa Bogu, ponieważ czuje, że tylko w ten sposób zwróci na siebie Jego oczy? Ludźmierski konkurs pokazuje, że także dziś”.

Pozwalam sobie na ten obszerny cytat, bo przecież okazja jest szczególna: oto podsumowujemy jubileuszową, dwudziestą edycję konkursu! Ks. Tischner zapisał swoje spostrzeżenia piętnaście lat temu, kiedy konkurs organizowano po raz piąty. Czy od tego czasu dużo się zmieniło? Jaki obraz religijności wyłania się z wierszy dziś przysyłanych na ludźmierski konkurs? Czy nadal można w nich usłyszeć głos „wiary prostej, z głębi serca płynącej”?

Tak, ten głos ciągle słychać, silniej zapewne w wierszach gwarą pisanych niż w tych, które oceniane są w kategorii literackiej. W tej ostatniej – co warto odnotować – pojawiło się w tym roku więcej niż kiedykolwiek utworów mówiących o poszukiwaniu, zwątpieniu, nawet wprost będących wyznaniami niewiary. To bardzo ciekawe (zwrócił na to uwagę podczas obrad jury Maciej Pinkwart): wysyłać na konkurs poezji religijnej wiersze mówiące o tym, że się nie wierzy, że się nie wie, że trzeba sobie radzić tak, jakby Boga nie było… Mam wrażenie, że konkurs ludźmierski lepiej lub gorzej, ale jednak wychwytuje to, co się dzieje w polskich duszach. Widocznie zagnieździły się tam pytania, na które nikt nie chce – czy nie potrafi – udzielić odpowiedzi. To wszystko odbywa się z dala od polityki, nie prymitywny antyklerykalizm jest tu napędem, ale jakiś rzeczywisty „kłopot z Bogiem”. Dobrze, że autorzy chcą o nim otwarcie mówić.

Dlatego zresztą jurorzy zdecydowali się główną nagrodę w kategorii literackiej przyznać wierszowi, który mówi o stracie, opuszczeniu, pustce, jaka powstaje, kiedy pękają kolejne więzi. Autor w dramatycznym zakończeniu sugeruje, że i więź z Bogiem zerwała się nagle… Z czyjej winy? Tego wiersz nie rozstrzyga – i tym bardziej jest intrygujący. Drugą otrzymał utwór, który nawiązuje do pięknego wiersza Władysława Broniewskiego „Ballady i romanse”. Podobnie jak u Broniewskiego, jest to próba znalezienia chrześcijańskiej odpowiedzi na żydowską zagładę; wątek ten nieczęsto, ale dość regularnie pojawia się w utworach, które w ostatnich latach nadsyłane są na konkurs. I wreszcie trzecia nagroda – dla prostej, oszczędnej modlitwy, „z głębi serca płynącej”, ujmującej nie tylko swoją prostotą, ale także postawą otwarcia na „inne drogi” wiary.

W kategorii gwarowej większość nagród powędruje na Śląsk, skąd przyszły interesujące propozycje odświeżenia pewnych tradycyjnych form i tematów. Ale pierwsza nagroda pozostanie na Podhalu; objawił się tu ciekawy poeta, z poczuciem humoru, z talentem do trafiających w punkt porównań i zabaw słownych. To niespodziewany prezent, bo ostatnimi czasy było trochę „płono” i jury zaczynało się już niepokoić, czy kategoria gwarowa nie zostanie zdominowana przez autorów z innych regionów Polski.
Na postawione pytania można więc odpowiedzieć: coś się zmieniło, coś się właśnie zmienia, są też rzeczy stałe. Konkurs ludźmierski to świadectwo, że pewne elementy polskiej religijności (jak choćby jej maryjność) pozostają nienaruszone. Ale niewątpliwie obraz z roku na rok się komplikuje. A nuż za kolejnych dwadzieścia lat trzeba będzie zmienić nazwę? Konkurs poezji poszukującej? Czemuż by nie?