Powrót do tego, co podstawowe, uważna lektura Biblii, umiejętność wskazania i nazwania problemów nękających wspólnotę Kościoła – oto cechy nauczania abp. Grzegorza Rysia. Teraz znaleźć je można w jego najnowszej książce „O rzeczach ważnych”.

 

Książka ukazuje się w momencie bardzo dla Kościoła trudnym. I nie tylko dla Kościoła – dla całego społeczeństwa, które z jednej strony zgnębione jest ujawnianymi co rusz aferami i zmęczone pogłębiającymi się podziałami, a z drugiej – samo się do tworzenia tych podziałów przyczynia. Wszystkie badania pokazują, że Kościół katolicki w Polsce utracił w ostatnim czasie wiele ze swojej wiarygodności, a postać księdza budzi coraz mniej sympatii. Jak zachować wiarę w czasach zgorszenia? Czy możliwa jest jeszcze jedność, ale taka, która nie będzie prostym podporządkowaniem i nie będzie się wiązała z ukrywaniem prawdy o nadużyciach? A co z ewangelicznymi ideałami – czy są, czy nie są na dzisiejsze czasy?

Książka „O rzeczach ważnych” to wybór z nauczania metropolity łódzkiego z lat 2017-2019. Wyboru dokonała Katarzyna Węglarczyk. Zaproponowała też bardzo przejrzysty hasłowy układ, który sprawia, że ten zbiór homilii czyta się jak pasjonujący esej. Trzeba też podkreślić zalety stylu autora: jego homilie charakteryzują się jasnością, przenikliwością i znakomitą konstrukcją, a przede wszystkim – prowadzą w głąb tekstów biblijnych. To w tych tekstach łódzki hierarcha odnajduje wskazówki dla nas, zagubionych wśród współczesnych problemów, przy okazji prostując też szereg błędów wynikających z niedokładnych przekładów czy pomyłek interpretacyjnych.

Książka podzielona jest na cztery części, zatytułowane kolejno: „Zacznijmy robić jedność”, „Jakim Kościołem będziemy?, „Czy coś się w Polsce zmieni?” oraz „Wobec innego”. Już same tytuły podpowiadają, że będzie to lektura na pewno bardzo angażująca i skłaniająca do refleksji. Szczególnie przejmujące jest zwłaszcza wezwanie do budowania – a autor używa wręcz słowa: robienia – jedności. Czym miałaby być ta jedność, tak żeby nie ograniczała bogactwa, jakim są różne punkty widzenia?

„Pewnie jest tak, że dzisiaj słowo »jedność« jest najczęściej padającym słowem w Polsce, wszyscy się do niej wzajemnie namawiają”, czytamy w jednym z rozdziałów, odwołującym się do znanego fragmentu Dziejów Apostolskich. „Nie chodzi o to, żebyśmy teraz myśleli o »wszystkich«, ale żebyśmy myśleli o sobie, każdy z nas. To słowo mówi bowiem przede wszystkim o Kościele, o pierwszej chrześcijańskiej wspólnocie. To słowo pokazuje Kościół jako narzędzie wspólnoty, narzędzie jedności. To słowo nam dzisiaj mówi, byśmy się poddali badaniu: czy jako Kościół jesteśmy rzeczywiście tymi, którzy budują jedność? Czy nie dajemy się wmontować w taką narrację, która przychodzi do Kościoła z zewnątrz, a która rodzi w nas podziały? My mamy być narzędziem jedności dla wszystkich! To jest bardzo mocne i bardzo ważne słowo od Jezusa dla nas na dzisiaj i na wszystkie podobne momenty. Jezus mówi nam: pamiętajcie, macie być środowiskiem jedności, wspólnotą jedności, narzędziem jedności – skutecznym sakramentem jedności. Nie może być tak, że Kościół będzie miejscem, gdzie w takich chwilach nie potrafimy być razem.

Myślę, że dzisiejszy tekst z Dziejów Apostolskich jest ważny dlatego, że mówi o jedności w sposób konkretny. To nie jest tylko luźna zachęta: bądźcie jedno. Pan Bóg w swojej mądrości, w swojej dobroci mówi nam konkretnie, w jaki sposób buduje się tę jedność. Najpierw słyszymy, że jedność nie jest kwestią zewnętrzną. Myślę, że nieraz kiedy czytamy ten tekst, to tym, co najbardziej przykuwa naszą uwagę, najmocniej nas uderza, jest wspólnota majątkowa. Nikt nie nazywał swoim tego, co posiadał, wszystko mieli wspólne. Jednak zanim jeszcze wspólnota wyrazi się na tym poziomie – majątkowym, jest coś wcześniejszego: jeden duch, jedno serce. Nie ma się co nawoływać do jedności manifestowanej na zewnątrz, jeśli nie jest ona najpierw zbudowana od środka, od wnętrza. Bo wtedy ta jedność »zewnętrzna« będzie sztuczna, kłamliwa. Jeśli zbudujemy jedność od ducha, od serca, to ona się i tak wyrazi na zewnątrz, choćby czymś takim jak wsparcie finansowe dla potrzebujących. Ale nie ma co wzywać ludzi do takiej wspólnoty, jeśli ona nie miałaby być prawdziwa, nie przebiegała głęboko”.

Już w powyższym fragmencie widać, że refleksja abp. Rysia biegnie innym torem niż to, co na ogół znajdujemy w bieżącej publicystyce. Tekst ma przede wszystkim charakter teologiczny: żeby budować jedność, trzeba wrócić do pierwotnej teologii wspólnoty. W tym konkretnym tekście autor zwraca się do tych, którzy są wewnątrz wspólnoty. Mówi o sprawach rudymentarnych, podstawowych: jedności nie da się zrobić siłami zewnętrznymi, odnowa musi przyjść z wnętrza – jako rezultat nawrócenia, dostrzeżenia tego, co jest pierwsze. A co jest pierwsze?

„Ci, którzy budują jedność”, czytamy dalej w tym samym tekście, „patrzą na to, jakie kto ma potrzeby. Bardzo mocno to do mnie dotarło w ostatnim czasie. Przygotowywałem się do katechezy, którą miałem wczoraj w Rzymie, a której podstawą była przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Natrafiłem na najprostszy komentarz do tej przypowieści, wypowiedziany przez Martina Luthera Kinga. Mówi on tak: kapłan i lewita mieli w sobie tylko takie pytanie: co się ze mną stanie, jeśli dotknę pobitego człowieka? Zostanę zanieczyszczony, będę miał kłopoty, i tak dalej. Samarytanin odwrócił to pytanie: co się stanie z tym człowiekiem, jeśli się przy nim nie zatrzymam? Co się z nim stanie? To jest pytanie kogoś, kto myśli potrzebami drugiego, a nie swoim własnym interesem. Co mi się stanie, jeśli się zatrzymam? Nie! Co stanie się jemu, jeśli się nie zatrzymasz? To takie proste! Dostrzeganie tego, kto ma jaką potrzebę, patrzenie tymi kategoriami to znak, że jesteśmy jako Kościół królestwem Boga”.

 

Bardzo polecamy lekturę całej książki „O rzeczach ważnych”, opublikowanej przez Znak. Można ją zamówić tutaj.