„Bardzo lubiłem Tischnera jako osobę. Tischnera jako filozofa doceniłem znacznie później”, wspomina Henryk Woźniakowski w wydanej właśnie obszernej rozmowie-rzece z Dominiką Kozłowską. Książka zatytułowana „Rzeczy ważne, a czasem błahe” jest m.in. opowieścią o twórcach i przyjaciołach Znaku.
W czerwcu br. Henryk Woźniakowski odszedł z funkcji prezesa Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak, powierzając kierowanie spółką Dominice Kozłowskiej. W tym szczególnym momencie ukazała się też książka będąca owocem ich rozmów. Znalazły się w niej wspomnienia dotyczące zarówno historii rodziny i życia prywatnego, jak i drogi zawodowej Woźniakowskiego.
Obszerne fragmenty poświęcone są miesięcznikowi „Znak” i Wydawnictwu Znak, z którymi Henryk Woźniakowski był związany przez kilkadziesiąt lat, przechodząc drogę od młodego redaktora, odpowiadającego za kolejne numery pisma, do szefa rozbudowującej się firmy, odpowiedzialnego za los przeszło dwustu pracowników i kilkuset tytułów rocznie. Woźniakowski opowiada o rożnych ważnych momentach w historii firmy, wspomina redaktorki i redaktorów, z którymi pracował, oraz najważniejsze autorki i autorów, a także książki, które sprawiły, że Znak stał się domem wydawniczym o wyjątkowym prestiżu i jednocześnie mocnej pozycji rynkowej.
Z oczywistych powodów wśród wspominanych autorów znalazł się też ks. Józef Tischner. Woźniakowski przyznaje, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nie miał z Tischnerem dobrego kontaktu, bo jego zainteresowania filozoficzne pchały go w zupełnie innym kierunku, a filozofowie, których cenił i z którymi się przyjaźnił, o myśli Tischnera wypowiadali się krytycznie. „Przeżywałem swego rodzaju »antytischnerowski bunt«, trochę pod wpływem [Mirosława] Dzielskiego, [Bronisława] Łagowskiego czy Alfa Gawrońskiego, polemistów Tischnera, których style filozofowania – u każdego inny – były mi wtedy zdecydowanie bliższe. Bardzo lubiłem Tischnera jako osobę, szybko zaproponował mi przejście na ty, zaprosił mnie z jakimś referatem (…) na swoje seminarium. (…) Tischnera jako filozofa doceniłem znacznie później”, przyznaje Woźniakowski. Szczegółowo wspomina moment, kiedy doszło do rozejścia się dróg Dzielskiego i Tischnera, wcześniej – mimo różnic w poglądach – blisko zaprzyjaźnionych.
Opowiada też o m.in. losach rozmów Tischnera i Krzysztofa Michalskiego z Janem Pawłem II, które ostatecznie nie ukazały się w formie wywiadu, lecz – po licznych zmianach i przeredagowaniach – jako książka „Pamięć i tożsamość”. „Na pewno jest to, mówiąc najdelikatniej, inne dzieło niż to, które wyłaniało się z nagranych tekstów. Mimo wszystko nadal uważaliśmy, że jest bardzo ważne, żeby książkę wydał Znak, niezależnie od tego, jaki był udział Jana Pawła II w jej ostatecznym kształcie. (…) To jest książka dość trudna i pod względem myślowym jakby nie domknięta. Mam poczucie, że są w niej ślady różnych ważnych intuicji, ale nie zostały one doprowadzone do końca. Dlatego byłbym rad, gdyby jednak kardynał Dziwisz zgodził się na publikację nagrań w ich oryginalnym kształcie”.
To oczywiście tylko dwa – przykładowe, bo związane z ks. Józefem Tischnerem – wątki poruszone w tej rozmowie. A jest tam mowa o bardzo wielu sprawach, bo też życie Henryka Woźniakowskiego stworzyło mu niejedną okazję do niezwykłego spotkania czy uczestniczenia w niepowtarzalnych wydarzeniach. Na kartach książki, obok osób już wspomnianych, spotkamy m.in. Józefa Czapskiego i Leonardo Boffa, Lecha Wałęsę i Tadeusza Mazowieckiego, Hannę Malewską i Czesława Miłosza, Wisławę Szymborską i Edwarda Stachurę, i wiele, wiele innych postaci. Nie brak też komentarzy do tego, co działo się przez ostatnie kilkadziesiąt lat w Polsce i polskim Kościele, do książek publikowanych przez Znak, a także do wydarzeń najnowszych, które postawiły środowisko „znakowo-tygodnikowe” przed nowymi wyzwaniami.
Książkę można zamówić tutaj.