W naszym cyklu prezentujemy wybór fragmentów z książek, artykułów i wywiadów ks. Tischnera dotyczących różnych ważnych pojęć i zagadnień, pojawiających się w jego dziele. Nie jest to ściąga z Tischnera, nie jest to Tischner w pigułce. To raczej kolejna zachęta do spotkania z jego myślą, wydobyte z Tischnera „pigułki” na różne dolegliwości naszego czasu. Dziś – filozofia.

Filozofia to taka dyscyplina, w której duch świata pokazuje się najgłębiej, najbardziej wszechstronnie. (Wiara ze słuchania)

Filozofia nie stwarza gorączki świata, ale nieźle ją mierzy. (Świat zmienił się na lepsze – wywiad)

Nie jesteśmy w stanie sprawdzać wszystkich sadów, jakie przyjmujemy. Nic więc dziwnego, że przenikają w nas również przesądy. Może ich być nawet bardzo dużo i mogą przenikać bardzo głęboko. Można wtedy powiedzieć: cały człowiek jest jednym wielkim przesądem. I stąd błądzenie. Stąd gubienie siebie. Stąd też pragnienie prawdy. Jak zaspokoić to pragnienie? Jak znaleźć właściwą drogę? Filozofowie mówią: szansą jest myślenie. Myślenie ze swej natury dąży do prawdy. Ono i tylko ono wynosi człowieka ponad półmrok jego świata. (Wędrówki w krainę filozofów)

Myślenie jest pewnym otwarciem na świat, to niewątpliwe. Ale jest to otwarcie szczególne. Uczucia i nastroje ukazują nam rozmaite strony świata, szczególnie jego wartości. Weźmy na przykład uczucie tęsknoty. W tęsknocie i poprzez tęsknotę uobecnia się nam ktoś, kto jest nieobecny. Tego, kogo kochamy, nie ma obok nas, ale my wciąż jesteśmy obok niego. Wartość nam bliska znajduje się od nas daleko. Tęsknota nie ukazuje nam jednak pełnej prawdy o drugim. Ona nie jest bezstronna, nie jest obiektywna. Nie odpowie na przykład na pytanie, czy warto tęsknić. Nie zaprzeczy samej sobie. Ani siebie nie zgani, ani siebie nie pochwali. Inaczej myślenie. Dzięki myśleniu, człowiek potrafi wznieść się ponad tęsknotę. Potrafi ją ocenić. Potrafi jej nawet zaprzeczyć, co nie znaczy oczywiście, że potrafi ją samym myśleniem zwalczyć. Można nawet więcej powiedzieć: myślenie potrafi zaprzeczyć sobie samemu, czego nie potrafi żadne uczucie, żaden nastrój. (Wędrówki w krainę filozofów)

Wyjechałem za granicę, mając około trzydziestu lat. I wtedy sobie pomyślałem: dla kogo ja właściwie mam robić filozofię? Czy dla Europejczyków, zapominając o korzeniach, czy też brać z całej Europy i robić dla Polaków? I pomyślałem sobie, że będę robił tą drugą filozofię: że będę usiłował czytać od Sofoklesa do Heideggera i do najnowszych, Levinasa, książki pod kątem, jak pomóc człowiekowi nad Wisłą mieszkającemu. I, że tak powiem, europejskość przyszła przez przypadek. Potem, zwłaszcza przez wybór papieża, myśmy nagle zostali wciągnięci na wielką karuzelę. I w ten sposób okazało się, że będąc w środku polskich problemów w gruncie rzeczy jesteśmy w środku Europy. (Godzina szczerości – program telewizyjny)

Przed wszelkim filozofowaniem, zwłaszcza u nas, trzeba dokonać istotnego wyboru: trzeba wybrać z tego, o czym myśleć można, to, o czym myśleć t r z e b a . Ale to, o czym myśleć trzeba, nie przychodzi u nas z kart książki, lecz z twarzy zaniepokojonego swym losem człowieka. Kiedyś filozofia rodziła się z podziwu wobec otaczającego nas świata (Arystoteles). A potem także z wątpienia (Kartezjusz). A teraz, na naszej ziemi, rodzi się ona z bólu. O jakości filozofii decyduje j a k o ś ć b ó l u ludzkiego, który chce filozofia wyrażać i któremu chce zaradzać. Kto tego nie widzi, jest bliski zdrady. (Myślenie według wartości)

Widzę filozofię nowożytną, współczesną jako filozofię, która chciałaby odejść od idei Boga, ale nie może, i dzięki temu, że nie może, daje piękne świadectwo, jak bardzo światła chrześcijaństwa gonią współczesnego człowieka. I moim zdaniem nie trzeba tych myślicieli wcale „chrzcić”, bo są cenni właśnie poprzez to, że pozornie są poza chrześcijaństwem, a w gruncie rzeczy są w środku, tuż przy korzeniach chrześcijańskich pytań i poszukiwań. (Spotkanie)

Spór między antropocentryzmem a teocentryzmem to stary spór filozofów o strukturę ontologii (teorii bytu). Wokół kogo lub czego ma filozofia porządkować byty, które widzi: wokół Boga czy wokół człowieka? Kto czyni Boga centrum bytów, ten może zagubić człowieka, kto czyni centrum człowieka, może zagubić Boga. Ale spór ten i zarazem ten dylemat powstaje jedynie wtedy, gdy nie uznaje się dość konsekwentnie, że przestrzeń obcowania człowieka z Bogiem jest przestrzenią szczególną – przestrzenią dialogu. Gdy Bóg mówi do człowieka, a człowiek mówi do Boga, problem „centryzmu” upada. Bo kto i dla kogo jest „centrum” w serdecznym dialogu? (Idąc przez puste Błonia)

Ksiądz powinien być świadkiem, a filozof mędrcem, to znaczy kimś, kto pokazuje drogę – jak drogowskaz, który niekoniecznie musi iść do miasta. Ludziom czasem bardziej potrzebne są drogowskazy niż ten, kto idzie do miasta. Drogowskaz stoi przy drodze i popędza: „Idźcie szybciej!”. (Spotkanie)