W ostatnich dziesięciu latach ukazało się kilkanaście tytułów sygnowanych jego nazwiskiem. Opublikowano też szereg poświęconych mu książek. Jego postać ciągle zaciekawia kolejne pokolenia. Dlaczego?

 

Zapewne nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. I nie jest też tak, że czytelniczek i czytelników gwałtownie Tischnerowi przybywa. Prawdą jest natomiast, że dla stosunkowo niemałej liczby jest to znak rozpoznawalny, co więcej – znak rozpoznawany jako dobry. Tischner pozostaje symbolem pogodzenia bardzo rożnych światów. Ksiądz, który upominał się o wolność w Kościele i sam był przykładem odwagi myślenia. Wykładowca kościelnej uczelni, który bardzo dobrze znał współczesną filozofię zachodnią i potrafił ją popularyzować. Ktoś, kto umiał znaleźć wspólny język z artystami rożnych dyscyplin – od lekarek i lekarzy po aktorki i aktorów. Kto pozostawił pozytywną pamięć o sobie wśród ludzi bardzo rożnych poglądów.

Warto Tischnera głównie ze względu na tę właśnie szczególna pograniczność. Kiedy pisze on o tajemnicach wiary, stara się mieć na względzie także tych, który są zdystansowani wobec religii. Jego filozofia dramatu wyrasta wprawdzie z myślenia religijnego, ale jest budowana w taki sposób, aby mogli z niej czerpać również ci, którym jest nie po drodze z religią. W pismach Tischnera nie ma uproszczonej apologetyki, przez którą przemawia źle maskowane poczucie wyższości (człowiek religijny ma coś, czego innym brakuje). Jego teksty mają raczej charakter perswazyjny: warto się przyjrzeć, co myślenie religijne wnosi do myślenia w ogóle, czy je ogranicza, czy przeciwnie – poszerza jego horyzonty.

Idee, które przenikają myśl Tischnera, zostały już wielokrotnie nazwane i opisane: dialog, wolność, solidarność, nadzieja. Jednak rzadko myśli się o szczególnym splocie tych idei. Fundamentem tej filozofii jest przekonanie o tym, że najważniejszym doświadczeniem ludzkim jest doświadczenie spotkania. W spotkaniu z drugim odsłaniają się nam dwa przeciwstawne aspekty jego osoby: jawi się on nam jako podobny do nas, a jednocześnie jako inny. Oba te aspekty są dla nas wyzwaniem. Mogą uruchomić w nas pokusę zapanowania nad drugim, ale mogą też prowadzić do otwarcia się nań z troską i wolą współpracy. Tischner bardzo przenikliwie pokazał, że pokusa władzy, zapanowania nad innym, jest w nas bardzo silna, że możemy całe życie społeczne na zasadzie wzajemnej rywalizacji. Równocześnie jest w nas jednak pragnienie przeciwnie, które Tischner nazywa wspaniałomyślnością. Chodzi o takie otwarcie na drugiego, które nie ma na celu zdominowania go, lecz odkrycie jego niepowtarzalnej wartości i zbudowanie relacji opartej na wzajemności, a nie na panowaniu.

Z tych ogólnych idei – tu zarysowanych tylko szkicowo – brała się szczególna praktyka Tischnera: bez lęku wchodził w dialog z ludźmi reprezentującymi odmienne od niego poglądy. Nie uznawał myślenia „gatunkami”, które np. „gatunek katolików” przeciwstawia „gatunkowi ateistów”. Doświadczenie pierwszej „Solidarności” – któremu poświęcił szereg tekstów, z „Etyką solidarności” na czele – pokazało, jego zdaniem, że pluralizm, rozmaitość mogą być przeżywane jako wartość. Nie ma nic gorszego – w społeczeństwie, w polityce, w Kościele – niż próba podporządkowywania wszystkiego jednej tylko wizji, zawsze przecież ograniczonej, a często skrywającej bardzo przyziemną pokusę kontrolowania innych.

Tischner jest atrakcyjny od strony idei, które głosił i które umiał opisać, ale też od strony stylu, w jakim to robił. Pomijając wszystko inne, był po prostu bardzo dobrym pisarzem. Pisał językiem barwnym, bogatym, obrazowym. Owszem, jego teksty są wyzwaniem dla czytających – dziś także z racji zmieniającego się kontekstu. Pewną trudność stanowi to, że mają one bardzo często strukturę otwartą, można by powiedzieć – świadomie nieprecyzyjną. Nie chodzi o dostarczenie czytającym gotowych definicji, ale raczej o dostarczenie „surowca”, w oparciu o który czytający sam zdecyduje, jaki jest jego pogląd w danej sprawie. Chcesz dowiedzieć się czegoś o miłości? Znajdziesz u Tischnera szereg zdań na ten temat, które mogą ci się nawet wydać wzajemnie sprzeczne. Ale czyż miłość – spytałby cię Tischner – nie jest właśnie pełna takich sprzeczności? Spróbuj nie zamykać na nie oczu, a jednocześnie samodzielnie poszukać wśród nich tego, co leży głębiej, co jest istotą. Otwarta struktura tekstów Tischnera to zaproszenie do współmyślenia – ponad czy poza „gatunkami”, z mistrzem, ale na własną rękę.

Ale to tylko część powodów, dla których warto czytać Tischnera…

 

Książkę „Miłość i inne wydarzenia” – teraz w bardzo atrakcyjnej cenie – można zamówić tutaj.