„Musimy być lepsi”, napisał Jerzy Sosnowski. „Musimy zrobić wszystko, by zło nie zwyciężyło”, czytamy w oświadczeniu Anny Dymnej.
„Nie chcę. Nie potrafię komentować tragedii – precyzyjnie zaplanowanego, brutalnego morderstwa, jakie miało miejsce w Gdańsku, na oczach wszystkich Polaków. Padło już na ten temat wiele słów. Mnie słów po prostu brakuje”, napisała na stronie Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” jej założycielka.
„Współczuję rodzinie i bliskim Pana Prezydenta Pawła Adamowicza. Ta tragedia stała się także ciosem w uczucia milionów Polaków. Śmiertelne uderzenie nożem zostało zadane w chwili wspólnej radości, którą razem wysyłaliśmy do nieba, wierząc, że nasz świat jest dobry i po tym dniu stanie się jeszcze lepszy.
Musimy zrobić wszystko, by zło nie zwyciężyło. Nie może dalej tak być. Życie jest kruche i krótkie. Szkoda każdej chwili na nienawiści, walki, nerwy. Jurek Owsiak pokazywał nam – od 27 lat – jak uruchamiać w sobie i innych dobro. Jest w tym mistrzem. Gram z Orkiestrą od początku. Nigdy nie czytam komentarzy na ten temat. Widzę uratowane przez Orkiestrę dzieci, które teraz są już dorosłymi ludźmi. Widzę radość, z jaką całe rodziny, ludzie młodzi i starsi przyłączają się do tego święta. Czuję co roku energię, która naprawdę rozjaśnia naszą rzeczywistość.
Ta tragedia, ta krwawa ofiara nie może być użyta jako pożywka do następnych walk. Ataki na Jurka Owsiaka są w tym dramatycznym momencie bardzo okrutne oraz szkodliwe. Nie dziwię się, że Jurkowi po prostu pękło serce. Nie powinniśmy jednak pozwolić, by przestał kierować Orkiestrą. Jurek jest nam wszystkim bardzo potrzebny. Jeżeli zależy nam na tym, żeby zakończyły się te wszystkie walki polsko-polskie, by zatrzymać falę nienawiści, jeżeli naprawdę chcemy się dogadać, to ważni ludzie w kraju, wszelkie autorytety, ludzie nauki, kultury, media, władze państwowe, samorządowe, politycy wszystkich opcji, Kościół powinni poprosić Jurka Owsiaka, by nadal kierował Orkiestrą. Jest teraz moment, by choć na tej płaszczyźnie się połączyć. To jest przestrzeń rzeczywistego, czystego dobra”, kończy swoje oświadczenie Anna Dymna.
Z apelem do Jurka Owsiaka zwróciła się też s. Małgorzata Chmielewska, przełożona polskiej wspólnoty „Chleb Życia”, laureatka Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera. „Rozumiem doskonale Twój ból. Rozumiem, że są granice wytrzymałości. Ale proszę, weź głęboki oddech i nie rezygnuj. To prośba nie tylko moja, lecz także moich Przyjaciół i tysięcy ludzi dobrej woli. (…) Dobro zwycięża, choć czasem z lekkim opóźnieniem. Już zwyciężyło w wielu ludzkich sercach. Cena za nie tym razem jest wysoka. Twoje i Twoich bliskich cierpienie z powodu fali nienawiści. Śmierć człowieka. Przeżywamy to wszyscy. To nie jest wina Orkiestry. To wina nie-dobrych ludzi. Ufam, że kiedyś zrozumieją swój błąd. Jednak pamiętaj o rzeszy tych, którzy są Ci wdzięczni. Przemyśl, proszę. Czekamy”.
„Musimy być lepsi”, napisał na swoim blogu Jerzy Sosnowski. Znany pisarz, dziennikarz i publicysta, także wyróżniony Nagrodą Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera, wspomina swoje spotkanie z Pawłem Adamowiczem, a jednocześnie podkreśla, że w obliczu jego śmierci każdy z nas musi zweryfikować własną postawę. „Nie chcę sprawić wrażenie, że nagle nawróciłem się na symetryzm, ale jesienią 2010 roku doszło do zamachu na biuro poselskie PiS w Łodzi, gdzie zginął wówczas pracownik tego biura, pan Marek Rosiak, a zamachowiec (o poczytalności porównywalnej prawdopodobnie z zabójcą Prezydenta Adamowicza) wołał, że nienawidzi Kaczyńskiego. Oczywiście, o przeciwnikach politycznych mówiło się wtedy >>moherowa koalicja<<, a nie >>zdradzieckie mordy<< ani >>komuniści i złodzieje<<. Media publiczne nie kompromitowały się filmikami w stylu p. Pieli, a do komentowania wydarzeń zapraszano wszystkie strony sporu, nie twierdząc, że opozycji nie ma co zapraszać, skoro nie ma nic do powiedzenia. A jednak klimat wrogości był już widocznie wystarczająco silny, żeby oddziałać na niezrównoważoną jednostkę. Od tamtej pory zaś pogorszył się o niewyobrażalną miarę”.
„Tak, są rachunki krzywd”, pisze dalej Sosnowski, „ale periculum in mora: za chwilę Stefanów W. będzie więcej i wolę się nie zakładać, że tylko po jednej stronie. Tak, wiele zależy od reakcji na ten i podobne apele; jeśli ktoś uzna je za przejaw słabości i tylko zaostrzy język, to znaczy niestety, że jest głupi bezgranicznie i w najpoważniejszym sensie tego słowa: antypolski. Ale nadszedł ostatni moment, żeby spróbować się porozumieć. Cofnąć się przed granicę, która dzieli świat cywilizowany od barbarzyństwa. W świecie cywilizowanym nie ma odpowiedzialności zbiorowej. W świecie cywilizowanym winnych się karze – nie linczuje”.
Cały wpis Jerzego Sosnowskiego można przeczytać tutaj.
Autorem zdjęcia jest Adam Walanus.