Choć czas, który upłynął od jej powstania, na pewno wpływa na odbiór tego, co w niej napisano, to „Etyka solidarności” pozostaje jedną z najważniejszych polskich książek ostatniego półwiecza. Czytać ją może każdy, niekoniecznie tylko filozofowie.

„Etyka solidarności” ks. Józefa Tischnera powstawała w gorącym czasie „karnawału Solidarności”. Był to czas sporów, formowania idei i struktur, walki o pierwsze demokratyczne zmiany – ale właśnie dlatego był on tak inspirujący dla krakowskiego duchownego i myśliciela. Dziś, kiedy oglądać możemy „niedojedzone resztki” tamtego „karnawału”, słowa Tischnera mogą nam przywrócić pamięć o tym, co w tamtych doświadczeniach było najważniejsze. Czym była – jak to dziś mówimy – pierwsza „Solidarność”?

„Pojęcie >>etosu solidarności<< nie było i nie jest jednoznaczne”, mówił w 1996 r. ks. Józef Tischner (to wystąpienie jest przedrukowane w nowych wydania „Etyki…”). „Wieloznaczność nie pozbawiała go jednak siły. Właśnie wieloznaczność słowa okazała się – przynajmniej przez jakiś czas – jego wartością. Słowo zawierało bowiem nie tyle opis jakiejś z góry żądanej rzeczywistości, ile otwarcie horyzontów dla rzeczywistości, która powinna dopiero zaistnieć. Nie było zbiorem gotowych reguł działania. Podsuwało myśl o kategorycznej potrzebie zmiany nie tylko systemu społecznego, ale również całego sposobu bycia człowieka, w którym system się zakorzeniał. Słowo budziło odległe wspomnienia, podsuwało myśl o godności człowieka i o wartości heroizmu. Gdybym miał dziś zakreślić w kilku zdaniach jego pole znaczeniowe, przypomniałbym następujące cytaty: >>solidarność nie jest przeciwko komuś, lecz z kimś i za kimś<<; solidarność znaczy: >>jeden drugiego ciężary noście, a tak wypełnicie prawo Boże<<; także: >>polska praca jest chora<<. Było jeszcze coś o >>polskim młynie<< i że >>z tej mąki będzie chleb<<. Bo etos solidarności, oprócz wszystkiego, był ekspresją najgłębszej ludzkiej i zarazem polskiej nadziei”.

Bardzo ważne w powyższym fragmencie są słowa o „kategorycznej potrzebie zmiany nie tylko systemu społecznego, ale również całego sposobu bycia człowieka”. Fenomen „Solidarności” to – w ujęciu Tischnera – przede wszystkim zmiana na poziomie jednostki. Oto ktoś, kto się bał i „siedział cicho”, nagle odważył się zaprotestować. Oto protest jednych zmobilizował kolejnych. Pojedynczy człowiek – we wspólnocie, która się tworzyła – odnajdywał w sobie nagle silne pragnienie zmiany, a wraz z nim także doświadczał niemal namacalnie, czym jest wolność. Wcześniej nie zastanawiał się, czy trzeba „nieść ciężary” kogokolwiek. Teraz zobaczył, że inni narażali się dla niego, i poczuł, że on sam także może „nadstawić karku”. Poszczególne rozdziały „Etyki solidarności” pokazują, jak w człowieku budzi się to, co autentyczne, a wraz z tym – rodzi się zdolność do heroizmu. Tamte czasy wymagały odwagi. Czy dzisiejsze czasy jej nie wymagają? Czy prawdą jest, że odwaga potaniała?

Podczas obchodów kolejnej rocznicy Sierpnia w Europejskim Centrum Solidarności można było zaopatrzyć się w egzemplarz „Etyki…”. Dla wszystkich, którzy chcą, żeby Polska żyła ideałami Sierpnia, jest to lektura obowiązkowa. Może nie jesteśmy wcale skazani na „resztki” z „karnawału”?

Książkę „Etyka solidarności oraz Homo sovieticus”– z bardzo atrakcyjnym rabatem – można zamówić tutaj.